Szukaj na tym blogu

piątek, sierpnia 31, 2012

Epilog + Pożegnanie :(


Kochani!
I tak oto dobiegł koniec naszego opowiadania. Naprawdę wiele frajdy przynosiło nam pisanie nowych rozdziałów. Mogłyśmy choć w jakiś sposób dać upust naszej wybujałej wyobraźni, przelewając wszelkie najskrytsze marzenia na papier. (Choć w tym przypadku na bloga, no ale co tam :D) Wszystkim czytelnikom chciałybyśmy serdecznie podziękować (choć mamy świadomość, że nie było ich zbyt wielu) za odwiedzanie bloga i wyczekiwanie na kolejny rozdział.  Każdemu MASSSIVE THANK YOU.
I teraz mamy ostatnią prośbę. Prosimy Was, aby każdy czytelnik z osobna pozostawił komentarz, w którym wypowiedział by się na temat naszego opowiadania. Bardzo nam na tym zależy. Możliwe, że w jakiejś odległej przyszłości rozpoczniemy następne opowiadanie. Chcemy wiedzieć co Wam się nie podobało, a co tak. A więc nie przedłużając, chciałabym Was zaprosić na parę innych blogów:<klik> Jest to blog Mrs. Horan. Nie jest on oparty na zespole 1D, ale bardzo ciekawie się rozpoczyna.<klik>Nowe opowiadanie mojego autorstwa, które jest związane z 1D. Dziewczyna, która nie potrafii poradzić sobie z własnymi problemami, sięga po żyletkę. Nie wie, że jej życie diametralnie zmieni się od jednego, zbyt głębokiego zacięcia się.<klik> blog również o tematyce 1D. Bardzo fajny styl pisania. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej, wystarczy kliknąć. :D<klik>opowiadanie o zupełnie innej tematyce. Zaczyna się dosyć mrocznie, lecz bardzo ciekawie.

Zapraszam Was jeszcze na facebook’ową stronę poświęconą Kevinowi : <klik> A tutaj jeszcze zostawiam Wam nasze twittery <klik> - Mrs. Horan <klik> - Ja.  No to ten… nie wiem jak zakończyć ten post. Jeszcze raz dziękuję Wam za te liczne odwiedziny. To naprawdę wiele dla nas znaczy.
Papa. <3
~Mrs. Styles oraz Mrs. Horan PS. I oto pozostawiamy Wam epilog.


                      One Direction- smak zwycięstwa

Brytyjsko-irlandzki boysband ponownie podbija światowe listy przebojów. Najnowsza płyta, która przez wielu była spostrzegana w negatywny sposób, już po kilkunastu dniach premiery , została okrzyknięta platyną w 27 krajach. Na pytanie zadane przez nas
Co jest ich receptą na sukces …
„Głównym składnikiem z pewnością jest ciężka praca. Nigdy byśmy nic nie osiągnęli, gdyby nie codzienne próby” odpowiada Liam Payne.
„Wiele zawdzięczamy również całemu naszemu Mangamentowi oraz menadżerom. To oni codziennie motywowali nas do działania” stwierdza Louis Tomlinson
„Oczywiście rodzina. To wsparcie, bez którego nie bylibyśmy na tyle silni” przyznaje Zayn Malik "Bez wątpienia fani. Dzięki ich wsparciu, czerpiemy siłę na kolejny dzień. Bez nich nic byśmy nie osiągnęli” mówi Niall Horan.
„Niewątpliwie dzięki osobom, które przez całe 24 h są z nami i znoszą nasze zachowanie. Mam na myśli nasze dziewczyny” dodaje Harry Styles. 
Jak powszechnie wiadomo, na najnowszym krążku zespołu można także usłyszeć utworu z udziałem dwóch młodocianych dziewczyn-Kingi oraz Alex, które zajęły jedne z wyższych miejsc w popularno-rozrywkom show XFactor. Aktualnie są one związane z dwoma członkami zespołu- Niall’em Horan’em oraz Harry’m Styles’em.
„Nigdy nie myślałyśmy, że nasze życie potoczy się właśnie w taki sposób. Byłyśmy najzwyczajniejszymi nastolatkami o wybujałej wyobraźni. Dzięki jednemu koncertowi o właściwej lokalizacji i czasie, nasze życie diametralnie się zmieniło. Poznanie swoich idoli, udział w XFactor’ze i na dodatek współpraca z samym One Directoion przekraczała nasze wszelkie wyobrażenia. I jeszcze na dodatek poznanie swojej drugiej połówki. Z pewnością nigdy nie zapomnimy o tej przygodzie.”  mówią  młode wokalistki.
Zespół już niedługo rozpoczyna swoją druga z kolei trasę koncertową. Towarzyszyć im będą również Kinga i Alex, które  będą kreować swoją pierwszą płytę Always and Forever.
Teraz przed nimi czeka ogromne wyzwanie. Czy podołają wszelkim przeciwnością losu? Ponownie wespną się na wyżyny?
I na pytanie, które często nasuwa nam się na myśl Gdyby One Direction nie poznało owych dziewcząt, czy tak właśnie wyglądałoby ich życie? Możemy tylko i wyłącznie gdybać…
                                                                                                                New York Times




piątek, sierpnia 24, 2012

24.Londynie- wracam!

*Kinga*

-Hej, wstawaj śpiochu. Pora wstać. Chyba, że chcesz spóźnić się na samolot- obudziło mnie lekkie szturchanie i ciepły, miły głos. Zaspana przetarłam oczy, po czym je otworzyłam. Od razu uśmiech zawitał na moich ustach. To był Niall. Siedział na skraju łóżka i wpatrywał się we mnie swoimi błękitnymi oczami.  Momentalnie spojrzałam na zegarek. TO JUŻ 7:00?! Samolot odlatuje za godzinę! Co jak co, ale na wyjazd do Londynu nie chciałabym się spóźnić. Błyskawicznie poderwałam się z łóżka. Posłałam chłopakowi przelotnego całusa, chwyciłam jakieś ciuchy z krzesła i poleciałam do łazienki. Raz dwa się ochlapałam, ubrałam i wybiegłam. Oczywiście musiałam uderzyć głową o drzwi. Normalne. Z bolącą głową zeszłam do chłopaków. Rodzice podobno czekali już na lotnisku. Zastanawiało mnie tylko, PO CO TAK WCZEŚNIE?!. W tym pośpiechu o mało co nie spadłam ze schodów. Już od początku dnia prześladował mnie pech. Miałam nadzieję, że nie skończy się to jakimś wylądowaniem w szpitalu. Przede mną stało właśnie 5 chłopaków. Szczerze powiedziawszy, nigdy nawet nie myślałam o tym, że ich poznam, a co dopiero, że będę z nimi nagrywać i stanę się dziewczyną jednego z nich. Cóż, jak widać, niemożliwe staje się możliwe, nawet bez coca-coli zero.
-No to jak, czas wychodzić, prawda?- uśmiechnął się Liam- Mamy dwie i pół minuty do wyjścia.
Jak zwykle był dokładny co do minuty, a nawet sekundy. Wszystkie bagaże były już dawno w samochodzie (jakkolwiek się tam znalazły). Zrobiłam niezdecydowany krok ku drzwiom. Wiedziałam, że szybko nie wrócę do Polski, dlatego też wyjazd był bardzo trudny. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Wszystko dobrze?-to był Harry. Przyjaciel jakiego nie można znaleźć nigdzie indziej. Zawsze mnie wspierał. W tej chwili również.
-Tak- próbowałam być twarda, ale zbyt przekonująco to nie zabrzmiało.
-Gotowa? Pora jechać- Niall złapał mnie za rękę. Ostatnie spojrzenie na dom i odjechaliśmy. Droga strasznie się dłużyła, choć lotnisko było tylko parę minut ode mnie. Zayn i Harry odstawiali jakieś dziwne tańce, ale u nich to normalne. Jednak ja byłam w całkiem innym świecie...
 Na lotniskowym parkingu stał już samochód rodziców. No tak, byli tu już chyba od paru godzin. Dziwnie obojętna na wszystko i wszystkich wokół mnie weszłam z chłopakami do budynku lotniska. Stanęłam jak wryta. Moja twarz wyrażała ogromne zaskoczenie i zdziwienie. No tak, czemu wcześniej się nie domyśliłam?! Cała rodzina, bo oprócz Oli nie miałam nikogo, zebrała się aby mnie pożegnać. Poczułam spływające po polikach łzy. Były one zarazem szczęśliwe jak i przepełnione smutkiem. Wzruszyłam się na ich widok. W sumie, nie zobaczymy się "na żywo" przez najbliższy rok. Trochę potrwało zanim wymieniłam parę słów z każdą osobą, dlatego też ledwo zdążyliśmy na samolot. Jednakże udało się i bez problemu zajęliśmy swoje miejsca. Harry oczywiście usiadł obok Louisa razem z Liamem, a Zayn z Niallem i mną na przeciwko nich. Tak by the way, wszyscy bardzo polubili Nialla z czego ogromnie się cieszę! Wracając, przed oczami wciąż miałam widok machających, uśmiechniętych rodziców. Jednak nie ma miejsca na żadne smutki, bowiem zaczyna się największa przygoda mojego życia.
___________
Here we are! Nowy (trochę krótki niestety) rozdział, baaardzo was przepraszam, że tak długo nic się nie ukazywało. :c Sama jestem na siebie za to zła. To NIESTETY ostatni rozdział tego opowiadania. Ukaże się tylko jeszcze epilog. Serdecznie dziękujemy MASSIVE THANK YOU za wszystkie wejścia, zachęcające do pisania komentarze. :)
BTW, mam wam do zaoferowania parę blogów (są naprawdę świetne! :3), otóż:
http://rememberaboutit.blogspot.com/  bardzo tajemniczy, lekko mroczny nastrój. Dla lubiących czytać długie, rozdziały :D
http://lolniewiemcotuwpisac.blogspot.com/ baaardzo wciągające opowiadanie o dziewczynie, która przypadkowo napotyka na swojej drodze pewną ciekawą osobę.
http://mychemicalheartzakirra.blogspot.com/ bardzo mroczne, aczkolwiek wciągające opowiadanie, gdzie nigdy do końca nie wiadomo co się wydarzy...
wszystkie te blogi dopiero zaczynają swój żywot, dlatego spokojnie, nie będziecie musieli nadrabiać 1856298465901348 wcześniejszych rozdziałów. :)
Jeszcze raz dziękuję wam za wszystko! :) (może) do zobaczenia :3
Mrs.H. :) xx

P.S. jeśli chcecie link do mojego bloga, który dopiero zaczyna i właśnie go wznawiam (notka za parę dni :3), piszcie w kom. :) 

niedziela, lipca 29, 2012

23.Ostatni dzień

*Perspektywa Kingi*
-Jakie ładne kamienice!- Liam wciąż komentował miasto. Praktycznie na każdym kroku. Nawet kupił sobie koszulkę z napisem "I love Polska". Dziewczyna ze sklepu po naszym wyjściu tańczyła taniec szczęścia, co wyglądało dość dziwnie, ale na Directioner- było to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Ej, chłopaki...- wtrącił nagle Zayn przerażonym głosem.- Obawiam się, że nie mam grzebienia!
Mina chłopaków, moja i przechodniów- bezcenna. Oczywiście musieliśmy iść do pobliskiego kiosku po jakiś grzebień, bez tego się nie obyło. Spacerowaliśmy tak dobre 4 godziny. Czas z nimi spędzało się świetnie.
-Wiecie, wciąż nie mogę uwierzyć w to co zrobiliście. Kompletnie nie wiem jak tego dokonaliście. Jesteście wspaniali- zaczęłam po jakimś czasie.
-W końcu ma się ten talent, nie?- oj, Zayn. :D
-Tak, taaak, Zayn, no pewnie. Mówiliśmy, ze się uda. A my zawsze dotrzymujemy słowa- tak. Słowa dotrzymali. To nieprawdopodobne, ale rodzice podpisali kontrakt! Już jutro jadę do Londynu! Coś niesamowitego!
-Mu ty gadu gadu, a ja jestem głodny! Chodźmy coś zjeść. Padam- wtrącił Louis z znaczącym wzrokiem na chłopaków, nie wiem tylko dlaczego.Hmmm. However. No i okazało się, że nasze dzisiejsze spotkanie dobiegło końca. Zdecydowanym krokiem udali się w stronę hotelu. Jednak Niall zaproponował, że zawiezie mnie do domu. Rzecz jasna, zgodziłam się. Gdy pozostała czwórka zniknęła za rogiem wsiedliśmy do samochodu. Blondyn tak mnie zagadał, że dopiero po paru minutach spojrzałam przez okno.
-Niall, ale wiesz, że do mnie jest w drugą stronę, prawda? Musimy skręcić- powiedziałam zdezorientowana. Tylko się uśmiechnął. Po takiej reakcji wiedziałam, że wie co robi. Oj, te jego szalone pomysły...Ciekawa tylko byłam, gdzie w końcu jedziemy. Po chyba 20 minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce, a mianowicie do pięknego parku Oliwskiego. Gdy zobaczyłam, gdzie jesteśmy zaśmiałam się pod nosem. Doskonale wiedział, że to moje ulubione miejsce w mieście. Weszliśmy przez bramę. Park był na prawdę cudowny. Idealnie przycięte krzewy, przeróżne gatunki kwiatów i drzew. Po prostu magia. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Atmosfera dzięki temu stała się jeszcze bardziej romantyczna. Nagle na naszej drodze przy wodospadzie pojawił się koc piknikowy z dużym koszykiem i stojąca na stojaku gitara. No tak! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam! Wszystko świetnie zaplanował. Na ten widok uśmiechnęłam się jeszcze bardziej (o i le tak się da).
-Napisałem dla ciebie piosenkę. Mam nadzieję, że ci się spodoba- powiedział z uśmiechem biorąc instrument do ręki. Jejku! Coś pięknego! Siedzieliśmy tam dobre 2 godziny nieustannie rozmawiając i śmiejąc się. Czas płynął nieubłaganie, ale w końcu kiedyś trzeba nadrobić te parę miesięcy. Nagle poczułam jakby kroplę wody na głowie. Później kolejną i następną i jeszcze jedną. No tak. Deszcz. Zawsze coś musiało nam przerwać.  Poza tym przyszedł strażnik i kazał nam wychodzić. Nie mieliśmy wyjścia. Przytuleni w deszczu, a raczej ulewie szliśmy powolnym krokiem gdańskimi ulicami. To był ostatni dzień w Polsce. Chciałam nacieszyć się miastem jak najwięcej, bo w końcu szybko tu nie zawitam. Po około godzinie spaceru doszliśmy do mojego domu. Nadal lało.
-haha, zapomnieliśmy o samochodzie- zaśmiałam się.
-O, faktycznie. No cóż, będzie musiał poczekać-również się zaśmiał lecz po chwili zamilkł. Staliśmy tak milcząc przed drzwiami dobre parę minut. Miałam wrażenie jakbyśmy byli coraz bliżej.
-Tęskniłem- wyszeptał wreszcie po czym delikatnie ujął moją twarz w swoje ciepłe dłonie.  I nasze mokre od deszczu usta złączyły się w pocałunku.


_______


Za wami kolejny rozdział. Krótki, bo krótki, ale jest. Po dłuugiej przerwie. Dziękuję Mrs.Styles za pomoc. :) Bez niej byłoby pewnie cienko. ;) Następny nie ukaże się szybko, bo mam remont i na ten czas wyjeżdżam. Jak tylko wrócę i podłączy się komputer, to zabiorę się za pisanie. :)


~Mrs. H.  xx


Oh, nie przesadzaj tak. To był tylko i wyłącznie twój pomysł. Ja tu nic nie pomagałam. :3
No i oczywiście zapraszamy na nasz "fejsbukowy" fanpage, poświęcony Kevinowi.
<klik>

I do następnego. :DD

~Mrs. Styles. xoxoo

sobota, lipca 14, 2012

Przerwa.

Cześć wam! :)
Jak już po części wiecie, Mrs. S. wyjechała na wakacje. W związku z tym zawieszamy blog na dwa tygodnie. Jednak, nie martwcie się, rozdziały w tym czasie będą pisane. Ale piszemy je oddzielnie i trzeba je ze sobą omówić. Jako że nie będę miała mozliwości wysłać "próbny rozdział", niestety w najbliższym czasie się nie ukaże. O wznowieniu (czyli jednocześnie nowym poście) dowiedzie się na twitterze:
_bigcarrot -ja :)
NagaShaaw - Mrs. S :3
Póki co, do zobaczenia za dwa tygodnie! :3

~Mrs. H xx :)

poniedziałek, lipca 09, 2012

22. Chyba już za późno...

*Perspektywa Kingi*
-Cóż kiciu, kolejny nudny dzień w domu. Jak myślisz, co tam u Oli i chłopaków?-  samotność i nuda skłoniła mnie nawet do rozmów z kotem. "Dobra. Trzeba wziąć się w garść. Nie pojechałam, trudno, muszę się teraz zabrać za naukę. W sumie, to nie muszę. Umiem wszystko, nawet opanowałam materiał na przód. Z resztą,rodziców i tak nie ma, więc mogę się obijać. "- nie ma to jak monologi w myślach. Otworzyłam książkę gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Hmm. Kto to mógł być? Mama i tata przecież dopiero niedawno wyjechali. Słysząc dźwięki z zewnątrz doszłam do wniosku, że nie jest to jedna ani nawet dwie osoby, powiedziałabym raczej, że grupka ludzi. Nawet nie spoglądałam przez szybkę, ważne było, że ktoś   w ogóle przyszedł. Zamurowało mnie. Przed domem stało bowiem pięciu znajomych chłopaków. Tak, to byli oni. Harry, Louis, Liam, Zayn i Niall. Oczywiście nie obyło się bez wieelkiegoo misiaaka na powitanie. Jak mi tego brakowało! A szczególnie Nialla... Pisaliśmy codziennie (i prawie cały dzień ;)) ale to nie to samo co widzieć się na żywo. A teraz siedział z resztą w salonie z wielką poduszką na kolanach z... ze mną? Hmm. Miło, choć dziwnie, ale w końcu ja miałam pidżamę z napisem "I love my Leprechaun".
-Jejku. Stęskniłam się za wami! I to jak! Co powiecie ciekawego? Jak tam w Londynie?- miałam mnóstwo pytań, ale jedno było najważniejsze- A, i gdzie jest Ola? Chowa się gdzieś pewnie w ogrodzie, co?- zaśmiałam się. Jednak z miny chłopaków wywnioskowałam, że nie przyjechała.
-Jest chora. Miała wysoką gorączkę. Wiesz jaka jest, wręcz wypchnęła nas z domu żebyśmy do ciebie przyjechali, a raczej po ciebie..- o dziwo głos zabrał Harry. W sumie, to nie o dziwo. O związku z Olą dowiedziałam się jako pierwsza, bo znałam jego zamiary przed wszystkimi. A doskonale wiedziałam jak przyjaciółka tego pragnie. No i proszę, jak pięknie.
-No tak. Cała ona- zaśmiałam się.- Ale..zaraz, zaraz, jak to PO MNIE?
-Normalnie, po prostu- zaczął Zayn.- Przyjechaliśmy tu PO CIEBIE i nie mamy zamiaru wracać do Londynu BEZ CIEBIE- kontynuował z uśmiechem.
-No chyba żeście powariowali?! Miło, na prawdę, jesteście kochani i w ogóle cudownie z waszej strony, ale przecież wiecie co myślą o tym moi rodzice. Oni są nie do złamania, nic ich nie przekona- zrezygnowana usiadłam obok chłopaka, który na pocieszenie mnie przytulił. Liam wstał ab być bardziej widoczny.
-Słuchaj, nie po to przylecieliśmy tutaj abyś została w domu. Spokojnie, mamy dar przekonywania...
-Ta. Szczególnie wtedy jak chciałeś przekonać Paul'a żeby pozwolił- przerwał Lou. Jak zwykle poprawiał wszystkim humor. Liam posłał mu złowieszcze spojrzenie, jednak kontynuował dalej.
-Na pewno się uda. My już o to zadbamy. Spokojnie możesz iść się pakować- w jego głosie słychać było pewność wypowiadanych słów. Jednak czy pojadę do Londynu- nie byłam tego taka pewna, choć w głębi duszy tliła się iskierka nadziei. Nagle usłyszeliśmy dźwięk klucza w drzwiach. Ukazali nam się rodzice. "No nie. "- pomyślałam.
-Cz..cześć! Już jesteście- uśmiechnęłam się aby odnieść wrażenie jak gdyby nic się nie działo.
-Tak-usłyszałam tylko oschłą odpowiedź. Od czasu rozmowy o wyjeździe atmosfera w domu nie była za dobra. Praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy.
-Widzę mamy gości-uhh. nienawidzę tego ich pustego tonu!
-Tak! Mamo, tato, chciałam wam przedstawić chłopaków z One Direction: Liama, Louisa, Harrego, Zayna i Nialla, mojego chłopaka- zapoznali się. hmm. Nie usłyszałam żadnych docinek od rodziców, a nawet uśmiechali się! Tylko trudno było stwierdzić, czy był to prawdziwy uśmiech... W każdym bądź razie póki co nie zapowiadało się źle. Zasiedliśmy w ósemkę w salonie. Niepokojąco milcząc. Chwilę ciszy przerwał Liam:
- Podejrzewam, iż państwo mogą się pewnie jedynie domyślać w jakim celu przyjechaliśmy. Jesteśmy tu, ponieważ chcielibyśmy porozmawiać o kontrakcie z pańską córką. Ma ogromny talent i nie ukrywamy, to właśnie jej głosu potrzebujemy na nowej płycie..
Nie dokończył jednak, bo przerwał mu mój kochany tata.
-Tak, domyślamy się, ale zawsze możecie znaleźć kogoś innego. Ona musi zająć się nauką, a nie bawić się w  nagrywanie jakiś płyt! Poza tym, chyba znacie już naszą opinię na ten temat, który się nie zmieni.
W oczach wszystkich pięciu widać było swego rodzaju szok i niedowierzanie. Liam jednak zachowywał cały czas spokój.
-Proszę pana, z tego co mi wiadomo jest na przód z materiałem i to nie o dwa czy trzy tematy, a o dwa miesiące! Poza tym nikt nie nadaje się na tą płytę tak jak ona. Muszą państwo wiedzieć, że oznacza to ogromnie dużo dla nas i przede wszystkim Kingi.
-A wiecie jak ważna jest nauka? Co ona bez niej zrobi? Wróci tu po tej waszej płycie i co dalej? Bez wykształcenia nic nie osiągnie. Marzenia mogą poczekać- ojciec był jak zawsze zawzięty, nie dawał za wygraną.
-TATO! Czy ty słyszałeś że jestem o dwa MIESIĄCE do przodu! Do jasnej anielki, zrozum w końcu, że to moja jedyna szansa! Jedyna okazja na spełnienie marzeń! Ale nie, bo dla was nie liczy się to co czuję, co myślę, ważniejsza jest szkoła! A może pomyślałbyś czasem o mnie, co?! - w końcu nie wytrzymałam i ze łzami w oczach wbiegłam na górę zatrzaskując za sobą drzwi do pokoju. Nie miałam pojęcia co teraz będzie. Miałam tylko nadzieję, że się tam nie pogryzą. Wszystko było w rękach chłopaków, choć na najspokojniejszych nie wyglądali. Wsadziłam słuchawki na uszy, żeby tylko nic nie słyszeć. Nie wiem nawet kiedy, zasnęłam jak dziecko.

Obudziło mnie lekkie szturchanie. Nade mną siedziało pięciu chłopaków. Zdjęłam słuchawki i usiadłam na łózko. Miałam złe przeczucia.
-Kinga, mamy dla ciebie pewną wiadomość- oznajmił poważny jak nigdy Zayn. Niall dla dodania otuchy wziął mnie za ręce. Nie miałam zielonego pojęcia jakiej "wiadomości" mam się spodziewać. Wiedziałam jednak, że na pewno chodzi o wyjazd..
.

______________
Cześć wam! Już dosyć dawno mnie nie było, ale juz jestem z nowym rozdziałem. :) Osobiście, chyba nie za dobry, ale mam nadzieję że wam się spodobał. :) Jak już wcześniej napisano, to opowiadanie powoli dobiega końca, niestety. Ale mam w zanadrzu jeszcze dwa blogi, którymi teraz bd mogła się w pełni zająć, bo teraz na razie mają przerwę. ;) (jeśli chcecie link, piszcie :D) Oprócz tego mamy stronę o Kevinie i Lou :  http://www.facebook.com/thepigeonkevin  oczywiście zachęcam do lajkowania i udostępniania! :D W komentarzu dajcie znać, co myślicie :) Nie ukrywam, miło b było zobaczyć w końcu jakiś komentarz. Myślę, że nowy rozdział ukaże się w okolicach 13 lipca, później będzie mała przerwa, ale jesli dacie twittera w kom., to dostaniecie informację o nowym :) Hmm. Chyba muszę ograniczyć buźki ...;D 
~Mrs. Horan xx

sobota, lipca 07, 2012

21. Plan


*Ola*
Wracaliśmy zalanymi uliczkami Londynu. Choć deszcze już od pewnego czasu nie padał, na ulicach znajdowało się wiele kałuż. Przeskakiwaliśmy przez  nie, zachowując się jak małe dzieci. Naszych śmiechów, kuksańców, tańców nie było końca. W towarzystwie Harry’ego czułam się sobą. Nie musiałam udawać kogoś, kim nie jestem. Nie interesowało nas, że w każdym momencie zza drzewa mogła wyskoczyć grupka paparazzich, żerujących tylko tzw. „wpadkach” gwiazd. Liczyła się tylko nasza wzajemna obecność.
Po kilkunastu minutowej zabawie, oboje odczuliśmy zmęczenie. Harry złapała mnie za rękę, wzbijając we mnie wzrok, jakby chciał zapytać „nie masz nic przeciwko?”. W odpowiedzi rzuciłam chłopakowi promienne spojrzenie, na które w oczach Harry’ego pojawiły się małe iskierki. Dalszą drogę do domu spędziliśmy na rozmowach o … Kindze? Tak. Opowiedziałam mu tą całą historie, związaną z naszym przylotem do Londynu. O tym, dlaczego rodzice przyjaciółki nie zgodzili się na nagranie płyty. Harry wydawał się bardzo poruszany moją opowieścią. Kingę traktował jako jedną ze swoich najbliższych przyjaciółek, więc dlatego chciał spełnić jej marzenie.
-Harry, masz jakiś pomysł?- zapytałam, gdy w oczach chłopakach ujrzałam iskierki. Zapewne miał jakiś plan.
-Wszystko w swoim czasie-wyszeptał do mojego ucha z nutą tajemniczości w głosi, dochodząc do kompleksu.
Bezszelestnie wślizgnęliśmy się do mieszkanie, aby nikt nie nas nie mógł usłyszeć. Było już po 23.00, a Liam prosił, żebym nie wracała tak późno. Chciałam coś powiedzieć, lecz Harry uprzedzając mą myśl, położył palec na moich ustach, który miał oznaczać tzw.”ciszę”. Lecz wchodząc po schodach, ujrzeliśmy Nialla wychodzącego ze swojego pokoju z pustą miską … czegoś? Właśnie, czego. Zapewne chciał nią zapełnić popcornem,  ponieważ z jego pokoju dobiegała melodia czołówki „Titanica”? Robiło się coraz dziwniej. Staliśmy w osłupieniu przez chwilę. Widziałam jego wzrok, spoczywający na naszych złączonych dłoniach, a jego mina wyrażała tzw. „WTF”. Wszyscy czuliśmy się niezręcznie. Spojrzałam na Harry’ego, lecz ten również nie wiedział co robić. W takich sytuacjach,  przydawało bo się koło ratunkowe… -Oh, wiedziałam !-wykrzyknął nagle Nialler, upuszczając puste naczynie. Był rozradowany i uśmiechnięty. Szybko podbiegł do nad, mocno nas przytulając. Myślałam, że jego reakcja będzie zupełnie odwrotna, lecz ten uśmiechał się jak nigdy dotąd.
-Niall, czego się drzesz. Miałeś iść po ten pop…- z pokoju Nialla ponownie wyszła jakaś osoba. Biała piżama w małe, pomarańczowe marchewki mogła tylko należ do jednej osoby. Wiecznego dziecka,  Louis’a Tomlinson’a.  Mimika chłopaka wyrażała to samo co jego kolegi na początku, lecz po chwili również się rozpromienił. Następnie pozostała dwójka wyszła z pokoju, lekko zdezorientowana całą sytuacją.
-To wy..wy tak oficjalnie?- wydukał po chwili Zayn, nie kryjąc swojego zdziwienia.
-Nie, na żarty-odpowiedziałam mimowolnie. Po chwili wszyscy wybuchliśmy donośnym śmiechem. Nawet Liam nie krył swojego zadowolenia. Nawet nie myślałam, że oni wszyscy przyjmą to w taki sposób. Byłam naprawdę szczęśliwa.
-A, i musimy szybko o czymś porozmawiać-odparł Harry, po licznych uściskach.-To naprawdę ważna… -Przepraszam bardzo, ale najpierw muszę pilnie porozmawiać z twoją dziewczyną-przerwał mu Horan, wciągając mnie do jego pokoju.
Pomieszczenie było bardzo przytulne. Wszelkie plakaty, obrazy nadawały mu bardzo ciepły akcent. Spoczęłam na łóżku chłopaka, wbijając wzrok, w dużą białą poduszkę z nadrukiem… Kingi? Tak, chłopak miał nadruk ze swoją dziewczyną, przedstawiający jedną z prób w czasie XFactora. Spojrzałam na chłopaka, a ten mimowolnie się zarumienił. Widocznie musiał spostrzec, że przyglądałam się jego „pamiątce”.
-No to tego…- rozpoczął po Niall, drapiąc się po głowie-co słychać u Kinigi?
AA. To tak go gryzło. Chciał po prostu dowiedzieć się co słychać u jego dziewczyny. Uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka i opowiedziałam mu, co działo się przez następną część wakacji. Widziałam, jak  na twarzy Horan’a malował się uśmiech, gdy za każdym razem wymawiałam imię przyjaciółki. To było takie.. słodkie.
-Dobra, chodźmy już, bo twój Harry będzie się wkurzał, dlaczego nas jeszcze nie ma-odparł Niall, gdy wszystko dogłębnie mu opowiedziałam-A ty w ogóle wiesz, co on od nas chce ?
- „Wszystko w swoim czasie”- zacytowałam tajemniczo swojego chłopaka, i pociągnęłam Horana w stronę salonu, gdzie odbywało się „zebranie”
                                                                                
-To jak wszystko, mamy rozplanowane?- zapytał Harry, trzymając w ręku notatnik i laptop, po kilkugodzinnym rozpracowywaniu jego pomysłu. Chłopak wpadł na doskonały plan, aby ściągnąć Kingę do Londynu.
-Pamiętajcie, aby ustawić budziki na 6.00… choć chyba wam się to nawet nie opłaci, bo powoli zbliża się trzeci-oznajmił ironicznie Liam, kierując się w stronę łazienki.
-Ale jak to, o 6.00?-zaptał oburzony Malik- Mi dwie godziny zajmuje ułożenie swoich pięknych włosów, a co dopiero jeszcze pomyśleć o czasie na pakowanie-odpowiedział, kładąc ręce na biodrach, udając małą księżniczkę. Nie powiem, wyglądało to komicznie.
-Tym razem, twój przyjaciel, w postacie lustra, będzie musiał wytrzymać kilka dni bez ciebie-odparł roześmianie Lou, klepiąc Zayn’a po ramieniu-Wytrzymasz. 
Po chwili wszyscy opuścili salon, tylko ja z Harry’m zostaliśmy w pokoju. Czując, że powoli odpływam w objęcia Morfeusza, pocałowałam chłopaka „na dobranoc”, mimowolnie wtulając się w jego ciało, zasnęłam jak małe dziecko.
                                                                                   *
-Hej, pora wstawać –usłyszałam ciepły głos jakiejś osoby, nie mogąc wybudzić się ze snu. Delikatnie przetarłam oczy dłońmi, a widok, który po chwili ujrzałam lekko mnie przestraszył. Leżałam w dwuosobowym łóżku, okryta białą kołdrą. Na ścianach wisiały plakaty, w tym zespołu „Coldplay” oraz fotografie, przedstawiające koncerty w różnych miejscach. Dopiero po pewnym czasie, dotarło do mnie, że znajdowałam u Harry’ego. Może to dziwne, ale nigdy nie byłam w jego pokoju.
Ale…
-Zaniosłem ci tutaj, po tym jak zasnęłaś w salonie-oznajmił mimowolnie, jakby czytał w moich myślach, i wiedział o co chciałam zapytać.
Następnie spojrzałam na zegarek. 6:47.O nie. Miałam 13 minut do przyjazdu naszego busa, który odwoził nas na lotnisko. Szybko wyślizgnęłam się z łóżka… lecz coś było nie tak.
-Ola, co się dzieje ? –zapytał zaniepokojony Harry, łapiąc mnie przed upadkiem.
-Moja głowa i …  - odparłam odruchowo, łapiąc się za gardło. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co się dzieje.
-Czekaj… ty masz gorączkę-powiedział Harry, trzymając dłoń na moich czole-Połóż się, a ja zaraz zawołam Liama.
Bez wahanie wykonałam polecenie chłopaka. Po chwili w moim pokoju pojawiła się całe One Direction, z minami bynajmniej posępnymi.
-No, tak-odrzekł po czasie Liam, odbierając ode mnie termometr-38,2. Jesteś chora…
-Ale przecież za kilkanaście minut mamy lot do Polski!- przerwałam, a w moim głosie, można było wyczuć nutę odburzenia- My musimy tam lecieć!
-No niestety, będziemy musieli odwołać i przenieść na inny termin naszą podróż-powiedział beznamiętnie Horan, wbijając wzrok w ścianę. Cała piątka przytaknęła. Lecz wiedziałam, że Niall bardzo chciał zobaczyć Kingę…
-Nie, na pewno tak nie zrobimy-niemalże krzyknęłam, przez co głowa i gardło jeszcze bardziej zaczęło mnie boleć-Mam inny pomysł. Wy zostawicie mnie tutaj, a sami polecicie do Polski.
-Nie ma mowy-odparł stanowczo Daddy- nie możesz zostać sama. Jesteś chora.
-Jezu-burknęłam, wywracając oczami-Zostaw mi jakąś wizytówkę do lekarza. Zadzwonię, on do mnie przyjedzie, zapisze jakieś leki, i wszystko będzie w porządku. A wy będziecie już wtedy wraz z Kingą w Londynie.
-Przecież nawet Eleanor i Danielle będą mogły zaopiekować się OlĄ-dodał jeszcze Louis. Wbiłam wzrok w Liam’a, robiąc przy tym maślane oczka i oczekując na jego odpowiedź. Zaśmiał się tylko pod nosem, i oznajmił, że idzie poszukać numeru telefonu do lekarza, no co wszyscy odetchnęli z ulgą.
                                                                                 *
-Wiesz, że to wszystko moje wina. Ponownie-odrzekł smutno Harry, leżąc obok mnie, czekając na przyjazd Busa-To ja wyrzuciłem tą parasolkę i przez to cała zmokłaś. Znów zachowałem się idiotycznie.
Spojrzałam na chłopaka z politowaniem.
-Naprawdę nie interesuje mnie to, że się przeziębiłam. Była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu, i z pewnością była tego warta- odpowiedziałam radośnie, no co Harry’em odruchowo poprawił się humor. Przybliżył się do moich ust, chcąc mnie pocałować….
-Ej, gołąbeczki, właśnie Bus przyjechał …Oj, chyba w czymś przeszkodziłem- powiedział ironicznie Louis, wpadając do jego pokoju-A, i Ola. Za kilka minut przyjadą Eleanor i Danielle. No i to od  Liama-powiedział kładąc na szafce nocnej karteczkę z numerem do lekarza-Radziłbym się pospieszyć- odpowiedział na odchodne, wychodząc z pokoju.
-Ale jeśli tylko chcesz, mogę zostać. Oni sobie tam beze mnie z pewnością poradzą-odparł Harry, stojąc przede mną z kilkoma dużymi walizkami.
-Nie, jedź. Inaczej rodzice Kingi się nie zgodzą. Muszą zobaczyć całą waszą piątkę- odpowiedziałam radośniE, wyślizgując się z łóżko. Chłopak na pożegnanie uścisnął mnie jak najmocniej potrafił, a ja przelotnie go pocałowałam. Po chwili, ujrzałam jak znikał za drzwiami, posyłając na odchodne markowy uśmiech.  

-Ale jeśli tylko chcesz, mogę zostać. Oni sobie tam beze mnie z pewnością poradzą-odparł Harry, stojąc przede mną z kilkoma dużymi walizkami.
-Nie, jedź. Inaczej rodzice Kingi się nie zgodzą. Muszą zobaczyć całą waszą piątkę- odpowiedziałam radośniE, wyślizgując się z łóżko. Chłopak na pożegnanie uścisnął mnie jak najmocniej potrafił, a ja przelotnie go pocałowałam. Po chwili, ujrzałam jak znikał za drzwiami, posyłając na odchodne markowy uśmiech.  
___________________________
Witajcie. :3
Mamy już 21 ROZDZIAŁ. Wow, jak ten czas szybko płynie. :)
Powoli będziemy zakańczać nasze opowiadanie. Lecz nie martwcie się, z 2-3 rozdziały + epilog na pewno się pojawią.
Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych, w komentarzach pozostawcie swoje twittery.
A to są nasze:
@_bugcarrot_  <--- Mrs. Horan
@NagaShaaw     <-- Ja. ;)
No i zapraszam do lajkowania naszej strony na fb poświęconej KEVINOWI: 
Strona o Kevinie. :3 <klik>
Do następnego ! :D

BTW. Dalsze wątki będzie wreszcie zamieszczać MRS.HORAN.<3
Wyjeżdżam niedługo na wakacje, więc w moim wykonaniu pojawi się jeszcze tylko epilog. :(

~Mrs. Styles . :3



piątek, czerwca 29, 2012

20. Przechadzka

*Ola*
Obudziłam się późnym popołudniem. Z początku nie wiedziałam gdzie się znajduję, lecz po chwili wszystko dokładnie sobie przypomniałam. Leżałam w przytulnym, jasnozielonym pokoju w Anglii. U samego zespołu  1D. Do tego dnia nie mogłam sobie wyobrazić, w jaki sposób to wszystko się potoczyło. „A może to tylko sen? Może nasza „przygoda” z nimi, to tylko wybryk mojej wybujałej wyobraźni…”
Powoli zwlekłam się z „mojego” łóżka, delikatnie uchyliłam drzwi i wyszłam na korytarz. 
„Hmm. Zbyt cicho” pomyślałam, mimowolnie się uśmiechając. Zawsze wydawało mi się, że mieszkanie z piątką takich wariatów, nie może zdać się spokojne i rutynowe. Ci ludzie mieli nadto energii, aby zachowywać się w normalny dla człowieka sposób. Postanowiłam dokładnie spenetrować całe mieszkania. Żadnej żywej duszy. Wpierw trochę mnie to zaniepokoiło, lecz wchodząc do kuchni wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Do lodówki była przyczepiona mała, niebieska karteczka, którą podtrzymywał drobny magnez, przedstawiający Chudego z Toy Story. Na mojej twarzy, mimowolnie zagościł uśmiech .
„Jesteśmy na gali. Wrócimy późnym wieczorem. Czuj się jak u siebie. Jeżeli chciałabyś gdzieś wyjść, klucze są w zielonej szafce (trzecia półka od góry) w przedpokoju.
                                                                                                   Liam xxx
                                                                                                                i reszta. :)"

No tak. Daddy zawsze musiał o wszystkim i o wszystkich pamiętać. Co by oni bez niego zrobili? Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
                                                                                *
Siedziałam przed telewizorem z pełną miską pop-corn’u( bo tylko to znalazłam w ich szafkach w kuchni) ,oglądając różne , brytyjskie programy. Tak, nudziło mi się. 
„Nie, Roberto, nie opuszczaj mnie !” Słysząc ton głosu, wydobywający się z ust aktorki grającej w serialu, zrobiłam tzw. facepalma. Nuda mnie przytłaczała. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Po chwili, poczułam w kieszeni spodni wibracja. Oho, ktoś się do mnie dobija. Zwinnie wyciągnęłam telefon. Ujrzałam na wyświetlaczu roześmiane zdjęcie Kingii. Bez wahania odebrałam połączenie. Wpierw, dostałam naganę za to, że nie zadzwoniłam do niej wcześniej. Lecz przyjaciółka nie potrafiła się długo na mnie gniewać. Opowiedziałam jej wszystko, co zaszło do tej pory w Londynie. Czułam, że dziewczyna bardzo się cieszy moim szczęściem, lecz w głębi serca odczuwa smutek. Wiedziałam, że Kinga bardzo pragnęła być tu wraz ze mną…

Godziny mijały. Na zegarze wybiła 20.00, lecz ja nadal nie wiedziałam, czym mam się zająć.  Na szczęście po chwili, wpadałam na doskonały pomysł.  Będąc w Londynie już drugi raz, bardzo mało zwiedziłam. Zawsze chciałam ujrzeć, jak wygląda Big Ben nocą. Prędko narzuciłam na siebie czerwoną bluzę i torbę, nałożyłam czarne trampki i odszukałam klucze, do których dojście do nich zawarł Liam w swoim liściku. 
-O, wstałaś-usłyszałam głos dobiegający zza mych pleców, podczas zamykania drzwi. Automatycznie się odwróciłam i ujrzałam całą piątkę w czarnych garniturach. Nie powiem, wyglądali nieziemsko. 
-Tak, jakieś kilka godzin temu. A teraz chcę się gdzieś przejść… Czekajcie, ale co wy tak wcześnie to robicie? Sami napisaliście, że będzie później. 
-No tak, ale…- głos zabrał Harry-spójrz na Nialla. 
Chłopak nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz była cała sina, a lewą ręką podpierał się Styles’a. 
-No niestety, nasz Horanek ponownie się przejadł- zażartował Lou. Nikt nie wybuchnął śmiechem, lecz za to Tommo został spiorunowany przerażającym wzrokiem od każdego z nas. 
-No to my ci nie przeszkadzamy. Nasza dzielnice jest  cudowna-po chwili rzekł Harry, posyłając ciepłe  spojrzenie. Czy od naprawdę musi posyłać ten markowy uśmiech? Znając życie, moja mina w tym momencie wyglądała tak  :„co, coś mówiłeś”
-Ale pamiętaj, bądź przed 22.00- dodał stanowczo Dady. 
-Tak, tato- odpowiedziałam na odchodne, po czym wszyscy wybuchli śmiechem wraz z Liam’em.
                                                                                  *
Szłam pustymi uliczkami Londynu. Zdawało mi się to trochę dziwne, ponieważ myślałam, że to miasto przez 24 godziny na dobę tętni życiem.  Po kilkunasto minutowej przechadzce, wreszcie dotarłam do upragnionego celu. Widok który ujrzałam, zaparł dech w piersiach. Tysiące migoczących gwiazd oświetlało wysoki budynek. Big Ben odbił się w wodzie, niczym obrazek namalowany akwarelami. Po drugiej stronie zaś, zdołało się ujrzeć London Eye. Wpatrywałam się w ten cudowną panoramę kdługi, długi czas, robiąc przy tym masę zdjęć. Fotografia była moją pasją od dzieciństwa. Wpoił mi ją tata, który nie rozstawał się na metr ze swoim aparatem. Zawsze razem fotografowaliśmy wszelkie żyjątka i kwiaty, a następnie sprzeczaliśmy się o to, które zdjęcie zostało lepiej wykonane. Brakowało mi tego…
Z rozmyślań wyrwały mnie zimne krople, przenikające przez moją cienką bluzę. No tak. Prawdziwa angielska pogoda. Deszcz, wiatr i chłód. A ja oczywiście, zapomniałam zabrać parasolki. Deszcz, z minuty na minutę, przybierał coraz gorszą postać. Nie widząc żadnej otwartej kawiarenki bądź sklepu w najbliższej okolicy, musiałam przeczekać  na zewnątrz. Przystanęłam pod najbliższym drzewem, czekając chyba na cud…
Po chwili ujrzałam nad sobą ogromny, niebieski parasol. Tak, jakaś dobra duszyczka zlitowała się nad moim brakiem wiedzy, związanym z brytyjską pogodą. Chciałam podziękować swojemu wybawicielowi. Obróciłam się delikatnie w jego stronę i ujrzałam … Harr’ego? Ale co on tu robił ?Jak..
-Tak myślałam, że nie wzięłaś parasola-uprzedził mnie chłopak, ocierając z mych policzków krople deszczu. 
-Ale skąd wiedziałeś, że akurat tutaj będę ?-zapytałam zdezorientowana, nie mogąc ukryć swojego zdziwienia. 
-Hmm… Telepatia- odpowiedział, robiąc przy tym znaczącą minę-A tak szczerze, to kilka razy mówiłaś mi, że chciałabyś obejrzeć Londyn nocą. Wiedziałem, że to jest najlepsze tego typu miejsce, aby zobaczyć całą panoramę, więc bez wahanie pobiegłam cię odszukać, abyś nie przemokła do suchej nitki.
-Wiesz, że kolejny raz ratujesz mi w pewnym sensie życie- oznajmiłam, posyłając szczery uśmiech.
Po chwili Harry delikatnie uniósł mój podbródek. Nasze twarze ponownie dzieliło kilka centymetrów. Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, zatracając się w nich z sekundy na sekundę.
-Ja wiem, że to wszystko co się przedtem wydarzyło, było tylko wyłącznie moją winą…- odrzekł oschle-zachowałem się jak palant…
-Tak, to prawda. Zachowałeś się jak ostatni palant-oznajmiłam triumfalnie, na co oboje zaśmialiśmy się pod nosem.
-Czy ty raz w życiu dasz mi dokończyć ?!-zapytał z nutą oburzenia, lecz ciągle się uśmiechając. 
Delikatnie pokiwałam i wsłuchałam się w dalszy monolog chłopaka.
-Ale… wpierw było inaczej. Pamiętasz nasza pierwsze spotkanie?- zapytał, a na jego twarzy mimowolnie zagościł uśmiech- Gdy wchodziłaś do naszego VIP room’u, od razu wiedziałam, że jesteś kimś wyjątkowym. Blond włosy, okalające twoją subtelną twarz, idealne komponowały się z czarnymi tęczówkami twoich oczu. A potem, gdy rozmawialiśmy w kawiarence? Czułem, jakbym znał cię wiele lat, a to zaledwie było kilkanaście minut. A potem. Xfactor, próby … no i ta impreza…
Po tych słowach nastała cisza. Harry chyba nie wiedział, co ma powiedzieć, albo nie potrafił tego obrać w słowa, ponieważ zaczął się bawić własnymi palcami… 
-Jezu, Ola…- wyrzucił parasol na ziemię, biorąc moje dłonie. Poczułam jego ciepło, którego tak bardzo mi brakowało- Nie jestem dobry w wygłaszaniu tego typu monologów. Ale jedno wiem na pewno-jego głos zadrżał, tak samo jak i dłonie-pewien palant, który skrzywdził najbliższą w jego życiu osobę, jest w niej bezgranicznie zakochany, i nie wie czy to osoba da mu jeszcze jedną… szansę ?
Moje serce automatycznie przyspieszyło tępa. Oddech wydawał się ciepły, lecz bardzo nieregularny.  Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chyba najzwyczajniej mnie to zaskoczyło.
-Tak, myślałam-odparł ze zdenerwowaniem-zapomnij o …
-Harry! Teraz ty pozwól mi dokończyć!- przerwałam, wbijając wzrok, w jego smutne oczy- Ta osoba przyjmuje wszelkie przeprosiny, i również zakochana jest na zabój w tym pewnym palancie, i z największą przyjemnością da mu jeszcze jedną szansę. 
W oczach Harrego automatycznie ujrzałam iskierki. Po chwili poczułam ciepły oddech chłopaka, a następnie nasz usta złączyły się w jedność. Chciałam, żeby ta chwila chwała wiecznie. Nie interesowało mnie to, że przemakaliśmy z minuty na minutę coraz bardziej, oraz to, że przechodnie przypatrywali się nam z pogardą.
-Wiesz, że będziemy chorzy, stojąc w tym deszczu?- zapytał po pewnym czasie.
-Tak, wiem- odpowiedziałam szeptem, ponownie wtulając się w Harrego. Poczułam tylko ręce oplatające moją talię i ciepły pocałunek we włosach. Teraz liczyliśmy się tylko my. Harry i ja.
_____________
No to nowy rozdział gotowy. Mam nadzieję, że się podoba. Osobiście uważam, że nie potrafię pisać romantycznych scen. :D
Pamiętajcie:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
BTW. No i wreszcie wakacje ! Macie jakieś plany ? 
~Mrs. Styles :3

czwartek, czerwca 21, 2012

19. Przylot

 *Ola*
‘Coldplay- Pardise’, ujrzałam na ekranie telefonu.  Już dobre z dwie godziny leciałam do Londynu.  Lecz bez Kingi. W takich chwilach strasznie mi jej brakowało. Tych wygłupów w samolocie, opowiadania starych historii i jej śmiechu. Szczerze powiedziawszy, pobyt tam, nie będzie tak ciekawy  bez jej osoby…
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy- z rozmyślań wyrwał mnie głos stewardessy. Pośpiesznie  wykonałam dane polecenie, będąc myślami ciągle w Polsce, z Kingą.
                                                                           *
-Oh, przepraszam bardzo- powiedziałam, przepraszającym tonem, wpadając na kogoś na lotnisku z moją ogromną walizką. Choć uważałam, że mój ekwipunek jest niewielki, osobę tą, mały wypadek musiał troszeczkę zaboleć. Mężczyzna rzucił tylko gniewne spojrzenie, i powiedział, abym uważała. ‘Tak, jakbym sama o tym nie wiedziała. Londyn jest po prostu zbyt wielki’, pomyślałam. Przepchałam się jakoś przez całą procedurę z walizkami i dotarłam tuż do wyjścia z lotniska. I w tym oto momencie, olśniło mnie.’ Przecież  nawet nie zawiadomiłam chłopaków o tym, że przyleciałam do UK. Nie zadzwoniłam, nie wysłałam sms, emaila. Po prostu nic. ‘Załamana, wstąpiłam do jakiejś kawiarenki wewnątrz lotniska, i zaczęłam grzebać w telefonie. Ponownie na mojej twarzy zagościło przerażenie. Jak to możliwe, że nie mam numeru telefonu ŻADNEGO z chłopaków ?! Nie miałam pojęcia co z tym wszystkim zrobić. Lecz to nie było najgorsze. Po chwili ujrzałam flesz aparatu. Zrobiłam kwaśną minę i przymknęłam powieki. Z czasem,  przede mną pojawiła się masa fotografów i fotoreporterów. Moja mina wyrażała tzw. „WTF”, gdy usłyszałam pytania typu :
Czy to prawda, że ty i Harry Styles jesteście parą ? Nie zaprzeczysz chyba owym zdjęciem, które krążą w sieci ; Od kiedy się spotykacie? ; Czy Harry przyjedzie po ciebie na lotnisko?
Ponownie ogarnęło mnie przerażenie i nie wiedza o tym, co mam począć. Szybko zarzuciłam na ramię torbę, ciągnąc za sobą walizkę. Lecz tzw. „hieny” dziennikarskie pognały za mną. Pędziłam przez całe lotnisko, nie zważając na reakcje innych ludzi. Marzyłam tylko o tym, aby znaleźć jakąś toaletę, przeczekać „atak hien” i w jakiś sposób skontaktować się z 1D. Choć z moim szczęściem, najprawdopodobniej to nigdy by się nie udało.
Lecz niestety okazało się, że moja kondycja stoi na niskim poziomie. Po przewieszce, niemalże runęłam na ziemie, nie mogąc złapać oddechu. Aczkolwiek posiadając piątkę z wf, powinnam bez najmniejszej zadyszki przebiec cały dystans… Po chwili poczułam, że ktoś pomaga mi wstać, biorąc do jednej ręki mój cały ekwipunek, a drugą łapiąc mnie w pasie i prowadząc biegiem w jakieś ustronne miejsce. Wpierw, chciałam się dowiedzieć, kim był owy nieznajomy, lecz tymczasowy brak oddechu nie pozwalał mi na to. W przeciągu kilku minut znalazłam się na obrzeżach lotniska. Żadnych ludzi, jakichkolwiek dziennikarzy i aparatów. Teraz dopiero poczułam, jakie to szczęście nie być rozpoznawalnym człowiekiem w mediach.
-Bardzo ci dziękuję, za… - zaczęłam dziękować wybawcy, lecz nie mogłam dokończyć swojej wypowiedzi. Dopiero teraz zauważyłam zielone oczy, brązowe loki i pełny radości uśmiech. Nie mogłam ukryć swojego zaskoczenia, a zarazem przerażenie. Przede mną stał sam Harry.
-Po twojej minię sądzę, że raczej nie jesteś zadowolona ze spotkania ?-rzekł ze zrezygnowaniem.
-Nie, nie o to chodzi- posłałam ciepłe spojrzenie chłopakowi, po czym on machinalnie się uśmiechnął- po prostu jestem zaskoczona. Ale czekaj… skąd ty wiedziałeś, że ja….
-Chodź, opowiem ci wszystko w czasie drogi- przerwał, biorąc moje walizki- no i witam w Londynie-odrzekł, posyłając zabójczy uśmiech.

Szliśmy wąskimi uliczkami, wreszcie docierając do samochodu chłopaka. I ponowne zaskoczenie. Ogromne, czarne BMW stało tuż przede mną. Harry musiał zauważyć moją pełną zdziwienia minę. Zaśmiał się cicho pod nosem, na co ja posłałam mu złowrogie spojrzenie. Szybko umieścił moje walizki w bagażniku, otworzył drzwi od samochodu i z tym swoim angielskim akcentem poprosił mnie,  abym wsiadła do środka. Wybuchłam przeogromnym śmiechem i po chwili wykonałam jego prośbę, wciąż nie mogąc się opanować .

Jechaliśmy zatłoczonymi, londyńskimi ulicami. No tak, takie uroki tego miasta. Wreszcie dowiedziałam się skąd chłopacy wiedzieli o moim przyjedźcie. Oczywiście, moja jakże poukładana przyjaciółka wcześniej poinformowała zespół, kiedy i o której będę na miejscu. Oh, Kinga. ‘Dlaczego cię tu nie ma’. Ta myśl, ciągle przewijała mi się w umyśle. Lecz już niedługo mój plan, zostanie wcielony w życie…
Podróż do  mojego tymczasowego „domu” w towarzystwie chłopaka minęła bardzo zabawnie. Opowiadał mi wiele ciekawych historii, jakie wydarzyły się w czasie mojej nieobecności. Wiele było bardzo komicznych. Np. jak Louis obrał z dwadzieścia marchewek, a te zostały pochłonięte przez Liama. Chłopak  gonił potem kolegę po całym mieszkaniu, wykrzykując, że łyżki się jeszcze nad nim zemszczą.
Naprawdę, bardzo mile się spędzało czas z Harry’m. Jego optymizm, doskonałe patrzenie na świat, sprawiało, że mimowolnie na twarzy gościł uśmiech.
Po jakimś czasie nastała cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Miałam mieszane przeczucia.
-Ola, ja..ten… no-nie wiedział od czego ma zacząć. Można by powiedzieć, że wyglądało to słodko w jego wykonaniu- chciałem z tobą… no… porozmawiać o… tobie… znaczy o nas…- wypowiadając te słowa, machinalnie utkwił wzrok na kierownicy. Oho, moje przeczucia się potwierdziły. Nasza rozmowa powoli schodziło na niewłaściwy tor. ‘Lecz.. czy to nie dobry moment, aby powiedzieć o swoich uczuciach?’ Ciągle dręczyły mnie takie myśli. ‘Dobra, co tam, raz kozie śmierć’, jak to mówiła moja babcia.
-Harry, ja…- nie zdołałam dokończyć, ponieważ z mojej kieszeni rozbrzmiał dzwonek, oznaczający, że ktoś do mnie próbuje się dodzwonić. Posłałam chłopakowi przepraszające spojrzenie, na co on przytaknął i pędem odebrałam telefon. Była to oczywiście moja mama. Nasza rozmowa trwała dobre z piętnaście minut. Rodzicielka zadawała masę pytań, na które ja, choć nie mając na nie ochoty, musiałam odpowiadać.
-No to jesteśmy na miejscu- powiedział chłopak, w tym samym czasie, kiedy ja właśnie zakańczałam rozmowę. Wysiedliśmy z samochodu, Harry wziął walizki i gestem pokazał mi drzwi, w których stronę mam się kierować. Już chciałam nacisnąć na dzwonek, lecz w tej same chwili drzwi raptownie się otworzyły. Ujrzałam w nich roześmianego Tomlinsona. Bez chwili namysłu wciągnął mnie do mieszkania, i wrzasnął z całej siły, cytuję” Ho no tu, Ola przyjechała”. Po chwili cały zespół zjawił się na parterze. Zaczęły się uściski, całusy i… lamenty? Tak, Horan lamentował, że nie przywiozłam dla niego żadnego jedzenia z Polski. Lecz wiedziałam, że to nie było jedyną przyczyną jego zachowania. Tęsknił za Kingą. Miał nadzieję, że rodzice przyjaciółki jeszcze zmienią zdanie. Po jakimś czasie musiałam przeprosić całe towarzystwo, ponieważ podróż straszliwie mnie zmęczyła. Choć było południe, marzyłam o tym, aby znaleźć się w łóżku. Harry pokazała mi „mój” pokój.
-Porozmawiamy potem-powiedziałam na odchodne, uśmiechając się radośnie. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech, całując mnie przy tym w czoło i życząc kolorowych snów. Nie wiem czemu, ale poczułam, że się rumienię, i pędem rzuciłam się na łóżko. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam jak niemowlę...
                                               __________________
No to kolejny rozdział. Miejmy nadzieję,że wam się podoba. I oczywiście prosimy was o komentarze. Chcemy wiedzieć, czy ktoś to czyta. ;3
Pozdrawiam

Mrs. Styles.

sobota, czerwca 16, 2012

18. Smutna wiadomość.

*Kinga*
To były najgorsze dni od czasu wyjazdu z Londynu. Minęło już tyle czasu od ostatniego spotkania z nimi. A przede wszystkim od spotkania z Niallem. Tak strasznie tęskniłam. Z resztą, nadal tęsknię. Jest coraz ciężej. A o szkole wolę już nie wspominać. Asia nie zostawiła na mnie i Oli ani jednej suchej nitki. Na szczęście to już ostatni rok... W dodatku sytuacja w domu nagle stała się mocno napięta od wczorajszej rozmowy. Ledwo już tam wytrzymuję. Gdy doszedł do mnie SMS od przyjaciółki byłam ogromnie szczęśliwa. Wtedy to przyszłą moja kolej. "A szkoła? Dom? Rodzina? Przyjaciele? Powinnaś się uczyć. To jest teraz najważniejsze! Nie ma mowy o żadnym wyjeździe! Nawet na parę dni!". Nie obchodziły ich żadne argumenty. Nie wiedziałam jak to powiem Oli...
Gdy zobaczyłam jej rozradowaną twarz nie byłam w stanie się nie uśmiechnąć. Ale momentalnie też posmutniałam. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
-Kinga. Wiedz, że mi możesz powiedzieć. Przecież widzę, że coś się dzieje.
-Wiesz... rozmawiałam z rodzicami o kontrakcie i...- z trudem zaczęłam.
-No właśnie! Opowiadaj!
-Powiedzieli, że..-głęboki wdech.- nie ma mowy o żadnym wyjeździe. Żebym nawet nie próbowała ich namawiać- jak się spodziewałam, popłynęły łzy. Przyjaciółka była w lekkim szoku. Przytuliła mnie. To był najgorszy moment.  Nastała długa cisza. Milczałyśmy tak przez dłuższy czas. Przerwał nam mój telefon. Mama cała zmartwiona pytała się gdzie jestem. Fakt, nie było mnie już od ok. 4 godzin, ale znając sytuację, nie spodziewałam się, że powie to z takim  niepokojem, że nie jestem w domu.
-Zobaczysz, jeszcze będziesz śpiewać z nimi w studiu. Jestem tego pewna- na pożegnanie uśmiechnęła się. Wyczuwałam jakiś podstęp, ale moje przeczucia zniknęły gdy przypomniało mi się, że nie mogę już nic z tym zrobić. NIC...

*
-Dzień dobry, jest Ola?- stałam pod drzwiami domu już dobre 15 minut czekając, aż ktoś mi otworzy. W sumie, nie dziwiłam się. Była w końcu 6 rano.
-Tak, zaraz zejdzie- odpowiedziała mama Oli przecierając oczy.
-K..Kinga? Hej! Co tu robisz tak wcześnie?- była równie zdziwiona.
-Jak to co? Dziś dzień wylotu. Chodź- chwytając ją za rękę weszłam do śpiącego jeszcze domu.- Musisz się spakować!
-Co? ale przecież...O NIE. Bez ciebie nie jadę. Miałyśmy tam być razem, pamiętasz? RAZEM!- doszła do siebie po szybkiej pobudce. 
-Ojej. Wiesz? Mam dziś dzień na opak. Słyszę na odwrót- wzięłam walizkę i zaczęłam ją pakować.
-Kinga! Stój! Słyszałaś, że nie jadę tam bez ciebie?!- chwyciła mnie za ręce.
-Nie. Masz tam jechać. Musisz tam pojechać za mnie. I dla mnie. Nie chcę żebyś mi się tu marnowała. Przy okazji pozdrowisz chłopaków- powiedziałam stanowczo. Jakby momentalnie zmieniła zdanie. Pomogła mi włożyć resztę rzeczy do walizki. Tak po prostu, bez słowa. Czułam, ponownie z resztą, że coś planuje. Gdybym tylko wiedziała co...


Lotnisko wciąż wydawało się niezwykłym miejscem. Mnóstwo ludzi, zamieszanie. Łatwo się było zgubić. Ola szła naprzód w swoim szybkim tempie pomimo ciężkiej walizki. Poszło na prawdę szybko. Nie zdałam sobie nawet sprawy jak doszłyśmy do samolotu. Jak trudno było się z nią żegnać! Wiedziałam bowiem, ze szybko jej nie zobaczę. Z jednej strony chciałam aby spełniło się jej największe marzenie. Lecz z drugiej, nie miałam już perspektyw aby ich zobaczyć, nagrać płytę. Została mi tylko nauka w Polsce. Wiedziałam, że zostanę tu zupełnie sama. Sama też będę musiała przejść przez wszystkie trudności, które mnie napotkają. A problemów i tak było już za dużo. 
-Ale dzwoń codziennie! I przywieź mi coś!- choć była już prawie w środku samolotu, usłyszała.
 Z trudem maskowałam łzy. W końcu odleciała. Nagle wszystkie najbliższe mi osoby znalazły się daleko ode mnie. Niall, Harry, Ola. Zostałam sama...
______________


Oto kolejny rozdział :) Nie jest jakiś długi, ale właśnie o to chodziło :) Następne będą na prawdę ciekawe. Już nie mogę się doczekać, kiedy je zobaczycie! :) Póki co zachęcam do komentowania i życzę Wam miłego weekendu, a raczej jego końca. :)



~Mrs.H xx :)

niedziela, czerwca 10, 2012

17. Szkoła


*Ola*
DRYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYŃ. Ugh. Cholerny budzik. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 8:30. „Pora wstawać” ,stwierdziłam. Ciepłe promyki letniego słońca przebijały przez moje okno, wprowadzając mnie w stan błogości. Leżałam w ciepłym łóżku, zawinięta w kwiaciasty koc i mając pod głową ulubionego jaśka. Lecz najważniejsze było to, że znajdowałam się we własnym łóżku. Nareszcie byłam w domu.

Po chwili, leniwie zwlokłam się z łóżka. Szybko odbyłam poranną toaletę i ubrałam się.  Wchodząc do kuchni, z myślą zrobienia sobie śniadania, ujrzałam przyczepioną do lodówki karteczkę. Po charakterze pisma stwierdziłam ,że adresatem listu była mama. Oznajmiła w nim, że wróci dziś z tatą później, i mam się nie martwić. Poprosiła mnie również, abym zrobiła rutynowe zakupy w pobliskim sklepie.
Ugh. Nie chciałam dziś wychodzić z domu. Miałam ochotę tylko na spotkanie z Kingą…
W tym właśnie momencie, nie wiedząc dlaczego, przypomniałam sobie, że muszę zatelefonować do przyjaciółki. Prędko pobiegłam do telefon i umówiłam się z nią. Następnie zjadłam lekkie śniadania i pognałam w stronę parku.
                                                                              *
-Jak się masz ?-zapytała przyjaciółka, przytulając mnie na powitanie-Już lepiej ?
Odpowiedziałam tylko wymownym uśmiechem. To chyba wystarczyło, aby opisać całą tą sytuację. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakąś chwilę, lecz przerwał nam dźwięk dzwonka telefonu Kingi. Przyjaciółka musiała się zbierać, ponieważ przyjechała do niej ciocia. Żegnając się, oznajmiła również, że najprawdopodobniej spotkamy się w nowym roku szkolnym, ponieważ po wyjeździe cioci, sama wybiera się na upragnione wakacje. Troszeczkę mnie to przybiło, wiedząc, że przez najbliższe 3 tygodnie, nie spotkam się z przyjaciółką. Posłałam jej ponownie radosny uśmiech, i skierowałam się w stronę sklepu, w którym miałam zrobić „rutynowe” zakupy.

3 tygodnie póżniej…
Drogi Pamiętniku!
Bardzo cię przepraszam, że tak długo nie pisałam. Szczerze powiedziawszy, nic od mojego przyjazdu do Polski ,ciekawego, się nie wydarzyło. Nadal nie porozmawiałam z moimi rodzicami na temat kontraktu w Londynie. Po prostu… mam negatywne przeczucia…
Nie, stop. Dziś muszę z nimi pogadać. Przecież to już ostatnia szansa. Chłopacy sami powiedzieli, że decyzje mamy podjąć do połowy września.
Właśnie. Dziś pierwszy dzień szkoły. Tzn.2 września.  Sama nie wiem jak to będzie. Myślę, że ludzie będą plotkować na nasz temat. Chodzi mi, o mnie i o Kindze. Kilka dni temu dowiedziałam się, że do sieci wpłynęły nasze zdjęcia z chłopakami. Nawet te, na których ja z Harrym…


-Ola, Kinga po ciebie przyszła. Ruszaj się, bo biedna dziewczyna nie będzie tam na ciebie latami czekać!- krzyknęła moja mama, wybijając mnie z nurtu pisania. Szybko schowałam pod poduszkę pamiętnik, narzuciłam na plecy plecak i pognałam w stronę wyjścia.

Szłyśmy pustymi uliczkami w stronę szkołę. Szczerze, to czego innego mogłam się spodziewać. Było przed 7.00. Większość ludzi o tej porze śpi. Oczywiście nie licząc ludzi, którzy pracują …
 -I jak, rozmawiałaś z rodzicami?- ponownie zapytała przyjaciółka z lekką irytacją w głosie. Nawet nie słyszałam, kiedy zadała to pytanie po raz pierwszy. Nic nie odpowiedziałam, spuszczając wzrok i wpatrując się w moje trampki. Reakcję Kingi mogła przewidzieć. Spiorunowała mnie wzrokiem. Już kilka razy prosiła mnie, żebym nareszcie z nimi porozmawiała. Lecz sama też nic nie mówiła, co było dla mnie po części dziwne. Już chciałam się jej o to zapytać, ale nie wiedząc w jaki sposób, stałyśmy już przed wejściem do szkoły. Mimowolnie na siebie spojrzałyśmy. Przeczuwałyśmy, że ten dzień może nie należeć do przyjemnych…

Przepychałam się przez zatłoczony korytarz szkolny. Co chwilę jakaś dziewczyna bądź chłopak, przygniatał nas swoim plecakiem, robiąc przy tym słodką minkę i posyłając nam „przepraszające” spojrzenie. Na szczęście, nikt chyba nie oglądał brytyjskiego xfactora, a tym bardziej nikt nie przeglądał zdjęć, od których huczało w Internecie. Wszyscy zachowywali się normalnie, czyli tak jak zawsze w stosunku do nas. Lecz nasza radość nie mogła trwać wiecznie. Przed salą od historii, zastąpiła nam drogę szkolna `sweet grupcia` na czele z blondynką o imieniu Asia. Ubrana była bynajmniej dziwnie. Jej obcisła różowa bluzka z wieeelkim dekoltem, do tego białe rurki i dziwne, kilkunasto centymetrowe szpilki, sprawiały, że wyglądała komicznie. I ten makijaż. Po prostu jakaś tapeta. Nawet na imprezę tak bym się nie umalowała, a co dopiero pomyśleć w szkole. Nie żebym oceniała ludzi po wyglądzie. Jej charakter był jeszcze gorszy. Podobny do skrzyżowania modliszki i muchy końskiej. Nigdy nie widziałam osoby, która krzywdziła każdego, kogo spotka na swojej drodze….
-No to widzę, że chcecie podbijać świat, tymi swoimi marnymi głosikami?- zapytała, a nawet oznajmiła Asia, tym swoim ironicznym głosem, na co cała jej paczka zawtórowała donośnym śmiechem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam już pierwszego dnia szkoły, wyprowadzić się z równowagi. Lecz dziewczyna ponownie zabrała głos.
-Widziałam te wasze zdjęcia z tym sławnym boysbend`em. Czekajcie, jak oni się tam nazywali? Aa, tak One Direction. Nie myślałam, że któremuś z nich, mogą się spodobać takie jak wy…- zmierzyła nas wzrokiem. Czułam, że zacisnęły mi się pięści. Ukradkiem spojrzałam na przyjaciółkę. Jej wyraz twarzy nie wyrażała żadnych emocji. Podziwiałam ją za to. Po chwili ponowni usłyszałam ten piskliwy głosik-Albo wy ich tak omotałyście wokół palca. A i Ola…- wskazała palcem na mnie- ty nie pasujesz do Harrego. Ktoś taki jak on, powinien znaleźć sobie bardziej wartościową osobę.
W tym momencie do oczu napłynęły mi łzy. Nie wytrzymałam. Z moich oczu płynęła rzeka łez. Na szczęście moja przyjaciółka szybko to zauważyło , zasłoniła mnie swoim ramieniem i stanęła naprzeciw Aśki.
-Zamknij się do cholery!- krzyknęła, tak że wszyscy uczniowi w szkole, zdołali ją usłyszeć.
-A co, grozisz mi?!- zapytała z krzywym uśmiechem.
Dzieliło je zaledwie kilka centymetrów. W pewnym momencie pomyślałam, że zaraz wszczął tak zwaną „solówkę”….
-Przepraszam dziewczęta, czy mogłybyście zająć już swoje miejsca? Lekcja się właśnie zaczęły-powiedziała nauczycielka wchodząc do klasy. Kinga automatycznie spuściła wzrok, odwróciła się od dziewczyny, łapiąc mnie za ramię, zaprowadziła do ławki. Usłyszałyśmy jeszcze głośne „Pff” grupki, lecz pani od historii dogłębnie spiorunowała ją wzorkiem.
Po chwili przyjaciółka podsunęła w moją stronę karteczkę .

„Wszystko w porządku już?”

Na znak, że już lepiej,  posłałam jej radosny uśmiech i pogłębiłam się w nowym temacie z historii.

Lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Po lekcji historii miałyśmy zajęcie w Sali od chemii. Oczywiście, nauczycielka wpierw zrobiła nam kilkunastominutową kartkówkę z materiału z poprzedniego roku. Pech chciał, że na sprawdzianie były takie pytania, na jakie nie znałam odpowiedzi. Na następnych lekcjach nauczycieli również musieli przeprowadzić testy. 
-Wiesz, że dziś musisz porozmawiać z rodzicami- oznajmiła ponownie Kinga, podczas drogi powrotnej do domu. Nic nie odpowiedziałam. Rozstałyśmy się w milczeniu, wymieniając się tylko wymownymi spojrzeniami.

-Ale dlaczego ?!Dobrze wiecie, że to było jedno z moich największych marzeń!- wrzasnęłam najgłośniej jak potrafiłam ze łzami w oczach. Właśnie przeprowadzałam rozmowę z rodzicami na temat kontraktu płytowego. Dla nich, moje marzenia oczywiście się liczyły. Ale nie wiedzieli również, że mój wyjazd do Londynu, ma również inne przyczyny. Harry…
-Nigdzie nie pojedziesz! Szkoła jest najważniejsza! Jak będziesz miała odpowiednie wykształcenie,  to wtedy możemy o tym porozmawiać! Będziesz jeszcze miała czas, aby pobawić się w piosenkareczkę!- krzyknął ojciec. „Piosenkareczkę” to słowo najbardziej mnie zabolało. Dobrze wiedział, że to było moim marzeniem od zawsze. Być tą cholerną „piosenkareczką”. Jedyną nadzieją została moja mama. Spojrzałam jej prosto w oczy. Lecz ona też propagowała zdania ojca. Przeszyłam ich wzrokiem, wybiegłam z salonu w stronę swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko, tłumiąc swój płacz w poduszce. „Dlaczego oni to zrobili? Nie chcę mojego szczęścia? Nie chcą, żebym czuła się szczęśliwa?”Te pytania ciągle przewijały mi się w mojej głowie. Może, gdyby wiedzieli co jest moją główną przyczyną wyjazdu do Londynu… Nie, wtedy to by na pewno się nie zgodzili. A w szczególności tata. Żeby dla jednego chłopaka, rzucić wszystko…
-Kochania, wszystko w porządku?- zapytała mama, wchodząc bezszelestnie do mojego pokoju i wytrącając mnie z rozmyślań. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Byłam wściekła nie chciałam nikogo widzieć. Posłałam jej tylko złowrogie spojrzenie, na znak, że chcę zostać sama. Lecz rodzicielka nie dawała za wygraną. Usiadła koło mnie na łóżku, głaszcząc mnie po głowie, i rozpoczęła swój monolog.
-Olu, wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć?- spojrzała mi prosto w oczy- Twój wyjazd do Londynu nie jest związany tylko z kontraktem, prawda ? Chodzi o tego…- zawahała się przez chwilę- o tego… chłopaka, Harrego. Twoja matka nie jest aż tak zacofana, żeby nie potrafić korzystać z Internetu. Widziałam te zdjęcie. Ty się po prostu… zakochałaś-powiedziała promiennie.
Do moich oczu napłynęła kolejna fala łez. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. Wiedziałam, że moja rodzicielka zna mnie lepiej niż ktokolwiek. Mogłam się porozumiewać bez słów. Wyczytała z mojego wyrazu twarzy, że jest mi ciężko. Wtuliłam się w jej ramię, rzewnie płacząc. Po kilkunastu minutach mama ponownie zabrała głos.
-I tatą się nie przejmuj. Przekonam go na ten wyjazd. Moja zgoda jest przecież najważniejsza- oznajmiła promiennie, co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech- a teraz idź już spać. Dobranoc kochanie.
Wychodząc z pokoju, rzuciła jeszcze wesołe spojrzenie i zamknęła drzwi. No tak, zbliżąła się już powoli północ. Chciałam się już położyć spać, lecz przypomniałam sobie, że muszę napisać przyjaciółce o tej radosnej nowinie. Pisząc sms’a, nie wiedząc kiedy zasnęłam, lecz zdążyłam na szczęście kliknąć przycisk „wyślij” i odpłynęłam w objęciach Morfeusza.
                                                         _____________________
Hello Everyone !
No to nowy rozdział gotowy. Miejmy nadzieję, że się Wam spodoba. Jest on najdłuższy, jaki do tej pory pojawił się na blogu.
Pozdrawiam i zachęcam do KOMENTOWANIA. :)
~Mrs. Styles

niedziela, czerwca 03, 2012

16. Podróż


*Ola*
Jeszcze raz. Jeszcze jeden nieszczęsny  raz się odwróciłam. Miałam nadzieję, że go ujrzę. Jego zielone tęczówki, niedbale ułożone loki opadające na czoło i ten śmiech. Zabójczy uśmiech, który każdą dziewczynę doprowadzał do stanu rozmarzenie. Lecz chłopaka nie było. Moja ostatnia nadzieja legła w gruzach. Z daleka widziałam tylko blond włosy Niallera, bejsbolówkę Zayna, czerwone spodnie Lou i kraciastą koszulę Liama. Harrego nie było. Tak po prostu. Nie chciał się nawet pożegnać. Choć wydarzyło się tyle rzeczy, myślałam, że się pojawi. „Nadzieja matką głupich” jak to powiadała moja babcia. Ale przecież ja byłam głupia. Popełniłam tyle błędów, których nigdy nie będę mogła naprawić…
-Ola, wszystko w porządku?- zapytała zaniepokojona przyjaciółka, zajmując miejsce w samolocie. No tak. Nawet nie zauważyłam kiedy do oczu napłynęły mi łzy. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę. Również była przybita, lecz umiała to dobrze zamaskować. Nie chciałam z nikim wdawać się w dyskusję, lecz przyjaciółka ponownie zapytała-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Porozmawiaj ze mną. –nalegała.
-Nie, proszę zostaw mnie w spokoju!- odpowiedziałam, a niemal krzyknęłam, przez co pary oczu wszystkich ludzi w samolocie zwróciły się w moją stronę. Nie chciałam być niemiła dla Kingi, lecz potrzebowałam samotności. Odwróciłam się od niej i zaczęłam wygrzebywać ze swojej przepchanej torby słuchawki. Oczywiście były poplątane. Po chwili, w moich uszach rozbrzmiewała piękna piosnka Birdy „Skinny Love”. Spoglądałam przez okienko samolotu. Wszystko wydawało się takie małe…

Czas mijał powoli. Nawet słuchanie muzyki powoli zaczynało mnie nudzić. Ponownie „zanurkowałam” do swojej torby i wyciągnęła aparat fotograficzny. Natknęłam się na różne zdjęcia. Jedno, jak byłyśmy z Kingą w Nandos i robiłyśmy „sweet focie” z kurczakiem, następne z Kevinami i śmiejącym się Lou. Na chwilę na mojej twarzy zagościł uśmiech. Tak bardzo chciałam zostać w Londynie. Nie chciałam opuszczać swoich przyjaciół. Nagle do moich oczu napłynęła ponowna fala łez.  Kolejna fotografia przedstawiała… mnie i Harrego na próbie w studiu gdzie odbywał się XFactor.
„Kogo ty oszukujesz?! I tak go kochasz, choć stało to, co się stało” podświadomie słyszałam jakiś głos w mojej głowie. Lecz nie mogłam się z nim nie zgodzić. To była prawda. Kochałam Harrego mimo wszystko. Ale dopiero to zdjęcie musiało mi to udowodnić. Tęskniłam, cholernie tęskniłam. Potrzebowałam go. I nic tego nie mogło zmienić….
Przez chwilę, przewinęła mi się myśl, żeby do niego napisać. Lecz to był zły pomysł. „Co byś mu napisała?! Ostatnim razem, prosto w twarz wygarnęłaś mu, że nie chcesz go już nigdy widzieć. Brawo Ola, kolejny raz wszystko zespułaś”
-Kinga, możemy pogadać?- zapytałam po jakim czasie, odwracając się w stronę przyjaciółki. Automatycznie zareagowała na moją prośbę. Na szczęście nie była na mnie zła. Musiałam się komuś wygadać. Nie radziłam sobie sama z tym problemem. Opowiedziałam jej o moich przemyśleniach. Słuchała mnie cierpliwie, nie przerywając ani razu (co rzadko się jej zdarza).Od razu poczułam się lepiej, wiedząc, że nie jestem z tym sama.
-Ola, wszystko się ułoży. Przecież niedługo znów się z nimi spotkamy…- obdarowała mnie promiennym uśmiechem -Będziecie mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Nic nie odpowiedziałam. Miałam nadzieję, że rzeczywiście wszystko się ułoży. Wtuliłam się w ramię przyjaciółki i nawet nie wiedząc kiedy, odpłynęłam w objęciach Morfeusza…
                                                                                   *
-Ola, obudź się !Jesteśmy na miejscu!- krzyknęła Kinga. Ał.  Leniwie przetarłam oczy. No tak. Wylądowałyśmy. Szybko narzuciłam swoją bluzę i torebkę na ramię i wybiegłam z samolotu.

Będąc  już na lotnisku czułam się trochę nieswojo. Wszystko w Polsce zdawało się inne niż w Londynie. Taki mały ruch, żadnych wrzasków i na szczęście brak jakichkolwiek fotoreporterów. Choć tutaj mogłyśmy się czuć jak normalne nastolatki. Z pewnością nikt tutaj nie wiedział o naszych „popisach” w brytyjskim XFactorze i o bliższych relacjach z One Direction. Po chwili odnalazłyśmy swoich rodziców. Widziałam łzy w oczach mamy. Chyba myślała, że nigdy nie wrócę do kraju. Szybko przytuliłam się do swojej rodzicielki i taty. Oczywiście, nie obyło się bez ponagleń na temat „Dlaczego do nas nie dzwoniłaś?!”, lecz prędko opanowałam całą sytuację, robiąc „maślane oczka”. Następnie podbiegłam do rodziców Kingi, śpiesznie ich przywitałam i powiedziałam przyjaciółce, że jutro do niej zadzwonię i się umówimy.

Droga do domu była bardzo przyjemna. Opowiadałam rodzicom o wszystkich przygodach, które przeżyłam w Londynie. O koncercie, przesłuchaniu i 1D. Śmialiśmy się z moich różnych wpadek, które wydarzyły się w czasie przesłuchań, o tym, jak zgubiłyśmy się w Londynie itd.… O naszych sprawach sercowych wolałam się wspominać. Nie wiadomo, jak mama i tata mogli by to zrozumieć. Wolałam jeszcze nie poruszać tematu nagrania płyty z chłopakami….
„Następnego dnia, wszystko im spokojnie wytłumaczę „, pomyślałam.

 Minęło kilka godzin, a my w końcu dotarliśmy na miejsce. Mój pokój wyglądała tak, jak go zostawiłam. Bardzo się cieszyłam, że mama nie zrobiła mi „nalotu” na  szafki.  Kładąc się na moje łóżko, poczułam jakieś małe stworzenie. Na tak. W czasie mojej nieobecności, mój tapczan zajmowany był przez moje jedyne zwierzę, kotkę Ninę.  Chwilę pobawiłam się z pupilem i nawet nie wiedząc kiedy ponownie zasnęłam…
______________________________
Witajcie po długiej przerwie. ;)
Rozdział nareszcie dodany. Końcówkę myślę, że troszeczkę zawaliłam, lecz mam nadzieję, że się spodoba.
I bardzo Was prosimy. Jeżeli czytacie, to pozostawcie po sobie jakiś ślad. Chcemy, żeby pod każdym nowym postem pojawiały się choć trzy komentarze. Wtedy będziemy szczęśliwe. Inaczej, chyba przestaniemy pisać bloga...

~Mr. Styles. :3

sobota, maja 26, 2012

15. Powrót.

*Kinga*


Po nie przespanej „nocy ze wspomnieniami „ z trudem otworzyłam oczy. Była w końcu 5 rano! A zauważmy, że nie obudziła mnie jakaś piosenka czy miły dźwięk, tylko Ola, skacząca po moim łóżku i śpiewającą, nie, wykrzykującą wręcz „piosenkę na dobry dzień” … Była zdecydowanie w dobrym humorze. Choć, coś mnie niepokoiło. Szczerze mówiąc, nie dowierzałam jej, gdy mówiła, że cieszy się, że wreszcie wyjeżdżamy. Dobrze wiedziałam, że jednak będzie tęsknić za Harrym. Zbyt duże uczucie do niego żywiła, aby tak po prostu zapomnieć…Będąc tu, w Londynie, starałam się zapamiętać jak najwięcej rzeczy, robiłam jak najwięcej zdjęć, aby uwiecznić jak najlepiej te wszystkie cudowne chwile. Tak uwielbiane przez wszystkich czerwone autobusy,  wizyty w Nando’s, spacery po parkach, X Factor, ja i Niall, 1D,  no i w końcu ta nieszczęsna impreza. To tylko niektóre rzeczy, które „zawisną” na mojej ścianie w postaci zdjęć.
Około 6:30 przyjechał po nas Niall. Oczywiście, pod pretekstem, że nie miał czasu na śniadanie, pojawił się z wielką torbą kurczaka (jeszcze wtedy ciepłego!) z Nando’s. Tak, cały Nialler. Z bólem serca mijaliśmy kolejne ulice Londynu. Choć, czułam, jakby to nie był ostatni raz.
Na lotnisku oczywiście musieliśmy przeciskać się przez tłum fotografów i kilkanaście wrzeszczących fanek. Oczywiście większość okrzyków trafiała do Zayna, który czekał już z pozostałymi chłopakami. Harry oczywiście się nie zjawił…Nie obyło się bez niezbyt miłych słów wobec mnie (bowiem praktycznie wszyscy już wiedzieli NAS).
-Nie przejmuj się. Wiedz, że zawsze będę po twojej stronie, bez względu na to, co powiedzą o tobie inni- pocieszał mnie Niall. Jego głos zawsze mnie uspokajał.
Chłopcy przywitali nas wesołymi okrzykami. Po dłuższej przemowie każdego po kolei, o tym, jak to będą tęsknić itd. (nie będę tego pisać, bo zajęłoby to duuuużo czasu i miejsca ;)) Lou znacząco szturchnął Liama łokciem. Ola momentalnie spojrzała na mnie.
-Ekhm. –zaczął, gdy zamieszanie na lotnisku trochę się uspokoiło.-  Już od momentu naszego pierwszego spotkania wiedziałem, znaczy się, wiedzieliśmy, ze nie będzie ono ostatnim.
Stojąc obok mnie Niall próbował spoważnieć. Nie udawało mu się to, aczkolwiek zachowanie zarówno jego, jak i chłopaków oznaczało , że sprawa jest ważna.
- Później wasze pojawienie się w X Factor było dla nas niespodzianką. W ciągu miesiąca zdarzyło się nam tyle wspólnych, świetnych chwil. Ciężko jest tak po prostu się z wami rozstać. Dlatego mamy dla was pewną propozycję.
-Nie do odrzucenia!- wtrącił jak zwykle uśmiechnięty Louis. Liam spojrzał się na niego złowrogim wzrokiem, ale po chwili potwierdzająco pokiwał głową.
- Bardzo, ale to bardzo chcielibyśmy nagrać z wami parę piosenek na nowy album. Nawet nie wiecie jak bardzo nam na tym zależy. Jesteście świetne, nie tylko pod względem śpiewania.- kontynuował Zayn.- Dlatego, prosimy, zastanówcie się nad tym. Rozumiemy, macie tam, w Polsce, rodzinę, dom,  przyjaciół, szkołę. Oczywiście, nie zmuszamy was do współpracy z nami. Jednak znaczy to dla nas bardzo wiele.
Chyba ćwiczyli tę przemowę parę godzin. Byłam w szoku. Ola chyba też, bo nie wiedziała co odpowiedzieć.  Kompletnie się tego nie spodziewałam. Moje przeczucia sprawdziły się. Oczywiście, po chwili „negocjacji na stronie” z radością się zgodziłyśmy. Obeznany w takich sprawach Liam wytłumaczył nam wszystko. Teraz tylko wystarczyło uzyskać zgodę i podpis rodziców. Albo i AŻ ich zgodę. Co prawda, zwykle zgadzali się na wszelkiego rodzaju wyjazdy, czy inne rzeczy, ale o złożenie podpisu na kontrakcie  będzie ciężko…
I nadeszła godzina odlotu. Mocno wyściskałyśmy chłopaków na pożegnanie. To była ostatnia wspólna chwila z Louisem, Liamem, Zaynem i Niallem. Gdy wchodziłyśmy do samolotu miałam łzy w oczach. A co, jeśli ich już więcej nie zobaczę? Za miesiąc nasz bilet powrotny z Polski do Londynu się wyczerpie. Najchętniej, zamiast wchodzenia po schodach do środka, pobiegłabym do niech i wtuliła się w Nialla. Ogromnie będzie mi go brakować…


_________________


Oto kolejny rozdział. Przepraszam, ze tak długo musieliście czekać, ale w ciągu tygodnia jest tyle nauki, że po prostu nie mam jak pisać.  Btw, jestem o Was ostatnio nieco zaniepokojona. Nie dajecie znaku życia od jakiś dwóch tygodni. ;) Nie wiemy, czy czytacie opowiadanie, czy może wam się znudziło. Piszcie śmiało Wasze uwagi co do rozdziałów. Bardzo zależy nam na opinii. 
Śmiało rozsyłajcie bloga do innych directioners, komentujcie i śledźcie dalszy ciąg. Następny rozdział niedługo :)


Wesołego dnia Kevina!


~Mrs. H. ♥