Szukaj na tym blogu

poniedziałek, kwietnia 30, 2012

9.Próba


*Ola*
Kilka tygodni później…
                                                         Drogi Pamiętniku!
Przeszłyśmy wszystkie eliminacje w Xfactorze. Nic nam nie sprawiało trudności. Żaden bootcamp, ani występ w  domach jurorskich nie stanął nam na drodze. Teraz są już półfinały. Zostało już tylko pięciu uczestników. TAAK, doszłyśmy do odcinków na żywo. To jest niesamowite. Nawet stałyśmy się rozpoznawalne na ulicy. Pewnego dnia mała dziewczynka podeszła do nas i poprosiła o autograf. Byłyśmy tym obłędnie zszokowane. Rodzice również się zgodzili, abyśmy zostały jeszcze w Londynie do końca trwania programu.
Lecz nadal czuje smutek… od tego pamiętnego dnia, kiedy stałam z Harrym przed domem, nie mam z chłopakiem żadnego kontaktu…


-Olaa, chodź, bo spóźnimy się na próbę ! – krzyknęła Kinga, wytrącając mnie z nurtu pisania.

Ugh. Zbliżała się powoli 11.00, a o tej właśnie porze miałyśmy ostatnią próbę przed półfinałem w programie. Szybko zamknęłam pamiętnik i włożyłam go do szafki. Przy okazji, wzięłam również gitarę. Może w końcu będę mogła w czasie live`u na niej zagrać. 
-Juuż schodzę- powiedziałam mimowolnie, zbiegając po schodach.
                                                                                   *
-Mamy dla Was wielką niespodziankę – rozpoczął prowadzący naszego programu : Olly, gdy znalazłyśmy się już w teatrze – w jutrzejszym odcinku na żywo zaśpiewacie z jakąś gwiazdą! I to nie z byle jaką . Będą to członkowie pewnego zespołu.
Na sali rozpętały się rozmowy. Każdy był poddenerwowany tym, z kim będzie musiał zaśpiewać.
-Olaaa….- nagle szturchnęła mnie przyjaciółka- a jeżeli to będzie…
-Nawet tak nie myśl !- przerwałam. Ten zamysł już kilkakrotnie przewinął mi się w umyśle, lecz nie chciałam, żeby był on prawdą.
-Proszę o ciszę !! – krzyknął, niemal na całe gardło Olly, przez co rozmowy natychmiast ucichły- Każdy z wokalistów wybrał już sobie danego uczestnika. Teraz, będę wywoływał osoby i numery sali, do których mają się skierować.
Nastała cisza. Nikt już nic nie mówił. Wszyscy byli zbyt przejęci.
-A więc, zapraszam Kathy do Sali nr 23, Sama do 43, Ole do 13…..
Stałam przez chwile bez ruchu. Bałam się. Nie wiem czemu, ale miałam złe przeczucia…
-Ola, idź- popchnęła mnie Kinga- nie bój się. I pamiętaj, że trzymam kciuki.
                                                                                 *
Szłam wąskim korytarzem. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Kim jest osoba z którą zaśpiewam ? Czy ją znam ?Czy to kobieta czy mężczyzna ?Czy spodoba mu/ jej się mój głos ? A jeżeli to rzeczywiście oni… Tej myśli nie dopuszczałam do siebie…
Po długich poszukiwaniach, w końcu znalazłam pokój 13. Zatrzymałam się na chwilę i wzięłam głęboki oddech.
„Niczym się nie przejmuj, wszystko będzie dobrze”, przypomniały mi się słowa mojej mamy, która zawsze zdołała podnieść mnie na duchu.
Delikatnie pociągnęłam za klamkę. Ponownie się zawahałam, lecz teraz nie miałam już innego wyjścia. Niepewnie weszłam do środka. Rozejrzałam się po sali. Nikogo nie było w środku. Spojrzałam na klucz. Myślałam, że się pomyliłam, lecz na kluczu ewidentnie było widać numer 13….
-Hej Ola- usłyszałam po chwili, dobiegający zza moich pleców głos…
Ostrożnie się odwróciłam. „No i Kinga wykrakała…”, pomyślałam. Przede mną stał uśmiechnięty chłopak. I oczywiście okazało się, że był to Harry Styles.
-E… cześć – odpowiedziałam zdezorientowane- e…y…
Zacięłam się. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nastała niezręczna cisza. Lecz Loczek momentalnie ją przerwał.
-Nie miałem pojęcie, że śpiewasz- rozpoczął, pomagając mi z gitarą- i na dodatek grasz…
-Wiesz, są to jedne z moich, dotąd nie docenionych, talentów – rzekłam, aby trochę rozluźnić atmosferę. Zaśmiał się pod nosem. Ponowa fala milczenia. Lecz po chwili zapytałam
-Więc… masz jakiś pomysł, co możemy zaśpiewać ? Ja proponuję coś Jasona Walkera…
-Może „Echo” ?! –przerwał.
-Dokładnie o tej samej piosence pomyślałam- odpowiedziała z wielkim entuzjazmem- nie myślałam, że chłopak można znać takiego piosenkarza.
-Wiesz, to jest jeden z moich, dotąd nie odkrytych przez innych, sekretów…- szepnął.
Wybuchliśmy śmiechem.
„Tak, tego właśnie mi brakowało… jego głosu”, pomyślałam.
  -To jak, zaczynamy ? – zapytałam.
Chłopak znacząco pokiwał głową.
                                                                              *
Dochodziła powoli 18.00. Godziny mijały nieubłagalnie, choć nasza „próba” nadal nie dobiegała końca. Szczerze powiedziawszy, to tylko dwa czy trzy razy przećwiczyliśmy naszą piosenkę, ponieważ oboje doskonale ją znaliśmy i nie było potrzeby ponownie jej powtarzać. Większość czasu spędziliśmy na rozmowach.
-Nieee Harry…- pokiwałam przecząco głową- chwyt e-moll polega na dociśnięciu struny A i D, a nie E i A…
Hazz chciał się nauczyć gry na gitarze, lecz coś mu nie wychodziło.
-To jest zbyt trudne… – odrzekł ze zrezygnowaniem.
Uśmiechnęłam się z politowaniem.
-Olaa… - zaczął chłopak. Już gdzieś słyszałam ten ton głosu. Nie chciałam, żeby wyszło tak jak wcześniej. Loczek hipnotyzował mnie swoim wzrokiem. Ponownie, nasz usta dzieliło kilka centymetrów. Tym razem nie chciałam tego przerywać…
-O, przepraszam bardzo, myślałam, że już nikogo tu nie ma- powiedziała jakaś kobieta delikatnym głosem, wchodząc do sali- chciałam najzwyczajniej posprzątać.
Automatycznie od siebie odskoczyliśmy. Spostrzegłam, że Harry się trochę zawstydził. Lekko się zaśmiałam, lecz szybko to przerwałam
-To jak, widzimy się jutro o 18.00 w studiu ?
-Tak, będę czekać.
-No to do zobaczenie- rzuciłam na pożegnanie, posyłając mu promienny uśmiech.
                                                                            *
-No jak przebiegła wasza próba, kto to był ?!- zapytała zaciekawiona Kinga, gdy wróciłam do domu.
Opowiedziałam jej wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Pod koniec mojego monogramu znacząco poruszyła brwiami. Nie chciałam wiedzieć, co chodziło jej po głowie, więc również zapytałam się o próbę.
-Wiesz no, normalnie… -zaczęła.
-No weź przestań! Nie wierzę, że to była „zwykła” próba! Opowiedz wszyściutko- przerwałam jej z uśmiechem.
-Oj dobra- odwzajemniła uśmiech- Przed wejściem w ogóle nie wiedziałam kto to będzie. Byłam przerażona. Otwieram drzwi, i co, a raczej kogo widzę? Nialla Horana we własnej osobie. Kompletnie się tego nie spodziewałam! Na początku bardzo długo rozmawialiśmy. Przepraszał, że nie zadzwonił, ale nie miał ani chwili spokoju. Mówił że tęsknił i w ogóle. Jego uśmiech jest przesłodki-zamarzyła się i po chwili otrząsnęła, zdając sobie sprawę, że uśmiechała się do szyby.- Dopiero tak po dwóch i pół godzinie doszliśmy do wniosku, że wypadałoby zaczął próbę. Ponownie usłyszeć jego głos na żywo- znów się rozmarzyła- I jeszcze z nim śpiewać! Istna magia … Puściłam mu Florence and The Machine. Zaśpiewamy  „Heartlines”. To nasza ulubiona piosenka. Był naprawdę pod wrażeniem mojego głosu, choć, jak twierdzi, śpiewam anielsko. Tak, wiem, też na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili łatwo było się domyśleć. Na koniec powiedział, że tym razem musimy się spotkać i że na pewno zadzwoni, a jeśli nie, to przeszuka cały Londyn- zaśmiała się- No i to tyle.
-Uuuu..
-Co „uuu” ? – zapytała zażenowana.
-Ty już wiesz co „uuu”- odpowiedziałam jej z szatańskim uśmieszkiem.
Po chwili, przed sobą ujrzałam moją ulubioną poduszkę, która uderzyła mnie w ramię. Spojrzałam na Kingę. Jej wzrok był… złowrogi. Xd
-No to bitwa…- krzyknęłam, rzucając się z ogromną poduszką na przyjaciółkę.

Po godzinie leżałyśmy na dywanie, zwijając się ze śmiechu. Kinga, jak to ona ujęła, „ma dziś dzień zasuchrzania”. Jej żarty każdego doprowadzały do takiego stanu. I za to ją kochałam.
-Chodź, musimy się już zbierać do spania- powiedziałam, po jakimś czasie- Jutro czeka nas wielki dzień!
-Rzeczywiście, czeka nas wielki dzień…- przytaknęła przyjaciółka, przytulając mnie na dobranoc. 
                                                    _________________________________
Następny rozdział dodany. Mam nadzieję, że się podoba.
I prosimy o pozostawiania komentarzy.
Mr. S. :3

PS. Dziękujemy za ponad 500 wejść. Jesteście wspaniali. <3

sobota, kwietnia 28, 2012

8.Xfactor


*Ola*
Teatr na pierwszy rzut oka wydawał się ogromny. Liczne kolumny, krużganki i łuki sprawiały, że gmach sprawiał wrażenie masywnego i ciężkiego budynku. Szczerze powiedziawszy, miałam mieszane uczucie wchodząc do środka.
To co ujrzałam wewnątrz, całkowicie mnie zszokowało… kilkaset ludzi czekało na swoją kolej do przesłuchania. Wiele osób miało instrumenty, tak samo jak ja. Tak…, od kilku lat uczyłam się gry na gitarze. Sprawiało mi to ogromną przyjemność.
-Proszę, to wasze numery wejść– powiedziała do mnie i Kingi pewna kobieta, po wypełnieniu formularzy. 556. Jejkuu, ciekawe kiedy przyjdzie pora na nasz występ. Nakleiłyśmy sobie naklejki na nasze bluzki i poszłyśmy znaleźć jakieś wolne miejsce na korytarzu. Oczywiście, wszystkie były zajęte.  Musiałyśmy usiąść na podłodze.
-Ugh, niewygodnie- pisnęła Kinga.
-Nie marudź…- odrzekłam- może coś pośpiewamy, hm ?
-Dobry pomysł- radośnie odpowiedziała przyjaciółka.
Wyciągnęłam gitarę. Postanowiłyśmy poćwiczyć nasze piosenki, które chciałyśmy zaprezentować w czasie przesłuchań. Po chwili podeszła do nas grupka innych uczestników. Byli bardzo mili.  Zaproponowali nam, abyśmy wraz z nimi, dla zabicia czasu, przećwiczyli piosenki. Bez wahania się zgodziłyśmy. Nasi towarzysze również mieli ze sobą gitary.  Wspólnie, wspaniale nam się grało.
                                                                                 *
Po kilku godzinach, przyszedł czas na nasze występy. Osoby, z którymi zapoznałyśmy się w czasie czekania, również przeszły do następnego etapu. Dali nam swoje numery telefonów, i jak oni to ujęli, „Jeżeli chciałybyśmy jeszcze z nimi pomuzykować, wystarczy jeden telefon”. Byli to bardzo weseli ludzie.
-Proszę o przyjście numer 556 - wykrzyknął po chwili jakiś mężczyzna. Czy ja się nie przesłyszałam? Czy to był już na pewno czas na mnie ?
-Olaaa, teraz ty, leć – szturchnęła mnie przyjaciółka.
-Nie wiem czy powinnam…- miałam mieszane uczucie.
-Masz iść i koniec ! – wrzasnęła przyjaciółka, wypychając mnie i moją gitarę na scenę.
                                                                                 *
Sala, znajdująca się w teatrze była ogromna. I ta publiczność… Kilkaset par oczu wpatrzone w moje. Ponownie ogarnął mnie lęk. Nie wiedziałam co powiedzieć, a zarazem zrobić…
-Witamy – rozpoczął jeden z jury. Tak, to był Simon Cowell. Nigdy, nie myślałam że poznam tak wpływowego człowieka.
-Dzień dobry - odpowiedziałam niepewnie.
Następnie mężczyzna zapytał mnie jak się nazywam, i skąd pochodzę, ponieważ po moim nazwisku można stwierdzić, że z pewnością nie z Anglii. Odparłam, że z Polski. Widziałam, lekkie zszokowanie Cowella. Pewnie się zastanawiał, dlaczego startuje w Brytyjskim Xfactorze, skoro w Polsce również jest organizowany. Po chwili, jednak padło najważniejsze pytanie. Co zaśpiewam.
-Wykonam utwór Birdy – Shelter.
                                                                           
  ~*~
                                              Maybe I had said something that was wrong
                                              Can I make it better with the lights turned on
                                              Maybe I had said something that was wrong
                                              Can I make it better with the lights turned on
                                                                             ~*~

Uff. Już po wszystkim. Najważniejsze, że się nie rozkleiłam. Nie wiem, dlaczego, ale ta piosenka zawsze kojarzyła mi się z Harrym…
Spojrzałam wreszcie na publiczność i jury. Wszyscy stali i klaskali. Teraz to dopiero byłam zawstydzona, ale zarazem szczęśliwa. Poczułam kilka łez spływających po policzku. „Nie, Ola, nie teraz” pomyślałam. Szybko otarłam łzy rękawem…
-No było niesamowite…- powiedziała jedna z jurorek, która dotąd się nie odzywała. Jezu… przecież to była Cheryl Cole ! Dopiero teraz ją poznałam. Widziałam, że na jej twarzy szczery uśmiech skierowany ku mojej osobie.
-Cóż…- odrzekł Simon – bez wątpienia TRZY razy tak ! -ponownie zaczął klaskać.
Przez chwilę stałam bez ruchu. Nadal nie mogłam tego pojąć. Lecz po chwili, poszłam podziękować jury, podając im rękę. Byli trochę zszokowani moim gestem, ale po chwili ponownie się uśmiechnęli. Widocznie, tutaj w Anglii panują inne zasady savoir vivre`u niż w Polsce…
-Ola, to była genialne..- powiedziała przyjaciółka, jednocześnie mnie przytulając, gdy znajdowałam się już za kulisami.
Ponownie się zarumieniłam. Chciałam podziękować przyjaciółce, lecz czyjś donośny głos mi przerwał.
-Zapraszam numer 557.
Dostrzegłam u Kingi cień przerażenia.
-Teraz twoja kolej. Trzymam kciuki ! Wszystko będzie dobrze – chciałam uspokoić Kingę.
-Yhy...- rzuciła na pożegnanie.
                                                                            *
-Widzisz, przeszłaś ! – krzyknęłam do przyjaciółki, która właśnie schodziła ze sceny -i to wykonanie „Use Somebody”…mhmm… cudo.
-Taak… ale raczej nie przejdziemy… zobacz ile ludzi tu ma talent…- powiedziała zrezygnowanie.
-Nie waż się tak mówić. Zapowiadam nam wielką karierę muzyczną ! – puściłam do niej oczko.
Wybuchłyśmy śmiechem. Kindze momentalnie poprawił się humor. Wracając z teatru, rozmawiałyśmy o tym, co będzie dalej z naszym pobytem w Londynie…
                                              _____________________
No to mamy następny rozdział. Już ósmy. :)
Serdecznie dziękujemy za tak liczne wejścia, lecz ciągle ubolewamy nad tak małą ilością komentarzy. :C
Mr.S :3

piątek, kwietnia 27, 2012

7.Plakat


*Kinga*


-No, widzisz ciociu- teraz była dla mnie jak ciocia, więc tak do niej mówiłam- mówiłam, że nic się nie stało Mini.
-No niby tak. Ale co robiła u sąsiadki?!- Ania powoli dochodziła do siebie.
-Nie wiem, może wywąchała psa pani Megan?- odpowiedziałam. Ale cały czas od momentu wejścia zastanawiałam się, gdzie jest Ola. Powinna być już dawno w domu.
-Idę sprawdzić, co u Oli- rzuciłam i wbiegłam po schodach na górę. Widok, który zobaczyłam- strasznie smutny. Na ziemi leżała zawinięta w koc Ola. Była cała zapłakana i zdruzgotana. Widać było od razu, że cos jest nie tak.
-Ola! Jeju! Dziewczyno! Co się stało?!- podbiegłam zmartwiona. Ta bez słowa wybuchła płaczem, przytulając mnie tak mocno, że ledwo oddychałam.
-No bo wiesz…-smarknęła ocierając łzy. Ciężko było jej zacząć.- Bo jak wracałam, to poszłam sobie na lody. Wiesz, jak lubię pistacjowe.
-Wiem, wiem- uśmiechnęłam się do niej, ale to nic nie pomogło.
-No i tak sobie je zamówiłam. No i w pewnym momencie jakiś chłopak wpadł na mnie. Lody wylądowały na bluzce, a nowy Ipod na podłodze w kawałkach. Nakrzyczałam na niego. Ale okazało się..że..że.. -gula stanęła jej w gardle.
-Spokojnie…-położyłam jej rękę na ramieniu.
-No okazało się, że to był..no Harry Styles był no! Zrobiło mi się strasznie głupio! Nawet nie wiesz jak się czułam! Okropnie!-łzy napełniały jej oczy.- No, ale po chwili mi przeszło. Zażartowałam że ma mi odkupić Ipoda- uśmiechnęła się. Odwzajemniłam jej uśmiech.
-No i zaprosił mnie na kawę. Tak sobie rozmawialiśmy. Opowiadał mi o sobie tyle rzeczy. Jakbyśmy się znali od urodzenia – ponownie uśmiech zawitał na jej twarzy.- No i odprowadził mnie. Z nim nawet milczycie cudnie.
Wiedziałam, ze jest w nim zakochana, ale teraz…to uczucie się nasiliło. Cieszyłam się, aż do pewnej chwili…
-No i pod domem on, on chyba chciał..no, wiesz no…Ale ja głupia oczywiście zamknęłam mu drzwi przed nosem!- zadowolenie zeszło z jej twarzy. Teraz była wyraźnie wściekła. Na siebie.
-Gdybyś tylko widziała jego smutek! To było straszne! Nigdy sobie tego nie wybaczę. On chyba z resztą też mi nie wybaczy…-znów jej twarz spowiły łzy. Przytuliłam ją.
-Wybaczy. Zobaczysz…-nie wiedziałam co powiedzieć. Nastała cisza. W końcu Ola zapytała:
-No, a u ciebie jak było?- otarła ręką ostatnią łzę z polika
-A wiesz, nic specjalnego. To chyba było pierwsze i ostatnie spotkanie. Pewnie poszedł tak tylko, żeby sprawić przyjemność fance-posmutniałam.
-A co to za miś na łózku? Nowy? Wiem, ze nie powinnam, ale przeczytałam kartkę do niego.-przyznała się.
-Co prawda dostałam go od Nialla, ale…-odparłam.
-„Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem! Spotkajmy się jeszcze. Zadzwonię niedługo. –Niall ♥” –zacytowała- Nie, to wcale nic takiego..- powiedziała sarkastycznie.
-Ojtam. Dobra. Nieważne – próbowałam być bezinteresowna- Hej. Pamiętasz jak mówiłaś żeby uczcić wyjazd do Londynu? Co powiesz na jutro?-zaoferowałam.
-Świetny pomysł. –zgodziła się z chęcią.
*
Poranek był piękny. Świeciło słońce, było praktycznie bezchmurnie. Zapowiadało się świetnie. Ale tego, co przyniesie ten dzień, kompletnie się nie spodziewałam. Jak zwykle rano wyszłam sprawdzić czy listonosz coś przyniosł. Tym razem zostawił paczuszkę. Co dziwne, adresatem był „Mr.H. Styles”. Przeczytałam jeszcze raz z niedowierzaniem. Czyżby szanowny pan Styles przysłał coś dla Oli? Od razu ją zawołałam.
-Ola! Chyba coś odo ciebie!- wydarłam się na całą ulicę z ogrodu.
-Niemożliwe! Do mnie? Od kogo?- nie dowierzała.
-Szanowny pan  Harold Styles coś ci przysłał. Choć, bo ciężkie jest- zażartowałam. Ale w sumie, trzeba przyznać. Ciężkie to to było. Ola nieomal spadła ze schodów. Szybko wręcz wyrwała mi z rak przesyłkę. Rozdarła opakowanie. Zaśmiała się. Albo wręcz wybuchła śmiechem.
-hahahaha Oj, Harry. Zobacz!- podała mi pudełko rozradowana. Był tam nowiutki Ipod.
-Dotrzymał słowa, pomimo tego, że żartowałam i …zostawiłam go przed drzwiami- uśmiechnęła się, aby po chwili znów zacząć płakać. Ale na szczęście nie dopuściłam do tego.  Przeczytałam jej kartkę.
-„Droga Olu! Wiedz, że zawsze dotrzymuje słowa. To twój Ipod J. Wczoraj było z tobą cudownie. Całą noc myślałem o Tobie. Mam nadzieję, że się spotkamy. Jeśli nie, pamiętaj, wynajmę FBI i cię znajdę, żeby ci wszystko wyjaśnić! J A ja słowa dotrzymuję. Harry ♥- przeczytałam- Widzisz. Zależy mu na tobie.
Ola widocznie nie wiedziała co powiedzieć. Po prostu mnie przytuliła. Widać było, ze jest wniebowzięta.
-Harry jest naprawdę dobrym człowiekiem. Nie mógł by tak po prostu się obrazić- powiedziałam.
-Miałaś rację. Dziękuję ci. Dziękuję, ze jesteś- poczułam mocniejszy uścisk na szyi.
-No to jak? Idziemy? Jaka ja głodna!- poprawił jej się humor. Widać było, ze nie tylko o telefon tu chodzi…Również czułam głód. No tak. Była pora lunch’u.

*
Czekałyśmy chyba 20 minut na jedzenie. Brałyśmy na wynos, bo było tam tyle ludzi, że o mamunciu! J Już przed wyjściem zobaczyłam plakat na oknie. Przyjrzałam się bliżej. „Już w ten piątek (a był czwartek) w teatrze <tu była nazwa, której nie pamiętam. Była strasznie długaaa> o godz. 11:00 odbędzie się przesłuchanie do XFactor! Zapraszamy miłośników śpiewania od 13 lat wzwyż J” -przeczytałam. Od razu szturchnęłam Olę. Śpiewała cudownie. Wiedziałam, ze to była jej wielka szansa!
-Ola! Zobacz! Musisz tam pójść! To twoja szansa! -zawołałam radośnie.
-Nie no, co ty- powiedziała zawstydzona, bo ludzie się spojrzeli.
-Albo ja cię zgłoszę i zaprowadzę za rękę, a jak nie, to na smyczy Mini! -odparłam stanowczo, ale z uśmiechniętą miną. Po dłuższej chwili powiedziała:
-Dobra. Pójdę. Ale nie myśl że ci tak łatwo to przejdzie! Idziesz ze mną!-zaoferowała.
-No ale…-to był chyba zły pomysł.
-Żadnego ale! Zapisuj miejsce i i godzinę! Jutro idziemy!
I takim oto sposobem wkręciłam się we własny pomysł. Jutro idziemy na casting. Co zaśpiewać, co zrobić?! Tego nie przemyślałam…


_____________

To był naprawdę długi rozdział. Mam nadzieję, ze wam się podoba. Jeśli tak, skomentujcie, roześlijcie dalej.  Zależy nam na Waszej opinii :) Bardzo nie możemy sie doczekać, kiedy poznacie dalszą część. :) Serducho dla czytelniczek (-ów ;)) ♥


~Mrs.H ;3

czwartek, kwietnia 26, 2012

6.Spotkanie cz.2 Ola


*Ola*
Szłam zatłoczonymi ulicami Londynu. W uszach rozbrzmiewała mi  piosenka One Direction- More Than This. Tak.  Uwielbiałam ją.  Pozwalała mi choć na chwilę zapomnieć o tych wszystkich problemach.
-Oh, przepraszam bardzo – powiedziałam, przypadkowo wpadając na jakiegoś z przechodniów.
Ugh.  Mimo, że Londyn wydawał się pięknym miastem, na dłuższą metę nie chciałabym tu zamieszkać. Zbyt dużo ludzi i ten cholerny tłok. W moim rodzinnym mieście takie „wypadki” nigdy się nie zdarzały i nie będą.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę. 16:30. „Pewnie Kinga się świetnie bawi”- pomyślałam.
Byłam bardzo uradowana tym, że przyjaciółka jest wreszcie szczęśliwa. Niall wydawał się bardzo miłym i fajnym chłopakiem….
No nie… Na myśl o słowie „chłopak”, od razu przed oczami ukazała mi się postać Hazza. „Co ty sobie wyobrażasz ?! Myślisz, że spodobałaś się takiemu komuś jak Harry Styles ?! Na pewno jest taki dla każdej fanki, bo po nim, można się tego spodziewać !!” Kolejny natłok myśli nie dawał mi spokoju.
Ciągle przeprawiałam się przez zatłoczone ulice miasta. Chciałam znaleźć jakieś odludne miejsce, gdzie mogłabym zostać sama ze swoimi myślami. Ku mojemu zdziwieniu, momentalnie ukazała mi się mała kawiarenka - „BellaMocca” . Wchodząc do pomieszczenia, od razu ujrzałam stoisko z lodami. Tak, lody były moją największa słabością. Mogłam je jeść bez przerwy. Gdy byłam dzieckiem, zawsze po niedzielnym obiedzie, z mamą i tatą, szliśmy na dużą porcję lodów. Od pewnego czasu, zaczęło mi brakować, tych naszych rodzinnych „wypadów”.
-Poproszę dwa gałki pistacjowych- powiedziałam, podchodząc do lady, wyjmując mój portfel i Ipod.
Po chwili, ekspedientka wróciła z moim przysmakiem, życząc przy okazji miłego dnia.
Hmm. Ludzie byli tutaj o wiele inni niż w Polsce. Tacy roześmiani, pozytywnie nastawienie do życia.
Zupełne przeciwieństwo nas. Już miałam się odwrócić i zająć przeze mnie wybrane miejsce w kawiarni, gdy wtem na mojej pięknej, fioletowej bluzce wylądowała cała porcja lodów i jakiś nieznajomy chłopak.
-Jak chodzisz człowieku ?!- wrzasnęłam pełna furii- Nie jesteś tu sam !! I zobacz co zrobiłeś z moim Ipodem !!
Urządzenie leżało na ziemi. Było roztrzaskane na tysiące kawałków. Byłam skłonna coś zrobić chłopakowi, lecz…
-Przepraszam, naprawdę nie chciałem… –  szybko wytłumaczył zakapturzony chłopak w czarnych okularach, próbując pomóc mi ze zdejmowaniem deseru z mojej bluzki. Głos tego człowieka, wydawał mi się znajomy, lecz chwilowo nie interesowało mnie kim on jest.
-Nie dotykaj mnie ! – ponownie wrzasnęłam – Lepiej pomóż mi pozbierać kawałki mojego nowego Ipoda- powiedziałam, kładąc nacisk na słowo „nowy”.
-Ja naprawdę nie chciałem, ja… Stop…. To ty Ola ?
-Tak, Ola… czekaj… skąd wiesz jak się nazywam ?!- zapytałam .
Chłopak automatycznie zdjął swoje okulary i kaptur. Ujrzałam jego dużo, zielony oczy i brązowe, mocno kręcone loki. Wiedziałam, że kiedyś już słyszałam ten głos.
-Haa…rry ?- powiedziałam zszokowana.
-We własnej osobie- powiedział promiennie chłopak, lecz po chwili posmutniał- naprawdę nie chciałem na ciebie wpaść, po prostu… chciałem znaleźć jakieś naprawdę odludne miejsce,  zagapiłem się i bah… Przepraszam jeszcze raz.
-No trudno, każdemu może się zdarzyć – powiedziałam, ciągle myśląc o poprzednim zdaniu chłopaka „chciałem znaleźć jakieś naprawdę odludne miejsce”. Czyżby Harry myślał niemal tak samo jak ja? Czy jesteśmy w jakimś stopniu do siebie podobni?
-Mogę ci to jakoś wynagrodzić?- zapytał Harry, przerywają moje rozmyślania-Na pewno masz ochotę na te lody pistacjowe? – rzekł, radośnie się uśmiechając.
-No niestety, muszę cię zasmucić, ale jak na razie mam dość lodów.
Wybuchliśmy śmiechem.
-To może ciastko albo kawa ? – nie dawał za wygraną chłopak.
Po chwili zastanowienia, doparłam, że chętnie. 

-Ale pamiętaj, żeby mi odkupić tego nowego Ipoda- powiedziałam, siadając do stolika.
-Ależ oczywiście – odpowiedział Harry, z tym swoim uśmiechem.
Ponownie wybuchliśmy śmiechem, który rozniósł się na całą kawiarenkę
                                                                    *
Godziny mijały nieubłagalnie. Większość czasu spędziliśmy na rozmowach. Hazz opowiadał mi o wszystkim. Zarazem, o tym co uwielbia, a tego czego się boi. Po tych kilku godzinach, czułam się tak, jakbym znała jego cały życiorys. To było naprawdę miłe. Nigdy, z żadnym chłopakiem tak nie rozmawiałam. Nigdy, nie czułam się tak, przy jakimkolwiek chłopaku.
-Harry, bardzo cię przepraszam, ale muszę już iść- powiedziałam, spoglądając przez okno. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej.
-Nie ma sprawy. A… mogę cię odprowadzić?- zaoferował.
-Oczywiście- odrzekłam bez zastanowienia.
                                                                  *
Szliśmy malowniczymi uliczkami. Hazz znał doskonale miasto, więc tym razem,  nie było żadnego tłoku. Wracaliśmy milcząc. Wydawało mi się, że chłopak co chwilę na mnie spogląda i chcę coś powiedzieć, lecz coś mu nie pozwalało …
-Więc… tutaj mieszkam- powiedziałam, po długiej fali milczenia-więc.. cześć.
-Ola, czekaj…- odpowiedział, łapiąc mnie za rękę. Poczułam coś. Nie wiem jak to nazwać, ale było to niezwykłe uczucie.
-Taaak ? – zapytałam , lekko podenerwowana.
-Chciałem ci podziękować za dzisiejszy dzień – rozpoczął- naprawdę wspaniale się z tobą rozmawia , jesteś przemiłą osobą i…. z żadną dziewczyną nie miałem takiego kontaktu.
-Mi też się bardzo dobrze z tobą rozmawiało – zawtórowałam mu, nie wiedząc co powiedzieć- Myślałam, że będziesz gwiazdorzyć, ale widzę, że jesteś najzupełniej normalny…
Na słowy „gwiazdorzyć” oboje zaśmialiśmy się pod nosem.
-Olaa…- chłopak ponownie wymówił moje imię. Zaczął niebezpiecznie się przysuwać. Nasze usta dzieliło niemal kilka centymetrów. Poczułam jego ciepły oddech. Byliśmy w siebie wpatrzeni. Adrenalina osiągnęła zenitu. Nie wiedziałam, co miałam zrobić…
-Ja … muszę iść- wydukałam, przerywając jakże ważną chwilę. Nie czekając na odpowiedź chłopaka, biegiem ruszyłam do domu, szybko zatrzaskując drzwi. Będąc w moim pokoju, spojrzałam przez firankę okna. Harry nadal stał w tym samym miejscu ze spuszczoną głową. Serca krajało mi się na pół.
Darzyłam Loczka wielkim uczuciem, lecz to  wszystko działo się zbyt szybko. Kilka łez spłynęło mi po policzkach. „To dzieje się zbyt szybko” , pomyślałam ponownie. Nie mogąc znieść widoku smutnego chłopaka, szybko okryłam się kocem i położyłam na łóżku. Nie wiedząc kiedy, najzwyczajniej zasnęłam jak niemowlę…
                                          ____________________________________
Druga część szóstego rozdziału dodana. Podoba się? :)
Jeżeli tak, to prosimy, zostawcie jakiś komentarz.


Mr. S :3

6. Spotkanie cz.1:Kinga

*Kinga*
-No, widzisz. Już jesteśmy-rzekła podekscytowana Ola. Czułam, że cieszy się tak samo jak ja. Zawsze mnie wspiera, tak było też teraz.
-Szybko doszłyśmy- chyba za szybko. Nie wiedziałam nawet jak się zachować i co powiedzieć. Na nic nie było czasu. Było za pięć szesnasta.
-I jak? Widzę, że się denerwujesz. Będzie dobrze, spokojnie. Będę z tobą telepatycznie- myślałam, że nie zauważy mojego przejęcia tym spotkaniem, a jednak…
-Hehe, dzięki. Jeszcze go nie ma…Chyba już nie przyjdzie-znów ogarnęły mnie czarne myśli.
-Hej, nawet tak nie myśl. Zaraz będzie. W końcu sam cię zaprosił-pocieszała Ola.- Skoro zaraz przyjdzie, to raczej dziwnie by było, gdybym jeszcze tu była. Pójdę już.
-Ok., przecież nie będę cię tu przetrzymywać. Idź, poradzę sobie-odparłam.
-Okej, Wierzę w ciebie. Papa-uściskała mnie na pożegnanie.
Odmachałam jej z uśmiechem. A Nialla wciąż nie było. Nagle poczułam czyjeś dłonie na oczach.
-Zgadnij kto to- powiedziała rozbawiona osoba. Nie, to nie mogła być Ola. Nie mówi z brytyjskim akcentem . ;)
-Ymm – nie myślałam przez chwilę, alee- Zaraz, zaraz…N..Niall?
-Wow. Dobra jesteś! –roześmiał się.-Hej! Miło cię znów widzieć. Ponownie się uśmiechnął (nie, on cały czas się uśmiechał) i przytulił mnie na powitanie. Nie wierzyłam w to, co się dzieje. To było jak sen, a jednak prawdziwe.
-No to jak, wchodzimy? -zapytał.
-Pewnie!- odpowiedziałam z uśmiechem
.

*

Po chyba dwóch godzinach spędzonych w Nando’s poszliśmy na spacer. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Usiedliśmy na ławce.
-Jeju. Świetnie spędza mi się z tobą czas. Szkoda, ze za parę dni wyjeżdżasz. Mam nadzieję, że będziesz mnie pamiętać, jak już cię nie będzie- uśmiechnął się- Wiedz, że będę tęsknił. Tak, wiem, przecież praktycznie rozmawialiśmy tylko wtedy po koncercie i teraz i póki co spędziliśmy ze sobą tylko parę godzin, ale mam wrażenie jakbym znał cię już od dawna. Nie wiem jak, ale tak jest. Czuję się przy tobie swobodnie i widzę, że mogę z tobą o wszystkim pogadać. Jesteś jakby moją „bratnią duszą”.
-Oł, dziękuję-uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nagle przerwał telefon. To była pani Ania. Zgubiła się Minia- jej suczka. Nie umiem nie odmówić pomocy. Ale z drugiej strony posmutniałam. Wiedziałam, że oznaczało to koniec mojego spotkania.
-Coś się stało? –Niall chyba zauważył, ze przestałam się uśmiechać.
- Niestety tak – byłam coraz bardziej smutna- Cioci przyjaciółki zgubił się pies. Muszę pomóc jej szukać.
-Ojej. Rozumiem. Wiem jak to jest – okazał wyrozumiałość- Czyli…to oznacza koniec naszego spotkania?
-Chyba tak…-UGH! Nie chciałam tego mówić, ale musiałam. Spojrzałam na zegarek. Było już po 20:00. Nagle chłopak wyjął torby małe zawiniątko .Był to mały miś.
-Proszę, to dla ciebie. Będzie ci o mnie przypominać-wręczył mi pluszaka.
-Dziękuję. Jest śliczny- przyjęłam z uśmiechem.
- No to w takim razie…Do zobaczenia Kingo- mocno przytulił mnie na pożegnanie.
-Do zobaczenia-uśmiechnęłam się szeroko. To był koniec spotkania. Było mi smutno, ale wiedziałam, ze to był niezapomniany dzień.
-Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy!- pomachał z uśmiechem.
-Ja też!- odparłam. Bardzo chciałam się jeszcze raz z nim zobaczyć. Niell to wspaniały człowiek. Póki co, to była „miłość” chyba bardziej directionerska, ale teraz… Nawet gdy usłyszę jego imię, mam motyle w brzuchu. Czyżbym się zakochała? Możliwe. A nawet bardzo możliwe. Z uśmiechem na twarzy i misiem w rękach wróciłam pospiesznym krokiem wróciłam do domu. Czekała tam na mnie zdruzgotana ciocia Ania…

______________

Proszę, tu macie część pierwszą kolejnego rozdziału. Postanowiłysmy rozbić go na dwa mniejsze, bo wyszedłby naprawdę ogromny! :) Jutro ukaże się ciąg dalszy tegoż rozdziału. Z góry przepraszam też za powtórzenia i błędy. Niestety czasem się zdażają ;)
 No i stało  się! Mamy ponad 200 wejść! Dziękujemy wam za nie i zachęcamy do pozostawienia po sobie śladu po przeczytaniu :) Serducho dla Was! ♥

~Mrs.H :3

środa, kwietnia 25, 2012

5. Telefon

*Kinga*

Na chwilę zamarłam.
-Halo? Kto dzwoni?- odezwał się ponownie.
-Cz..czześć…-zaczęłam niepewnie- Tu Kinga. Pamiętasz mnie?
-Kinga? Pewnie, że pamiętam! Poznaliśmy się po koncercie!- odpowiedział entuzjastycznie.
-Dokładnie…-na moment zamilkłam- Prosiłeś, żebym zadzwoniła…-kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć…
-Tak.. -jakby puknął się w czoło- Bo widzisz…Wczoraj tak fajnie się z tobą.. w sumie to z wami.. ale tak najbardziej z tobą rozmawiało. No i ymm. Ten, noo…Pomyślałem, że może moglibyśmy się gdzieś spotkać, porozmawiać, czy coś. Co ty na to? -ostatecznie spytał.
 -…Pewnie! Świetny pomysł-odpowiedziałam lekko zdezorientowana.
-Super! No to możeee w tej nowej Nando’s o 16:00? Trzeba ją wypróbować- zaproponował z ulgą.
-Okej. To.. Do zobaczenia
-Do zobaczenia Kingo -pożegnał się.
Odłożyłam słuchawkę. Przez dłuższy czas chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego, co przed chwilą się stało. Sam NIALL HORAN zaprosił mnie na spotkanie! A może to jednak był sen?
-Kinga! I co? Co powiedział?! Mów!- Ola gwałtownie wyrwała mnie z rozmyślań. Teraz byłam już pewna. To nie był sen! Dziś po południu spotykam się z Niallerem! Była to ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam w życiu!
-No nic takiego…-chciałam być tajemnicza, ale jak zwykle mi nie wyszło.
-No jak nic!? Opowiadaj!- nie dawała za wygraną.
-Spytał się czy mogłabym się z nim spotkać. I tyle. No a ja się zgodziłam. Po południu idziemy do Nando’s.- w końcu odpowiedziałam- chociaż.. pewnie to jakiś żart albo coś. Nic takiego…- zaczęłam myśleć pesymistycznie.
-Nic takiego?! Dziewczyno! Sam NIALL HORAN chce się z tobą spotkać, a ty uważasz, że to nic takiego?! – Ola zawsze była pozytywnie nastawiona do życia.
-No w sumie…- poprawiła mi humor, który na moment się pogorszył -jejuuu! Nie mogę się doczekać!
-No, jak już jesteś z nim umówiona to trzeba jakoś wyglądać. Choć, wybierzemy ci coś!- zaprowadziła mnie do naszego pokoju.

*
-No. Wyglądasz ślicznie. Niall padnie.. ale nie dosłownie!- zażartowała Ola.
-Ola. Obawiam się, że jest problem. Nie wiem jak tam się szło. Tyle tych zakrętów, uliczek, że idzie się zgubić…- zawsze znajdzie się jakiś problem.
-Spokojnieee. Mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz. W końcu od czego ma się przyjaciół, prawda?- jej pozytywizm ogarniał wszystkich po kolei.
-Dziękuję!- przytuliłam ją- Co ja bym bez ciebie zrobiła?

______________

Oto 5 rozdział. wiem, nie jest on jakiś specjalnie emocjonujący, ale teraz historia się rozkręci, więc nie musicie się martwić. :) Dziękujemy wam za ponad 100 wejść ( niedługo bodajże będzie juz z 200 :)). Jeśli czytacie tego bloga, prosimy o pozostawienie jakiegoś śladu po sobie. Będziemy Wam bardzo wdzięczne. :) Jutro ciąg dalszy..

~Mrs.H ♥♥

4.Słoneczny Poranek


*Ola*

„Dryń Dryń Dryń..”
Ugh. Cholerny budzik. Dochodziła już ósma. Musiałam już wstawać. Przetarłam oczy, szybko wyskoczyłam z łóżka, owinęłam się kocem i wyszłam na balkon. Dzień zapowiadał się piękny. Ciepłe promyki słońca i deliktany wietrzyk sprawiał, że można było poczuć prawdziwie letni poranek.
Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu. Czy to była prawda? Czy rzeczywiście Harry Styles zwrócił się do mnie, oznajmiając, że `ma nadzieję,że jeszcze się ze mną spotka`
Pytania te, nie dawały mi spokoju. Chciałam to jakoś sensownie sobie poukładać, ogarnąć to, ale….
-Olaaaaa -ponownie z zamyślenia wytrąciła mnie Kinga, wbiegająca do mojego pokoju. Była pobudzona jak nigdy. Dawno nie widziałam jej takiej promiennej.
-Co chcesz ? Jest dopiero ósma. Dziś ja miałam cioci pomóc przy śniadaniu, nie ty – odpowiedziałam lekko oburzona.
-No bo…miałyśmy zadzwonić dziś do Nialla
No tak. Zapomniałam na śmierć. Przecież obiecałam przyjaciółce, że dziś zatelefonujemy do chłopaka.
-Ah, oczywiście. Lecz najpierw spójrz która godzina. Z pewnością jeszcze śpi. Zadzwonimy później. A teraz, chodź mi lepiej pomóż z tym śniadaniem.Choć raz ciocia będzie z nas miała jakiś pożytek.
Szybko poszłyśmy się przebrać i cichym krokiem zeszłyśmy na dół po schodach.
                                                                    *
-To jak, dzwonimy? – niedawła za wygraną Kinga. Było już po dziesiątej, więc spokojnie podeszłam do biurko i wzięłam z niego telefon. Już zaczęłam wystukiwać numer, gdy wtem przerwała mi przyjacióka.
-Co ty robisz?!-zapytała oburzona-Najpierw musisz mi doradzić, co mam mu powiedzieć!
-Eee…No po prostu. „Cześć, to ja Kinga, kiedy się umawiamy” – odpowiedziałam bez żądnego problemu. Było to dla mnie oczywiste.
-Nie…  Jakoś inaczej, ale nie mam pojęcia jak…
-Kinga, powiedz mu to, co uważasz za słuszne. Nie mogę przecież zadzwonić za ciebie-uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Yhy, dobrze. Ale ty wpisz numer !
Spojrzałam na nią pobłażliwe. Wiedziałam , że jest to dla niej bardzo ważne i nie chce popełnić żadnej gafy. Szybko wpisałam numer i podałam telefon lekko przerażonej przyjaciółce. Cisza…nikt nie odbierał….Nadal cisza….Na twarzy Kingi malował się smutek. Już była skłonna anulować połączenie, gdy wtem w słuchawce rozbrzmiał ciepły, męski głos.
-Tak słucham, Niall Horan. Z kim rozmawiam ?
                                                 ______________________
Oto czwarty rozdział. Nie ma w nim zbyt dużo akcji, lecz mam nadzieję, że się podoba.
Nadal mamy do Was ogromną prośbę. Jeżeli czytacie to opowiadanie, to prosimy, zostawcie po sobie jakiś ślad. Liczba odwiedzin strony ciągle rośnie, lecz nie wiemy czy wy to czytacie.
W przeciwnym razie, nie będziemy już publikować Naszego opowiadania. :C
~Mr. S
xoxo

wtorek, kwietnia 24, 2012

3.Spotkanie


*Ola*



Wzięłam głęboki wdech. Miałam przygotowaną „przemowę”, którą ćwiczyłam wiele, wiele razy. Nie chciałyśmy się skompromitować przed takimi osobami, więc już wcześnij ustaliłyśmy jak będzie wyglądało nasze spotkanie
-Cześć, ja jestem Ola, a to jest moja przyjaciólka Kinga-rozpaczęłam monogram , który znałam już niemal na pamięć-jesteśmy wielkimi fankami, uwielbiamy wszystkie piosenki w waszym wykonaniu i nie możemy uwierzyć, że tu jesteśmy- opowiadałam, ciągle przyspieszając tempo-bardzo podoba nam się w Londynie i …
-Stop ! – przerwał Liam- Ola, spokojnie. Może najpierw się przedstawimy, hm ? Raczej nie ładnie rozpoczynać rozmowę, nie wiedząc z kim się ją prowadzi ?
-Ale przecież my wiemy kim jesteście- odpowiedziała Kinga, lekko nie rozumiejąc jaką gafę popełniła.
Szturchnęłam ją łokciem. Daddy Direction, ledwo powstrzymując się od śmiechu,podszedł do nas.
-Hej, jestem Liam-przytulił nas na powitanie. Spojrzałyśmy na siebie. Czy to możliwe, że Liam Payne nas przytula? Czy to nie jest sen?
-A ja Zayn-następny, który zaczął nas przytulać…
-Jestem Louis- przywiatał nas z wielkim uśmiechem-aa, Ola, śliczna bluzka.
Spojrzałam na siebie. No tak. Miałam ubraną białą bluzkę w czerwone paski. Była identyczna jak ta, którą Lou miał dziś na konceercie.
-Eee, dzięki- odpowiedziałam lekko zdezorientowana.
Następnie podszedł do nas Niall. Na wstępie, zaczął nas przepraszać za te zjedzone ciastka. Tłumaczył nam, że przed koncertem chłopaki pochłoneli całe Nandos, nie zostawiając nic jemu, więc gdy nikt nie skupiał uwagi na nim uwagi,potajmenie wyżerał ciasteczka. Po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Ukratkiem, widziałam ten wzrok Kingi. Wpatrywała się w niego jak zaczarowana. Wiedziałam że jest w nim zakochana i jednym z jej marzeń było spotkać Nialla Horana. Wtem, poczułam blisko siebie czyjąś obecność.
-Ja jestem Harry, a dla przyjaciół po prostu Hazz-rzekł swoim niskim, ciepłym głosem, przytulając nas jednocześnie. Oniemiałam. Poczułam zapach jego perfum. Kolana pode mną się uginały.Przede mną stał mój ideał. Harry Styles. Największy przystojnaik z całej piątki. Zawsze chciałam go poznać, a tu jeszcze na dodatek, loczek, we własenj osobie mnie przytulał. Czy mogłam coś więcej chcieć od życia…
-Ekhm…- z rozmyślań wytrąciła mnie Kinga. Po chwili spostrzegłam się, na jaką idiotkę wyszłam.
Stałam przez dłuższy czasz zamkniętmi oczami i z mego bananem na twarzy, choć Hazz już dawno przestał mnie przytulać. Zauważyłam lekki uśmiszek chłopaka. Poczerwieniałam jak burak i schowałam twarz w dłoniach, udając że kicham.Nastała niezręczna cisza, lecz Pan Gaduła Louis szybko ją przerwał
-To co, opowiecie może coś nam o sobie- zapytał zachęcająco
Na moment spojrzałyśmy na siebie, nie wiedząc co powiedzieć . Po chwili, z wielkim przejęciem poinformowałyśmy ich o tym, w jaki sposób `złapałyśmy` One Direction Infection, o naszych codziennych rozmowach na facebooku, o naszych seansach Lajf Tur Łan Dajrekszyn i o tym, że zarazem kochając muzykę rock, bardzo plubiłyśmy spokojny i melodyjny pop. W naszych opowieściach nie zabrakło również wielu śmiesznyc wpadek, takich jak np. związananych z Hazzem na chemi :
„Powłoki?
Jakie loki ?!
Powłoki, Kinga.”
Czas mijał nieubłagalnie. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się z nimi tak, jakbyśmy znały ich przez wiele,wiele lat. Wtem do naszego `pokoju rozmów` wszedł menadżer chłopaków. Oznajmił, że musimy już kończyć nasze spotkanie, bo, tak jak on to ujął, „młodociane gwiazdki mają za chwile super, mega fantastyczny wywiad” . Ponownie wybuchneliśmy śmiechem. Lecz niestety, rzeczywiście nasza wizyta dobiegała końca. Cała piątka mocno przytuliła nas na pożegnania
-Bardzo dziękuejmy Wam za to spotkanie. Wspaniale nam się z wami rozmawiało i właśnie takich fanek chcemy mieć jak najwięcej- powiedział uśmiechnięty Liam z tym swoim brytyjskim akcentem.
Po chwili, Niall odciągnął Kignę na bok i wręczył jej małą karteczkę. Wyraz twarzy przyjaciółki- bezcenny. Zarumieniła się i szybko do mnie podbiagła.
Już miałyśmy wychodzić, gdy wtem, też ktoś mnie załapał za rękę i szepnął do ucha:
-Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
Moja euforia osiągnęła zenitu. Szybko wybiegłam z Kingą z ogromnej sali koncertowej. Po przeprawie się przez wszystkie sektory, wreszcie znalazłyśmy przed tą ogromną areną, na dworze.
-Czy to wszystko dzieje się naprawdę?!- zapytała rozpromieniona Kinga
-Sama nie wiem…- nie wiedziałam co odpowiedzieć- lecz jestem pewna jednego. Jeżeli to prawda, musimy to jakoś uczcić… - uśmiechnęłam się złowroga.
Kinga odwzajemniła mój uśmiech.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- rozpoczęłyśmy nasze piski.
Nie interesowało nas to, że ludzie przez długi czas przypatrywali się naszym tańcom.
Teraz liczyło się tylko to, że nasze największe marzenie się spełniło.
                                                                              *
-No mów, co co nasz Nialler dał ci przed wyjściem?! – zapytałam zadyszana. Było już dość późno, więc musiałyśmy przyspieszyć kroku, aby zdązyć na 23.00 do domu.
-Właśnie!-krzyknęła dziewczyna-Zupełnie o niej zapomniałam. Wyciągnęła karteczkę z torebki. Przez chwilę stała nieruchomo, a potem podała mi liścik.
-Przeczytaj to…- rzekła, lekko zdezorientowana.

„Kiedy się spotkamy?
Koniecznie zadzwoń – 123-456-789
Nie mogę się doczekać keidy się zobaczymy.
Niall xoxo"

Ponownie zapoznałam się z treścią liściku. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Kinga, Niall Horan chcę się z tobą spotkać- krzyknęłam gwałtownie- cz ty to rozmiesz ? Spodobałaś się mu.
-Alee…
-Żadne ale. Przecież wyrażnie napisał, że ma ochotę się z tobą spotkać. Nawet numer podał. Jutro do niego zadzwonimy. Koniec, kropka – powiedziałam stanowczo,ale zarazem radośnie. Byłam pewna, że Kinga bardzo tego pragnie, lecz nie miałaby odwagi sama się tego podjąć.
-Dziękuje ci, przyjacióko- zawołała radośnie, przytulając mnie-Mówię ci, to będą najlepsze wakacje w naszym życiu.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem i pobiegłyśmy w stronę domu.
                                            ___________________________
I oto jest trzeci rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. :3
Dziękujemy bardzo za ponad 100 wejść. 
Jeżeli czytacie te opowiadanie, to prosimy Was, abyście pozostawili po sobie jakiś ślad. Zależy nam bardzo, na waszej opinii. :)

Mr.S . :3
xoxo

2.Koncert

*Kinga*


Gdy nadchodził wieczór byłyśmy strasznie podekscytowane. To nie były zwykłe bilety, ale bilety z przepustką na spotkanie!!! Na miejscu byłyśmy już o 19:00, choć koncert miał zacząć się za półtorej godziny. Już o tej porze było mnóstwo ludzi, również nie mogących opanować się ze szczęścia. Ok. 30 minut zajęło nam wejście na płytę. Jakoś wepchałyśmy się tuż przed scenę. Directionerzy byli strasznie fajni. Czekaliśmy na chłopaków śpiewając sobie ich piosenki. W pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że Harry zajrzał zza sceny i z uśmiechem się nam przyglądał.


*
Punkt 20:30. Światła zgasły. Wszyscy zaczęli piszczeć i krzyczeć. Tylko my stałyśmy jak kołki, bo nic nie ogarnęłyśmy. Słychać wstęp do WMYB. Kotara opada. Ukazują się oni! Harry, Niall, Louis, Zayn i Liam byli dosłownie na wyciągnięcie ręki!!! Solówka Hazza- cudo! Moments, Up all night, One thing, More than this, Gotta be you, Stand up, Another world, Torn, Stereo Hearts i Na na na minęły strasznie szybko. Z mega bananem na twarzy prześpiewałyśmy calutki koncert. Coś wspaniałego. Zobaczyłyśmy, a nawet usłyszałyśmy ludzi, których podziwiamy! Nie mogłam w to uwieżyć! Miałam wrażenie, że Niall od czasu do czasu na mnie zerkał, a Harold na Olę podczas solówki do WMYB. Chłopacy podziękowali nam za wieczór i zeszli ze sceny. Ale to nie było wszystko. Ten wieczór jeszcze się nie kończył. Bynajmniej dla nas. Czekało nas bowiem jeszcze spotkanie. Miałyśmy dla nich bransoletki z muliny (bo nic innego nam do głowy nie przyszło). Stojąc podekscytowane pod drzwiami w kolejce widziałyśmy wychodzące albo zapłakane, roześmiane, rozmarzone dziewczyny. Wyglądały jak wariatki, ale w sumie same nie wiedziałyśmy co powiemy, a nawet czy cokolwiek powiemy...Byłyśmy ostatnie, więc miałyśmy czas na przemyślenie. Widziałam skupioną Olę, która coś powtarzała. Była jak zwykle przygotowana. 
No i stało się. Koniec kolejki. Nadeszła nasza kolej.
-Ola, weź otwórz!-powiedziałam przejęta.
-Nie, ty!-odpowiedziała cała poddenerwowana.
-Dobra. Papier, kamień i nożyce!-nie wiedziałam co robić.
Wypadło na Olę. Powoli nacisnęła klamkę. Za drzwiami czekali uśmiechnięci chłopacy, a widząc nas chyba jeszcze bardziej. (Harry i Niall prawdopodobnie nas poznali, bo spojrzeli na siebie dwuznacznie) Oczywiście nie obyło się bez jakiejś wpadki. Zwykle w nowych miejscach potykam się o progi. Tak było też i tym razem. Zamotałam się pod nogami Oli, która szła przede mną, uderzyłam się głową o drzwi i nie widząc nic przed sobą, potknęłam się. Niall podszedł z lekko uśmiechniętą twarzą i spytał się czy wszystko w porządku. Pewnie, że bolała mnie głowa...i palec u nogi, ale gdy ich w pełni zobaczyłam, zapomniałam o bólu. :) Louis już na początku chciał zabłysnąć, więc wziął ciastka i poczęstował nas. Po chwili zorientował się, że owych ciastek nie ma. Wszyscy od razu spojrzeli się na Niallera. On zrobił niewinną minę i z wypchanymi polikami powiedział "WHAT?!". Wyglądało to dość słodko, nie zaprzeczę. :3 Zaczęliśmy się śmiać. Tylko Zayn zachował powagę, a bynajmniej starał się ją zachować i spytał się o nasze imiona i skąd jesteśmy. Momentalnie ogarnęłam się i odpowiedziałam, szturchając Olę, żeby coś w końcu powiedziała. Hmmm. ciekawe co wtedy myślała...



_______________ 


Dziękujemy Wam za odwiedzanie naszego bloga. Cieszymy się, że ktoś tu był :) Dla 

wytłumaczenia:  jeszcze dzisiaj ukaże się dalsza część tego wątku. Celowo został on urwany w tym miejscu, więc bez obaw :) Jeszcze raz dziękujemy i zachęcamy do śledzenia opowiadania :)



~ Mrs.H ♥

poniedziałek, kwietnia 23, 2012

1. Wyjazd

*Kinga*


-Patrz! Patrz! O matko! Koncert One Direction za trzy tygodnie! Jeju! Musimy tam być! Tylko sprawdzę gdzie jest... - gwałtownie poderwałam się z krzesła.
-Taa. Londyn. Zobacz...-przerwała mi Ola.
-Yhhh. Taka szansa! To nie może przejść nam koło nosa, tak po prostu! Zobaczysz, jakoś się tam znajdziemy! - wciąż wierzyłam.
-Ale nikt z nami pewnie nie pojedzie. To praktycznie nie możliwe! Chociaż czekaj...Mam ciocię w Londynie, mówi, że w wakacje mogę do niej przyjechać na parę dni. Wystarczy, że do niej zadzwonię. No tak. A samolot? Kto z nami poleci? Zawsze coś musi pójść nie tak...- zaoferowała Ola.
-Coś się wymyśli. Moi rodzice mają jakieś znajomości. Może załatwią nam opiekuna...-rzekłam z podstępnym uśmieszkiem.
    Parę dni później dowiedziałam się, że wycieczka do Londynu ma dwa miejsca wolne i potrzebują ludzi. Oczywiście wiadomo kto się zgłosił na ochotnika. :) Powiedzieli, że się nami zaopiekują w czasie lotu. Z dojazdem do domu nie będzie też problemu, bo ciocia Oli odbierze nas z lotniska. Wystarczyło kupić bilety. Po skomplikowanych operacjach udało się nam. Mamy je zamówione! Miny naszych rodziców-bezcenne. I pomyśleć, że nasze marzenie wkrótce się spełni. Zobaczymy ludzi, których podziwiamy i uwielbiamy pod każdym względem! Z samolotem też poszło łatwo, bo ludzie z wycieczki mieli już kupione bilety.
Parę dni później, a dokładniej dwa dni od zamówienia, przyszły bilety. Było nas chyba słychać w całym mieście! Nie da się opisać, jak się cieszyłyśmy. Było już coraz bliżej do wyjazdu. Ostatni tydzień spędziłyśmy  na rozmowach o koncercie. Ludzie i nauczyciele w szkole co prawda patrzyli na nas jak na wariatki, ale co tam. W końcu zobaczymy 1D na żywo! A wiadomo, każdy DOBRY artysta jest lepszy na żywo.I w tym przypadku, byłam pewna, że tak będzie. 
*


I w końcu nadszedł dzień wyjazdu. Nie da się opisać tego, co czułyśmy. Coś magicznego.Na lotnisku byłyśmy już o 7:00. Straszne. Ale nie obchodziła nas godzina, czy to, jak wyglądamy skacząc z piskiem z radości, liczył się bowiem tylko ten dzień!Ludzie z wycieczki chyba na prawdę uznali nas za jakieś świrnięte wariatki, ale co tam. ♥ Leciałyśmy półtorej godziny. Czas zleciał bardzo szybko, przy słuchaniu całego "Up all night".
Jejuuu, Londyn jest na prawdę cudowny! Na szczęście ludzie tam mają poczucie humoru i nie gapili się na nas jak na jakiś uciekinierów z ośrodka dla psychicznie chorych. Ciocia Ania jest przemiła i robi świetne ciastka! :) Od razu po przyjeździe poczęstowała nas nimi, oprowadziła po okolicy i domu. Nawet, gdy w pewnym momencie zaczęłyśmy skakać i piszczeć nie przestawała się uśmiechać (i nie był to uśmiech współczucia! :)). Na zadane przez nią pytanie dlaczego tak się cieszymy usłyszała tylko "Naa..na..nannd..NANDO'S!". Tak! Właśnie tak! Parę kroków od jej domu była nowo otwarta "Nando's". Chyba już lepiej nie mogło być...Ależ oczywiście że mogło! Przecież wieczorem miał być koncert! 


____________________

Oto pierwszy rozdział naszego opowiadania. Mamy nadzieję, że się Wam spodoba. :) Opisuję tu mój sen, aczkolwiek uważam to również za marzenie. :) Jest to mój (nasz) pierwszy tego rodzaju blog. Uważamy się za prawdziwe directionerki, które nie uwielbiają (?) chłopaków tylko za "ładne buźki". Widzimy, ile serca wkładają w swoją muzykę. Są naprawdę wspaniałymi ludźmi.

Jeśli Wam się podoba, skomentujcie, roześlijcie dalej i śledźcie dalszy ciąg opowiadania. Nie jest on taki oczywisty, jak się zdaje! :))

~Mrs.H.

niedziela, kwietnia 22, 2012

Bohaterowie

~Kinga 07.11.1995

~Ola 08.01.1995


 Zayn Malik 12.01.1993  Niall Horan 13.09.1993  Harry Styles 1.02.1994 Louis Tomlinson  24.12.1991  i  Liam Payne 29.08.1993

~wujek Simon Cowell


~ciocia Ania
_______________________
Witamy !
Postanowiłyśmy, że wypróbujemy nasze zdolności "pisarskie". :)
Opowiadanie będzie dotyczyło oczywiście 1D.
Wszelkie pomysły oparte są na naszych snach, a zarazem marzeniach.
Jest to nasz pierwszy taki blog, więc prosimy o wyrozumiałość.
Już nie długo pojawi się pierwszy rozdział. Pozdrawiamy :)