*Ola*
Jeszcze raz. Jeszcze jeden nieszczęsny raz się odwróciłam. Miałam nadzieję, że go ujrzę. Jego zielone tęczówki, niedbale ułożone loki opadające na czoło i ten śmiech. Zabójczy uśmiech, który każdą dziewczynę doprowadzał do stanu rozmarzenie. Lecz chłopaka nie było. Moja ostatnia nadzieja legła w gruzach. Z daleka widziałam tylko blond włosy Niallera, bejsbolówkę Zayna, czerwone spodnie Lou i kraciastą koszulę Liama. Harrego nie było. Tak po prostu. Nie chciał się nawet pożegnać. Choć wydarzyło się tyle rzeczy, myślałam, że się pojawi. „Nadzieja matką głupich” jak to powiadała moja babcia. Ale przecież ja byłam głupia. Popełniłam tyle błędów, których nigdy nie będę mogła naprawić…
-Ola, wszystko w porządku?- zapytała zaniepokojona przyjaciółka, zajmując miejsce w samolocie. No tak. Nawet nie zauważyłam kiedy do oczu napłynęły mi łzy. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę. Również była przybita, lecz umiała to dobrze zamaskować. Nie chciałam z nikim wdawać się w dyskusję, lecz przyjaciółka ponownie zapytała-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Porozmawiaj ze mną. –nalegała.
-Nie, proszę zostaw mnie w spokoju!- odpowiedziałam, a niemal krzyknęłam, przez co pary oczu wszystkich ludzi w samolocie zwróciły się w moją stronę. Nie chciałam być niemiła dla Kingi, lecz potrzebowałam samotności. Odwróciłam się od niej i zaczęłam wygrzebywać ze swojej przepchanej torby słuchawki. Oczywiście były poplątane. Po chwili, w moich uszach rozbrzmiewała piękna piosnka Birdy „Skinny Love”. Spoglądałam przez okienko samolotu. Wszystko wydawało się takie małe…
Czas mijał powoli. Nawet słuchanie muzyki powoli zaczynało mnie nudzić. Ponownie „zanurkowałam” do swojej torby i wyciągnęła aparat fotograficzny. Natknęłam się na różne zdjęcia. Jedno, jak byłyśmy z Kingą w Nandos i robiłyśmy „sweet focie” z kurczakiem, następne z Kevinami i śmiejącym się Lou. Na chwilę na mojej twarzy zagościł uśmiech. Tak bardzo chciałam zostać w Londynie. Nie chciałam opuszczać swoich przyjaciół. Nagle do moich oczu napłynęła ponowna fala łez. Kolejna fotografia przedstawiała… mnie i Harrego na próbie w studiu gdzie odbywał się XFactor.
„Kogo ty oszukujesz?! I tak go kochasz, choć stało to, co się stało” podświadomie słyszałam jakiś głos w mojej głowie. Lecz nie mogłam się z nim nie zgodzić. To była prawda. Kochałam Harrego mimo wszystko. Ale dopiero to zdjęcie musiało mi to udowodnić. Tęskniłam, cholernie tęskniłam. Potrzebowałam go. I nic tego nie mogło zmienić….
Przez chwilę, przewinęła mi się myśl, żeby do niego napisać. Lecz to był zły pomysł. „Co byś mu napisała?! Ostatnim razem, prosto w twarz wygarnęłaś mu, że nie chcesz go już nigdy widzieć. Brawo Ola, kolejny raz wszystko zespułaś”
-Kinga, możemy pogadać?- zapytałam po jakim czasie, odwracając się w stronę przyjaciółki. Automatycznie zareagowała na moją prośbę. Na szczęście nie była na mnie zła. Musiałam się komuś wygadać. Nie radziłam sobie sama z tym problemem. Opowiedziałam jej o moich przemyśleniach. Słuchała mnie cierpliwie, nie przerywając ani razu (co rzadko się jej zdarza).Od razu poczułam się lepiej, wiedząc, że nie jestem z tym sama.
-Ola, wszystko się ułoży. Przecież niedługo znów się z nimi spotkamy…- obdarowała mnie promiennym uśmiechem -Będziecie mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Nic nie odpowiedziałam. Miałam nadzieję, że rzeczywiście wszystko się ułoży. Wtuliłam się w ramię przyjaciółki i nawet nie wiedząc kiedy, odpłynęłam w objęciach Morfeusza…
*
-Ola, obudź się !Jesteśmy na miejscu!- krzyknęła Kinga. Ał. Leniwie przetarłam oczy. No tak. Wylądowałyśmy. Szybko narzuciłam swoją bluzę i torebkę na ramię i wybiegłam z samolotu.
Będąc już na lotnisku czułam się trochę nieswojo. Wszystko w Polsce zdawało się inne niż w Londynie. Taki mały ruch, żadnych wrzasków i na szczęście brak jakichkolwiek fotoreporterów. Choć tutaj mogłyśmy się czuć jak normalne nastolatki. Z pewnością nikt tutaj nie wiedział o naszych „popisach” w brytyjskim XFactorze i o bliższych relacjach z One Direction. Po chwili odnalazłyśmy swoich rodziców. Widziałam łzy w oczach mamy. Chyba myślała, że nigdy nie wrócę do kraju. Szybko przytuliłam się do swojej rodzicielki i taty. Oczywiście, nie obyło się bez ponagleń na temat „Dlaczego do nas nie dzwoniłaś?!”, lecz prędko opanowałam całą sytuację, robiąc „maślane oczka”. Następnie podbiegłam do rodziców Kingi, śpiesznie ich przywitałam i powiedziałam przyjaciółce, że jutro do niej zadzwonię i się umówimy.
Droga do domu była bardzo przyjemna. Opowiadałam rodzicom o wszystkich przygodach, które przeżyłam w Londynie. O koncercie, przesłuchaniu i 1D. Śmialiśmy się z moich różnych wpadek, które wydarzyły się w czasie przesłuchań, o tym, jak zgubiłyśmy się w Londynie itd.… O naszych sprawach sercowych wolałam się wspominać. Nie wiadomo, jak mama i tata mogli by to zrozumieć. Wolałam jeszcze nie poruszać tematu nagrania płyty z chłopakami….
„Następnego dnia, wszystko im spokojnie wytłumaczę „, pomyślałam.
Minęło kilka godzin, a my w końcu dotarliśmy na miejsce. Mój pokój wyglądała tak, jak go zostawiłam. Bardzo się cieszyłam, że mama nie zrobiła mi „nalotu” na szafki. Kładąc się na moje łóżko, poczułam jakieś małe stworzenie. Na tak. W czasie mojej nieobecności, mój tapczan zajmowany był przez moje jedyne zwierzę, kotkę Ninę. Chwilę pobawiłam się z pupilem i nawet nie wiedząc kiedy ponownie zasnęłam…
______________________________
Witajcie po długiej przerwie. ;)
Rozdział nareszcie dodany. Końcówkę myślę, że troszeczkę zawaliłam, lecz mam nadzieję, że się spodoba.
I bardzo Was prosimy. Jeżeli czytacie, to pozostawcie po sobie jakiś ślad. Chcemy, żeby pod każdym nowym postem pojawiały się choć trzy komentarze. Wtedy będziemy szczęśliwe. Inaczej, chyba przestaniemy pisać bloga...
~Mr. Styles. :3
Jeszcze raz. Jeszcze jeden nieszczęsny raz się odwróciłam. Miałam nadzieję, że go ujrzę. Jego zielone tęczówki, niedbale ułożone loki opadające na czoło i ten śmiech. Zabójczy uśmiech, który każdą dziewczynę doprowadzał do stanu rozmarzenie. Lecz chłopaka nie było. Moja ostatnia nadzieja legła w gruzach. Z daleka widziałam tylko blond włosy Niallera, bejsbolówkę Zayna, czerwone spodnie Lou i kraciastą koszulę Liama. Harrego nie było. Tak po prostu. Nie chciał się nawet pożegnać. Choć wydarzyło się tyle rzeczy, myślałam, że się pojawi. „Nadzieja matką głupich” jak to powiadała moja babcia. Ale przecież ja byłam głupia. Popełniłam tyle błędów, których nigdy nie będę mogła naprawić…
-Ola, wszystko w porządku?- zapytała zaniepokojona przyjaciółka, zajmując miejsce w samolocie. No tak. Nawet nie zauważyłam kiedy do oczu napłynęły mi łzy. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę. Również była przybita, lecz umiała to dobrze zamaskować. Nie chciałam z nikim wdawać się w dyskusję, lecz przyjaciółka ponownie zapytała-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Porozmawiaj ze mną. –nalegała.
-Nie, proszę zostaw mnie w spokoju!- odpowiedziałam, a niemal krzyknęłam, przez co pary oczu wszystkich ludzi w samolocie zwróciły się w moją stronę. Nie chciałam być niemiła dla Kingi, lecz potrzebowałam samotności. Odwróciłam się od niej i zaczęłam wygrzebywać ze swojej przepchanej torby słuchawki. Oczywiście były poplątane. Po chwili, w moich uszach rozbrzmiewała piękna piosnka Birdy „Skinny Love”. Spoglądałam przez okienko samolotu. Wszystko wydawało się takie małe…
Czas mijał powoli. Nawet słuchanie muzyki powoli zaczynało mnie nudzić. Ponownie „zanurkowałam” do swojej torby i wyciągnęła aparat fotograficzny. Natknęłam się na różne zdjęcia. Jedno, jak byłyśmy z Kingą w Nandos i robiłyśmy „sweet focie” z kurczakiem, następne z Kevinami i śmiejącym się Lou. Na chwilę na mojej twarzy zagościł uśmiech. Tak bardzo chciałam zostać w Londynie. Nie chciałam opuszczać swoich przyjaciół. Nagle do moich oczu napłynęła ponowna fala łez. Kolejna fotografia przedstawiała… mnie i Harrego na próbie w studiu gdzie odbywał się XFactor.
„Kogo ty oszukujesz?! I tak go kochasz, choć stało to, co się stało” podświadomie słyszałam jakiś głos w mojej głowie. Lecz nie mogłam się z nim nie zgodzić. To była prawda. Kochałam Harrego mimo wszystko. Ale dopiero to zdjęcie musiało mi to udowodnić. Tęskniłam, cholernie tęskniłam. Potrzebowałam go. I nic tego nie mogło zmienić….
Przez chwilę, przewinęła mi się myśl, żeby do niego napisać. Lecz to był zły pomysł. „Co byś mu napisała?! Ostatnim razem, prosto w twarz wygarnęłaś mu, że nie chcesz go już nigdy widzieć. Brawo Ola, kolejny raz wszystko zespułaś”
-Kinga, możemy pogadać?- zapytałam po jakim czasie, odwracając się w stronę przyjaciółki. Automatycznie zareagowała na moją prośbę. Na szczęście nie była na mnie zła. Musiałam się komuś wygadać. Nie radziłam sobie sama z tym problemem. Opowiedziałam jej o moich przemyśleniach. Słuchała mnie cierpliwie, nie przerywając ani razu (co rzadko się jej zdarza).Od razu poczułam się lepiej, wiedząc, że nie jestem z tym sama.
-Ola, wszystko się ułoży. Przecież niedługo znów się z nimi spotkamy…- obdarowała mnie promiennym uśmiechem -Będziecie mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Nic nie odpowiedziałam. Miałam nadzieję, że rzeczywiście wszystko się ułoży. Wtuliłam się w ramię przyjaciółki i nawet nie wiedząc kiedy, odpłynęłam w objęciach Morfeusza…
*
-Ola, obudź się !Jesteśmy na miejscu!- krzyknęła Kinga. Ał. Leniwie przetarłam oczy. No tak. Wylądowałyśmy. Szybko narzuciłam swoją bluzę i torebkę na ramię i wybiegłam z samolotu.
Będąc już na lotnisku czułam się trochę nieswojo. Wszystko w Polsce zdawało się inne niż w Londynie. Taki mały ruch, żadnych wrzasków i na szczęście brak jakichkolwiek fotoreporterów. Choć tutaj mogłyśmy się czuć jak normalne nastolatki. Z pewnością nikt tutaj nie wiedział o naszych „popisach” w brytyjskim XFactorze i o bliższych relacjach z One Direction. Po chwili odnalazłyśmy swoich rodziców. Widziałam łzy w oczach mamy. Chyba myślała, że nigdy nie wrócę do kraju. Szybko przytuliłam się do swojej rodzicielki i taty. Oczywiście, nie obyło się bez ponagleń na temat „Dlaczego do nas nie dzwoniłaś?!”, lecz prędko opanowałam całą sytuację, robiąc „maślane oczka”. Następnie podbiegłam do rodziców Kingi, śpiesznie ich przywitałam i powiedziałam przyjaciółce, że jutro do niej zadzwonię i się umówimy.
Droga do domu była bardzo przyjemna. Opowiadałam rodzicom o wszystkich przygodach, które przeżyłam w Londynie. O koncercie, przesłuchaniu i 1D. Śmialiśmy się z moich różnych wpadek, które wydarzyły się w czasie przesłuchań, o tym, jak zgubiłyśmy się w Londynie itd.… O naszych sprawach sercowych wolałam się wspominać. Nie wiadomo, jak mama i tata mogli by to zrozumieć. Wolałam jeszcze nie poruszać tematu nagrania płyty z chłopakami….
„Następnego dnia, wszystko im spokojnie wytłumaczę „, pomyślałam.
Minęło kilka godzin, a my w końcu dotarliśmy na miejsce. Mój pokój wyglądała tak, jak go zostawiłam. Bardzo się cieszyłam, że mama nie zrobiła mi „nalotu” na szafki. Kładąc się na moje łóżko, poczułam jakieś małe stworzenie. Na tak. W czasie mojej nieobecności, mój tapczan zajmowany był przez moje jedyne zwierzę, kotkę Ninę. Chwilę pobawiłam się z pupilem i nawet nie wiedząc kiedy ponownie zasnęłam…
______________________________
Witajcie po długiej przerwie. ;)
Rozdział nareszcie dodany. Końcówkę myślę, że troszeczkę zawaliłam, lecz mam nadzieję, że się spodoba.
I bardzo Was prosimy. Jeżeli czytacie, to pozostawcie po sobie jakiś ślad. Chcemy, żeby pod każdym nowym postem pojawiały się choć trzy komentarze. Wtedy będziemy szczęśliwe. Inaczej, chyba przestaniemy pisać bloga...
~Mr. Styles. :3
Powiem szczerze, lubię tego bloga tylko za fabułę. Kiedyś pisałyście zupełnie inaczej. Można chyba powiedzieć, lepiej. Zdarza się sporo błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, nie mówię, że akurat w tym rozdziale, ale ogólnie. Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, i jak to się wszystko skończy. : )
OdpowiedzUsuńMalinoowa354
Każda opinia jest dla nas bardzo ważna. Nawet ta negatywna.
UsuńOczywiście, będziemy się starały nie popełniać błędów.
Pozdrawiamy. :)
Nie robicie tyle błegów albo jak dla mnie jest dobrze . ;) Lubie waszego bloga i napewno będę czytać nowe rozdziały . ;D
OdpowiedzUsuń