Szukaj na tym blogu

piątek, sierpnia 31, 2012

Epilog + Pożegnanie :(


Kochani!
I tak oto dobiegł koniec naszego opowiadania. Naprawdę wiele frajdy przynosiło nam pisanie nowych rozdziałów. Mogłyśmy choć w jakiś sposób dać upust naszej wybujałej wyobraźni, przelewając wszelkie najskrytsze marzenia na papier. (Choć w tym przypadku na bloga, no ale co tam :D) Wszystkim czytelnikom chciałybyśmy serdecznie podziękować (choć mamy świadomość, że nie było ich zbyt wielu) za odwiedzanie bloga i wyczekiwanie na kolejny rozdział.  Każdemu MASSSIVE THANK YOU.
I teraz mamy ostatnią prośbę. Prosimy Was, aby każdy czytelnik z osobna pozostawił komentarz, w którym wypowiedział by się na temat naszego opowiadania. Bardzo nam na tym zależy. Możliwe, że w jakiejś odległej przyszłości rozpoczniemy następne opowiadanie. Chcemy wiedzieć co Wam się nie podobało, a co tak. A więc nie przedłużając, chciałabym Was zaprosić na parę innych blogów:<klik> Jest to blog Mrs. Horan. Nie jest on oparty na zespole 1D, ale bardzo ciekawie się rozpoczyna.<klik>Nowe opowiadanie mojego autorstwa, które jest związane z 1D. Dziewczyna, która nie potrafii poradzić sobie z własnymi problemami, sięga po żyletkę. Nie wie, że jej życie diametralnie zmieni się od jednego, zbyt głębokiego zacięcia się.<klik> blog również o tematyce 1D. Bardzo fajny styl pisania. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej, wystarczy kliknąć. :D<klik>opowiadanie o zupełnie innej tematyce. Zaczyna się dosyć mrocznie, lecz bardzo ciekawie.

Zapraszam Was jeszcze na facebook’ową stronę poświęconą Kevinowi : <klik> A tutaj jeszcze zostawiam Wam nasze twittery <klik> - Mrs. Horan <klik> - Ja.  No to ten… nie wiem jak zakończyć ten post. Jeszcze raz dziękuję Wam za te liczne odwiedziny. To naprawdę wiele dla nas znaczy.
Papa. <3
~Mrs. Styles oraz Mrs. Horan PS. I oto pozostawiamy Wam epilog.


                      One Direction- smak zwycięstwa

Brytyjsko-irlandzki boysband ponownie podbija światowe listy przebojów. Najnowsza płyta, która przez wielu była spostrzegana w negatywny sposób, już po kilkunastu dniach premiery , została okrzyknięta platyną w 27 krajach. Na pytanie zadane przez nas
Co jest ich receptą na sukces …
„Głównym składnikiem z pewnością jest ciężka praca. Nigdy byśmy nic nie osiągnęli, gdyby nie codzienne próby” odpowiada Liam Payne.
„Wiele zawdzięczamy również całemu naszemu Mangamentowi oraz menadżerom. To oni codziennie motywowali nas do działania” stwierdza Louis Tomlinson
„Oczywiście rodzina. To wsparcie, bez którego nie bylibyśmy na tyle silni” przyznaje Zayn Malik "Bez wątpienia fani. Dzięki ich wsparciu, czerpiemy siłę na kolejny dzień. Bez nich nic byśmy nie osiągnęli” mówi Niall Horan.
„Niewątpliwie dzięki osobom, które przez całe 24 h są z nami i znoszą nasze zachowanie. Mam na myśli nasze dziewczyny” dodaje Harry Styles. 
Jak powszechnie wiadomo, na najnowszym krążku zespołu można także usłyszeć utworu z udziałem dwóch młodocianych dziewczyn-Kingi oraz Alex, które zajęły jedne z wyższych miejsc w popularno-rozrywkom show XFactor. Aktualnie są one związane z dwoma członkami zespołu- Niall’em Horan’em oraz Harry’m Styles’em.
„Nigdy nie myślałyśmy, że nasze życie potoczy się właśnie w taki sposób. Byłyśmy najzwyczajniejszymi nastolatkami o wybujałej wyobraźni. Dzięki jednemu koncertowi o właściwej lokalizacji i czasie, nasze życie diametralnie się zmieniło. Poznanie swoich idoli, udział w XFactor’ze i na dodatek współpraca z samym One Directoion przekraczała nasze wszelkie wyobrażenia. I jeszcze na dodatek poznanie swojej drugiej połówki. Z pewnością nigdy nie zapomnimy o tej przygodzie.”  mówią  młode wokalistki.
Zespół już niedługo rozpoczyna swoją druga z kolei trasę koncertową. Towarzyszyć im będą również Kinga i Alex, które  będą kreować swoją pierwszą płytę Always and Forever.
Teraz przed nimi czeka ogromne wyzwanie. Czy podołają wszelkim przeciwnością losu? Ponownie wespną się na wyżyny?
I na pytanie, które często nasuwa nam się na myśl Gdyby One Direction nie poznało owych dziewcząt, czy tak właśnie wyglądałoby ich życie? Możemy tylko i wyłącznie gdybać…
                                                                                                                New York Times




piątek, sierpnia 24, 2012

24.Londynie- wracam!

*Kinga*

-Hej, wstawaj śpiochu. Pora wstać. Chyba, że chcesz spóźnić się na samolot- obudziło mnie lekkie szturchanie i ciepły, miły głos. Zaspana przetarłam oczy, po czym je otworzyłam. Od razu uśmiech zawitał na moich ustach. To był Niall. Siedział na skraju łóżka i wpatrywał się we mnie swoimi błękitnymi oczami.  Momentalnie spojrzałam na zegarek. TO JUŻ 7:00?! Samolot odlatuje za godzinę! Co jak co, ale na wyjazd do Londynu nie chciałabym się spóźnić. Błyskawicznie poderwałam się z łóżka. Posłałam chłopakowi przelotnego całusa, chwyciłam jakieś ciuchy z krzesła i poleciałam do łazienki. Raz dwa się ochlapałam, ubrałam i wybiegłam. Oczywiście musiałam uderzyć głową o drzwi. Normalne. Z bolącą głową zeszłam do chłopaków. Rodzice podobno czekali już na lotnisku. Zastanawiało mnie tylko, PO CO TAK WCZEŚNIE?!. W tym pośpiechu o mało co nie spadłam ze schodów. Już od początku dnia prześladował mnie pech. Miałam nadzieję, że nie skończy się to jakimś wylądowaniem w szpitalu. Przede mną stało właśnie 5 chłopaków. Szczerze powiedziawszy, nigdy nawet nie myślałam o tym, że ich poznam, a co dopiero, że będę z nimi nagrywać i stanę się dziewczyną jednego z nich. Cóż, jak widać, niemożliwe staje się możliwe, nawet bez coca-coli zero.
-No to jak, czas wychodzić, prawda?- uśmiechnął się Liam- Mamy dwie i pół minuty do wyjścia.
Jak zwykle był dokładny co do minuty, a nawet sekundy. Wszystkie bagaże były już dawno w samochodzie (jakkolwiek się tam znalazły). Zrobiłam niezdecydowany krok ku drzwiom. Wiedziałam, że szybko nie wrócę do Polski, dlatego też wyjazd był bardzo trudny. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Wszystko dobrze?-to był Harry. Przyjaciel jakiego nie można znaleźć nigdzie indziej. Zawsze mnie wspierał. W tej chwili również.
-Tak- próbowałam być twarda, ale zbyt przekonująco to nie zabrzmiało.
-Gotowa? Pora jechać- Niall złapał mnie za rękę. Ostatnie spojrzenie na dom i odjechaliśmy. Droga strasznie się dłużyła, choć lotnisko było tylko parę minut ode mnie. Zayn i Harry odstawiali jakieś dziwne tańce, ale u nich to normalne. Jednak ja byłam w całkiem innym świecie...
 Na lotniskowym parkingu stał już samochód rodziców. No tak, byli tu już chyba od paru godzin. Dziwnie obojętna na wszystko i wszystkich wokół mnie weszłam z chłopakami do budynku lotniska. Stanęłam jak wryta. Moja twarz wyrażała ogromne zaskoczenie i zdziwienie. No tak, czemu wcześniej się nie domyśliłam?! Cała rodzina, bo oprócz Oli nie miałam nikogo, zebrała się aby mnie pożegnać. Poczułam spływające po polikach łzy. Były one zarazem szczęśliwe jak i przepełnione smutkiem. Wzruszyłam się na ich widok. W sumie, nie zobaczymy się "na żywo" przez najbliższy rok. Trochę potrwało zanim wymieniłam parę słów z każdą osobą, dlatego też ledwo zdążyliśmy na samolot. Jednakże udało się i bez problemu zajęliśmy swoje miejsca. Harry oczywiście usiadł obok Louisa razem z Liamem, a Zayn z Niallem i mną na przeciwko nich. Tak by the way, wszyscy bardzo polubili Nialla z czego ogromnie się cieszę! Wracając, przed oczami wciąż miałam widok machających, uśmiechniętych rodziców. Jednak nie ma miejsca na żadne smutki, bowiem zaczyna się największa przygoda mojego życia.
___________
Here we are! Nowy (trochę krótki niestety) rozdział, baaardzo was przepraszam, że tak długo nic się nie ukazywało. :c Sama jestem na siebie za to zła. To NIESTETY ostatni rozdział tego opowiadania. Ukaże się tylko jeszcze epilog. Serdecznie dziękujemy MASSIVE THANK YOU za wszystkie wejścia, zachęcające do pisania komentarze. :)
BTW, mam wam do zaoferowania parę blogów (są naprawdę świetne! :3), otóż:
http://rememberaboutit.blogspot.com/  bardzo tajemniczy, lekko mroczny nastrój. Dla lubiących czytać długie, rozdziały :D
http://lolniewiemcotuwpisac.blogspot.com/ baaardzo wciągające opowiadanie o dziewczynie, która przypadkowo napotyka na swojej drodze pewną ciekawą osobę.
http://mychemicalheartzakirra.blogspot.com/ bardzo mroczne, aczkolwiek wciągające opowiadanie, gdzie nigdy do końca nie wiadomo co się wydarzy...
wszystkie te blogi dopiero zaczynają swój żywot, dlatego spokojnie, nie będziecie musieli nadrabiać 1856298465901348 wcześniejszych rozdziałów. :)
Jeszcze raz dziękuję wam za wszystko! :) (może) do zobaczenia :3
Mrs.H. :) xx

P.S. jeśli chcecie link do mojego bloga, który dopiero zaczyna i właśnie go wznawiam (notka za parę dni :3), piszcie w kom. :) 

niedziela, lipca 29, 2012

23.Ostatni dzień

*Perspektywa Kingi*
-Jakie ładne kamienice!- Liam wciąż komentował miasto. Praktycznie na każdym kroku. Nawet kupił sobie koszulkę z napisem "I love Polska". Dziewczyna ze sklepu po naszym wyjściu tańczyła taniec szczęścia, co wyglądało dość dziwnie, ale na Directioner- było to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Ej, chłopaki...- wtrącił nagle Zayn przerażonym głosem.- Obawiam się, że nie mam grzebienia!
Mina chłopaków, moja i przechodniów- bezcenna. Oczywiście musieliśmy iść do pobliskiego kiosku po jakiś grzebień, bez tego się nie obyło. Spacerowaliśmy tak dobre 4 godziny. Czas z nimi spędzało się świetnie.
-Wiecie, wciąż nie mogę uwierzyć w to co zrobiliście. Kompletnie nie wiem jak tego dokonaliście. Jesteście wspaniali- zaczęłam po jakimś czasie.
-W końcu ma się ten talent, nie?- oj, Zayn. :D
-Tak, taaak, Zayn, no pewnie. Mówiliśmy, ze się uda. A my zawsze dotrzymujemy słowa- tak. Słowa dotrzymali. To nieprawdopodobne, ale rodzice podpisali kontrakt! Już jutro jadę do Londynu! Coś niesamowitego!
-Mu ty gadu gadu, a ja jestem głodny! Chodźmy coś zjeść. Padam- wtrącił Louis z znaczącym wzrokiem na chłopaków, nie wiem tylko dlaczego.Hmmm. However. No i okazało się, że nasze dzisiejsze spotkanie dobiegło końca. Zdecydowanym krokiem udali się w stronę hotelu. Jednak Niall zaproponował, że zawiezie mnie do domu. Rzecz jasna, zgodziłam się. Gdy pozostała czwórka zniknęła za rogiem wsiedliśmy do samochodu. Blondyn tak mnie zagadał, że dopiero po paru minutach spojrzałam przez okno.
-Niall, ale wiesz, że do mnie jest w drugą stronę, prawda? Musimy skręcić- powiedziałam zdezorientowana. Tylko się uśmiechnął. Po takiej reakcji wiedziałam, że wie co robi. Oj, te jego szalone pomysły...Ciekawa tylko byłam, gdzie w końcu jedziemy. Po chyba 20 minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce, a mianowicie do pięknego parku Oliwskiego. Gdy zobaczyłam, gdzie jesteśmy zaśmiałam się pod nosem. Doskonale wiedział, że to moje ulubione miejsce w mieście. Weszliśmy przez bramę. Park był na prawdę cudowny. Idealnie przycięte krzewy, przeróżne gatunki kwiatów i drzew. Po prostu magia. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Atmosfera dzięki temu stała się jeszcze bardziej romantyczna. Nagle na naszej drodze przy wodospadzie pojawił się koc piknikowy z dużym koszykiem i stojąca na stojaku gitara. No tak! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam! Wszystko świetnie zaplanował. Na ten widok uśmiechnęłam się jeszcze bardziej (o i le tak się da).
-Napisałem dla ciebie piosenkę. Mam nadzieję, że ci się spodoba- powiedział z uśmiechem biorąc instrument do ręki. Jejku! Coś pięknego! Siedzieliśmy tam dobre 2 godziny nieustannie rozmawiając i śmiejąc się. Czas płynął nieubłaganie, ale w końcu kiedyś trzeba nadrobić te parę miesięcy. Nagle poczułam jakby kroplę wody na głowie. Później kolejną i następną i jeszcze jedną. No tak. Deszcz. Zawsze coś musiało nam przerwać.  Poza tym przyszedł strażnik i kazał nam wychodzić. Nie mieliśmy wyjścia. Przytuleni w deszczu, a raczej ulewie szliśmy powolnym krokiem gdańskimi ulicami. To był ostatni dzień w Polsce. Chciałam nacieszyć się miastem jak najwięcej, bo w końcu szybko tu nie zawitam. Po około godzinie spaceru doszliśmy do mojego domu. Nadal lało.
-haha, zapomnieliśmy o samochodzie- zaśmiałam się.
-O, faktycznie. No cóż, będzie musiał poczekać-również się zaśmiał lecz po chwili zamilkł. Staliśmy tak milcząc przed drzwiami dobre parę minut. Miałam wrażenie jakbyśmy byli coraz bliżej.
-Tęskniłem- wyszeptał wreszcie po czym delikatnie ujął moją twarz w swoje ciepłe dłonie.  I nasze mokre od deszczu usta złączyły się w pocałunku.


_______


Za wami kolejny rozdział. Krótki, bo krótki, ale jest. Po dłuugiej przerwie. Dziękuję Mrs.Styles za pomoc. :) Bez niej byłoby pewnie cienko. ;) Następny nie ukaże się szybko, bo mam remont i na ten czas wyjeżdżam. Jak tylko wrócę i podłączy się komputer, to zabiorę się za pisanie. :)


~Mrs. H.  xx


Oh, nie przesadzaj tak. To był tylko i wyłącznie twój pomysł. Ja tu nic nie pomagałam. :3
No i oczywiście zapraszamy na nasz "fejsbukowy" fanpage, poświęcony Kevinowi.
<klik>

I do następnego. :DD

~Mrs. Styles. xoxoo

sobota, lipca 14, 2012

Przerwa.

Cześć wam! :)
Jak już po części wiecie, Mrs. S. wyjechała na wakacje. W związku z tym zawieszamy blog na dwa tygodnie. Jednak, nie martwcie się, rozdziały w tym czasie będą pisane. Ale piszemy je oddzielnie i trzeba je ze sobą omówić. Jako że nie będę miała mozliwości wysłać "próbny rozdział", niestety w najbliższym czasie się nie ukaże. O wznowieniu (czyli jednocześnie nowym poście) dowiedzie się na twitterze:
_bigcarrot -ja :)
NagaShaaw - Mrs. S :3
Póki co, do zobaczenia za dwa tygodnie! :3

~Mrs. H xx :)

poniedziałek, lipca 09, 2012

22. Chyba już za późno...

*Perspektywa Kingi*
-Cóż kiciu, kolejny nudny dzień w domu. Jak myślisz, co tam u Oli i chłopaków?-  samotność i nuda skłoniła mnie nawet do rozmów z kotem. "Dobra. Trzeba wziąć się w garść. Nie pojechałam, trudno, muszę się teraz zabrać za naukę. W sumie, to nie muszę. Umiem wszystko, nawet opanowałam materiał na przód. Z resztą,rodziców i tak nie ma, więc mogę się obijać. "- nie ma to jak monologi w myślach. Otworzyłam książkę gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Hmm. Kto to mógł być? Mama i tata przecież dopiero niedawno wyjechali. Słysząc dźwięki z zewnątrz doszłam do wniosku, że nie jest to jedna ani nawet dwie osoby, powiedziałabym raczej, że grupka ludzi. Nawet nie spoglądałam przez szybkę, ważne było, że ktoś   w ogóle przyszedł. Zamurowało mnie. Przed domem stało bowiem pięciu znajomych chłopaków. Tak, to byli oni. Harry, Louis, Liam, Zayn i Niall. Oczywiście nie obyło się bez wieelkiegoo misiaaka na powitanie. Jak mi tego brakowało! A szczególnie Nialla... Pisaliśmy codziennie (i prawie cały dzień ;)) ale to nie to samo co widzieć się na żywo. A teraz siedział z resztą w salonie z wielką poduszką na kolanach z... ze mną? Hmm. Miło, choć dziwnie, ale w końcu ja miałam pidżamę z napisem "I love my Leprechaun".
-Jejku. Stęskniłam się za wami! I to jak! Co powiecie ciekawego? Jak tam w Londynie?- miałam mnóstwo pytań, ale jedno było najważniejsze- A, i gdzie jest Ola? Chowa się gdzieś pewnie w ogrodzie, co?- zaśmiałam się. Jednak z miny chłopaków wywnioskowałam, że nie przyjechała.
-Jest chora. Miała wysoką gorączkę. Wiesz jaka jest, wręcz wypchnęła nas z domu żebyśmy do ciebie przyjechali, a raczej po ciebie..- o dziwo głos zabrał Harry. W sumie, to nie o dziwo. O związku z Olą dowiedziałam się jako pierwsza, bo znałam jego zamiary przed wszystkimi. A doskonale wiedziałam jak przyjaciółka tego pragnie. No i proszę, jak pięknie.
-No tak. Cała ona- zaśmiałam się.- Ale..zaraz, zaraz, jak to PO MNIE?
-Normalnie, po prostu- zaczął Zayn.- Przyjechaliśmy tu PO CIEBIE i nie mamy zamiaru wracać do Londynu BEZ CIEBIE- kontynuował z uśmiechem.
-No chyba żeście powariowali?! Miło, na prawdę, jesteście kochani i w ogóle cudownie z waszej strony, ale przecież wiecie co myślą o tym moi rodzice. Oni są nie do złamania, nic ich nie przekona- zrezygnowana usiadłam obok chłopaka, który na pocieszenie mnie przytulił. Liam wstał ab być bardziej widoczny.
-Słuchaj, nie po to przylecieliśmy tutaj abyś została w domu. Spokojnie, mamy dar przekonywania...
-Ta. Szczególnie wtedy jak chciałeś przekonać Paul'a żeby pozwolił- przerwał Lou. Jak zwykle poprawiał wszystkim humor. Liam posłał mu złowieszcze spojrzenie, jednak kontynuował dalej.
-Na pewno się uda. My już o to zadbamy. Spokojnie możesz iść się pakować- w jego głosie słychać było pewność wypowiadanych słów. Jednak czy pojadę do Londynu- nie byłam tego taka pewna, choć w głębi duszy tliła się iskierka nadziei. Nagle usłyszeliśmy dźwięk klucza w drzwiach. Ukazali nam się rodzice. "No nie. "- pomyślałam.
-Cz..cześć! Już jesteście- uśmiechnęłam się aby odnieść wrażenie jak gdyby nic się nie działo.
-Tak-usłyszałam tylko oschłą odpowiedź. Od czasu rozmowy o wyjeździe atmosfera w domu nie była za dobra. Praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy.
-Widzę mamy gości-uhh. nienawidzę tego ich pustego tonu!
-Tak! Mamo, tato, chciałam wam przedstawić chłopaków z One Direction: Liama, Louisa, Harrego, Zayna i Nialla, mojego chłopaka- zapoznali się. hmm. Nie usłyszałam żadnych docinek od rodziców, a nawet uśmiechali się! Tylko trudno było stwierdzić, czy był to prawdziwy uśmiech... W każdym bądź razie póki co nie zapowiadało się źle. Zasiedliśmy w ósemkę w salonie. Niepokojąco milcząc. Chwilę ciszy przerwał Liam:
- Podejrzewam, iż państwo mogą się pewnie jedynie domyślać w jakim celu przyjechaliśmy. Jesteśmy tu, ponieważ chcielibyśmy porozmawiać o kontrakcie z pańską córką. Ma ogromny talent i nie ukrywamy, to właśnie jej głosu potrzebujemy na nowej płycie..
Nie dokończył jednak, bo przerwał mu mój kochany tata.
-Tak, domyślamy się, ale zawsze możecie znaleźć kogoś innego. Ona musi zająć się nauką, a nie bawić się w  nagrywanie jakiś płyt! Poza tym, chyba znacie już naszą opinię na ten temat, który się nie zmieni.
W oczach wszystkich pięciu widać było swego rodzaju szok i niedowierzanie. Liam jednak zachowywał cały czas spokój.
-Proszę pana, z tego co mi wiadomo jest na przód z materiałem i to nie o dwa czy trzy tematy, a o dwa miesiące! Poza tym nikt nie nadaje się na tą płytę tak jak ona. Muszą państwo wiedzieć, że oznacza to ogromnie dużo dla nas i przede wszystkim Kingi.
-A wiecie jak ważna jest nauka? Co ona bez niej zrobi? Wróci tu po tej waszej płycie i co dalej? Bez wykształcenia nic nie osiągnie. Marzenia mogą poczekać- ojciec był jak zawsze zawzięty, nie dawał za wygraną.
-TATO! Czy ty słyszałeś że jestem o dwa MIESIĄCE do przodu! Do jasnej anielki, zrozum w końcu, że to moja jedyna szansa! Jedyna okazja na spełnienie marzeń! Ale nie, bo dla was nie liczy się to co czuję, co myślę, ważniejsza jest szkoła! A może pomyślałbyś czasem o mnie, co?! - w końcu nie wytrzymałam i ze łzami w oczach wbiegłam na górę zatrzaskując za sobą drzwi do pokoju. Nie miałam pojęcia co teraz będzie. Miałam tylko nadzieję, że się tam nie pogryzą. Wszystko było w rękach chłopaków, choć na najspokojniejszych nie wyglądali. Wsadziłam słuchawki na uszy, żeby tylko nic nie słyszeć. Nie wiem nawet kiedy, zasnęłam jak dziecko.

Obudziło mnie lekkie szturchanie. Nade mną siedziało pięciu chłopaków. Zdjęłam słuchawki i usiadłam na łózko. Miałam złe przeczucia.
-Kinga, mamy dla ciebie pewną wiadomość- oznajmił poważny jak nigdy Zayn. Niall dla dodania otuchy wziął mnie za ręce. Nie miałam zielonego pojęcia jakiej "wiadomości" mam się spodziewać. Wiedziałam jednak, że na pewno chodzi o wyjazd..
.

______________
Cześć wam! Już dosyć dawno mnie nie było, ale juz jestem z nowym rozdziałem. :) Osobiście, chyba nie za dobry, ale mam nadzieję że wam się spodobał. :) Jak już wcześniej napisano, to opowiadanie powoli dobiega końca, niestety. Ale mam w zanadrzu jeszcze dwa blogi, którymi teraz bd mogła się w pełni zająć, bo teraz na razie mają przerwę. ;) (jeśli chcecie link, piszcie :D) Oprócz tego mamy stronę o Kevinie i Lou :  http://www.facebook.com/thepigeonkevin  oczywiście zachęcam do lajkowania i udostępniania! :D W komentarzu dajcie znać, co myślicie :) Nie ukrywam, miło b było zobaczyć w końcu jakiś komentarz. Myślę, że nowy rozdział ukaże się w okolicach 13 lipca, później będzie mała przerwa, ale jesli dacie twittera w kom., to dostaniecie informację o nowym :) Hmm. Chyba muszę ograniczyć buźki ...;D 
~Mrs. Horan xx

sobota, lipca 07, 2012

21. Plan


*Ola*
Wracaliśmy zalanymi uliczkami Londynu. Choć deszcze już od pewnego czasu nie padał, na ulicach znajdowało się wiele kałuż. Przeskakiwaliśmy przez  nie, zachowując się jak małe dzieci. Naszych śmiechów, kuksańców, tańców nie było końca. W towarzystwie Harry’ego czułam się sobą. Nie musiałam udawać kogoś, kim nie jestem. Nie interesowało nas, że w każdym momencie zza drzewa mogła wyskoczyć grupka paparazzich, żerujących tylko tzw. „wpadkach” gwiazd. Liczyła się tylko nasza wzajemna obecność.
Po kilkunastu minutowej zabawie, oboje odczuliśmy zmęczenie. Harry złapała mnie za rękę, wzbijając we mnie wzrok, jakby chciał zapytać „nie masz nic przeciwko?”. W odpowiedzi rzuciłam chłopakowi promienne spojrzenie, na które w oczach Harry’ego pojawiły się małe iskierki. Dalszą drogę do domu spędziliśmy na rozmowach o … Kindze? Tak. Opowiedziałam mu tą całą historie, związaną z naszym przylotem do Londynu. O tym, dlaczego rodzice przyjaciółki nie zgodzili się na nagranie płyty. Harry wydawał się bardzo poruszany moją opowieścią. Kingę traktował jako jedną ze swoich najbliższych przyjaciółek, więc dlatego chciał spełnić jej marzenie.
-Harry, masz jakiś pomysł?- zapytałam, gdy w oczach chłopakach ujrzałam iskierki. Zapewne miał jakiś plan.
-Wszystko w swoim czasie-wyszeptał do mojego ucha z nutą tajemniczości w głosi, dochodząc do kompleksu.
Bezszelestnie wślizgnęliśmy się do mieszkanie, aby nikt nie nas nie mógł usłyszeć. Było już po 23.00, a Liam prosił, żebym nie wracała tak późno. Chciałam coś powiedzieć, lecz Harry uprzedzając mą myśl, położył palec na moich ustach, który miał oznaczać tzw.”ciszę”. Lecz wchodząc po schodach, ujrzeliśmy Nialla wychodzącego ze swojego pokoju z pustą miską … czegoś? Właśnie, czego. Zapewne chciał nią zapełnić popcornem,  ponieważ z jego pokoju dobiegała melodia czołówki „Titanica”? Robiło się coraz dziwniej. Staliśmy w osłupieniu przez chwilę. Widziałam jego wzrok, spoczywający na naszych złączonych dłoniach, a jego mina wyrażała tzw. „WTF”. Wszyscy czuliśmy się niezręcznie. Spojrzałam na Harry’ego, lecz ten również nie wiedział co robić. W takich sytuacjach,  przydawało bo się koło ratunkowe… -Oh, wiedziałam !-wykrzyknął nagle Nialler, upuszczając puste naczynie. Był rozradowany i uśmiechnięty. Szybko podbiegł do nad, mocno nas przytulając. Myślałam, że jego reakcja będzie zupełnie odwrotna, lecz ten uśmiechał się jak nigdy dotąd.
-Niall, czego się drzesz. Miałeś iść po ten pop…- z pokoju Nialla ponownie wyszła jakaś osoba. Biała piżama w małe, pomarańczowe marchewki mogła tylko należ do jednej osoby. Wiecznego dziecka,  Louis’a Tomlinson’a.  Mimika chłopaka wyrażała to samo co jego kolegi na początku, lecz po chwili również się rozpromienił. Następnie pozostała dwójka wyszła z pokoju, lekko zdezorientowana całą sytuacją.
-To wy..wy tak oficjalnie?- wydukał po chwili Zayn, nie kryjąc swojego zdziwienia.
-Nie, na żarty-odpowiedziałam mimowolnie. Po chwili wszyscy wybuchliśmy donośnym śmiechem. Nawet Liam nie krył swojego zadowolenia. Nawet nie myślałam, że oni wszyscy przyjmą to w taki sposób. Byłam naprawdę szczęśliwa.
-A, i musimy szybko o czymś porozmawiać-odparł Harry, po licznych uściskach.-To naprawdę ważna… -Przepraszam bardzo, ale najpierw muszę pilnie porozmawiać z twoją dziewczyną-przerwał mu Horan, wciągając mnie do jego pokoju.
Pomieszczenie było bardzo przytulne. Wszelkie plakaty, obrazy nadawały mu bardzo ciepły akcent. Spoczęłam na łóżku chłopaka, wbijając wzrok, w dużą białą poduszkę z nadrukiem… Kingi? Tak, chłopak miał nadruk ze swoją dziewczyną, przedstawiający jedną z prób w czasie XFactora. Spojrzałam na chłopaka, a ten mimowolnie się zarumienił. Widocznie musiał spostrzec, że przyglądałam się jego „pamiątce”.
-No to tego…- rozpoczął po Niall, drapiąc się po głowie-co słychać u Kinigi?
AA. To tak go gryzło. Chciał po prostu dowiedzieć się co słychać u jego dziewczyny. Uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka i opowiedziałam mu, co działo się przez następną część wakacji. Widziałam, jak  na twarzy Horan’a malował się uśmiech, gdy za każdym razem wymawiałam imię przyjaciółki. To było takie.. słodkie.
-Dobra, chodźmy już, bo twój Harry będzie się wkurzał, dlaczego nas jeszcze nie ma-odparł Niall, gdy wszystko dogłębnie mu opowiedziałam-A ty w ogóle wiesz, co on od nas chce ?
- „Wszystko w swoim czasie”- zacytowałam tajemniczo swojego chłopaka, i pociągnęłam Horana w stronę salonu, gdzie odbywało się „zebranie”
                                                                                
-To jak wszystko, mamy rozplanowane?- zapytał Harry, trzymając w ręku notatnik i laptop, po kilkugodzinnym rozpracowywaniu jego pomysłu. Chłopak wpadł na doskonały plan, aby ściągnąć Kingę do Londynu.
-Pamiętajcie, aby ustawić budziki na 6.00… choć chyba wam się to nawet nie opłaci, bo powoli zbliża się trzeci-oznajmił ironicznie Liam, kierując się w stronę łazienki.
-Ale jak to, o 6.00?-zaptał oburzony Malik- Mi dwie godziny zajmuje ułożenie swoich pięknych włosów, a co dopiero jeszcze pomyśleć o czasie na pakowanie-odpowiedział, kładąc ręce na biodrach, udając małą księżniczkę. Nie powiem, wyglądało to komicznie.
-Tym razem, twój przyjaciel, w postacie lustra, będzie musiał wytrzymać kilka dni bez ciebie-odparł roześmianie Lou, klepiąc Zayn’a po ramieniu-Wytrzymasz. 
Po chwili wszyscy opuścili salon, tylko ja z Harry’m zostaliśmy w pokoju. Czując, że powoli odpływam w objęcia Morfeusza, pocałowałam chłopaka „na dobranoc”, mimowolnie wtulając się w jego ciało, zasnęłam jak małe dziecko.
                                                                                   *
-Hej, pora wstawać –usłyszałam ciepły głos jakiejś osoby, nie mogąc wybudzić się ze snu. Delikatnie przetarłam oczy dłońmi, a widok, który po chwili ujrzałam lekko mnie przestraszył. Leżałam w dwuosobowym łóżku, okryta białą kołdrą. Na ścianach wisiały plakaty, w tym zespołu „Coldplay” oraz fotografie, przedstawiające koncerty w różnych miejscach. Dopiero po pewnym czasie, dotarło do mnie, że znajdowałam u Harry’ego. Może to dziwne, ale nigdy nie byłam w jego pokoju.
Ale…
-Zaniosłem ci tutaj, po tym jak zasnęłaś w salonie-oznajmił mimowolnie, jakby czytał w moich myślach, i wiedział o co chciałam zapytać.
Następnie spojrzałam na zegarek. 6:47.O nie. Miałam 13 minut do przyjazdu naszego busa, który odwoził nas na lotnisko. Szybko wyślizgnęłam się z łóżka… lecz coś było nie tak.
-Ola, co się dzieje ? –zapytał zaniepokojony Harry, łapiąc mnie przed upadkiem.
-Moja głowa i …  - odparłam odruchowo, łapiąc się za gardło. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co się dzieje.
-Czekaj… ty masz gorączkę-powiedział Harry, trzymając dłoń na moich czole-Połóż się, a ja zaraz zawołam Liama.
Bez wahanie wykonałam polecenie chłopaka. Po chwili w moim pokoju pojawiła się całe One Direction, z minami bynajmniej posępnymi.
-No, tak-odrzekł po czasie Liam, odbierając ode mnie termometr-38,2. Jesteś chora…
-Ale przecież za kilkanaście minut mamy lot do Polski!- przerwałam, a w moim głosie, można było wyczuć nutę odburzenia- My musimy tam lecieć!
-No niestety, będziemy musieli odwołać i przenieść na inny termin naszą podróż-powiedział beznamiętnie Horan, wbijając wzrok w ścianę. Cała piątka przytaknęła. Lecz wiedziałam, że Niall bardzo chciał zobaczyć Kingę…
-Nie, na pewno tak nie zrobimy-niemalże krzyknęłam, przez co głowa i gardło jeszcze bardziej zaczęło mnie boleć-Mam inny pomysł. Wy zostawicie mnie tutaj, a sami polecicie do Polski.
-Nie ma mowy-odparł stanowczo Daddy- nie możesz zostać sama. Jesteś chora.
-Jezu-burknęłam, wywracając oczami-Zostaw mi jakąś wizytówkę do lekarza. Zadzwonię, on do mnie przyjedzie, zapisze jakieś leki, i wszystko będzie w porządku. A wy będziecie już wtedy wraz z Kingą w Londynie.
-Przecież nawet Eleanor i Danielle będą mogły zaopiekować się OlĄ-dodał jeszcze Louis. Wbiłam wzrok w Liam’a, robiąc przy tym maślane oczka i oczekując na jego odpowiedź. Zaśmiał się tylko pod nosem, i oznajmił, że idzie poszukać numeru telefonu do lekarza, no co wszyscy odetchnęli z ulgą.
                                                                                 *
-Wiesz, że to wszystko moje wina. Ponownie-odrzekł smutno Harry, leżąc obok mnie, czekając na przyjazd Busa-To ja wyrzuciłem tą parasolkę i przez to cała zmokłaś. Znów zachowałem się idiotycznie.
Spojrzałam na chłopaka z politowaniem.
-Naprawdę nie interesuje mnie to, że się przeziębiłam. Była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu, i z pewnością była tego warta- odpowiedziałam radośnie, no co Harry’em odruchowo poprawił się humor. Przybliżył się do moich ust, chcąc mnie pocałować….
-Ej, gołąbeczki, właśnie Bus przyjechał …Oj, chyba w czymś przeszkodziłem- powiedział ironicznie Louis, wpadając do jego pokoju-A, i Ola. Za kilka minut przyjadą Eleanor i Danielle. No i to od  Liama-powiedział kładąc na szafce nocnej karteczkę z numerem do lekarza-Radziłbym się pospieszyć- odpowiedział na odchodne, wychodząc z pokoju.
-Ale jeśli tylko chcesz, mogę zostać. Oni sobie tam beze mnie z pewnością poradzą-odparł Harry, stojąc przede mną z kilkoma dużymi walizkami.
-Nie, jedź. Inaczej rodzice Kingi się nie zgodzą. Muszą zobaczyć całą waszą piątkę- odpowiedziałam radośniE, wyślizgując się z łóżko. Chłopak na pożegnanie uścisnął mnie jak najmocniej potrafił, a ja przelotnie go pocałowałam. Po chwili, ujrzałam jak znikał za drzwiami, posyłając na odchodne markowy uśmiech.  

-Ale jeśli tylko chcesz, mogę zostać. Oni sobie tam beze mnie z pewnością poradzą-odparł Harry, stojąc przede mną z kilkoma dużymi walizkami.
-Nie, jedź. Inaczej rodzice Kingi się nie zgodzą. Muszą zobaczyć całą waszą piątkę- odpowiedziałam radośniE, wyślizgując się z łóżko. Chłopak na pożegnanie uścisnął mnie jak najmocniej potrafił, a ja przelotnie go pocałowałam. Po chwili, ujrzałam jak znikał za drzwiami, posyłając na odchodne markowy uśmiech.  
___________________________
Witajcie. :3
Mamy już 21 ROZDZIAŁ. Wow, jak ten czas szybko płynie. :)
Powoli będziemy zakańczać nasze opowiadanie. Lecz nie martwcie się, z 2-3 rozdziały + epilog na pewno się pojawią.
Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych, w komentarzach pozostawcie swoje twittery.
A to są nasze:
@_bugcarrot_  <--- Mrs. Horan
@NagaShaaw     <-- Ja. ;)
No i zapraszam do lajkowania naszej strony na fb poświęconej KEVINOWI: 
Strona o Kevinie. :3 <klik>
Do następnego ! :D

BTW. Dalsze wątki będzie wreszcie zamieszczać MRS.HORAN.<3
Wyjeżdżam niedługo na wakacje, więc w moim wykonaniu pojawi się jeszcze tylko epilog. :(

~Mrs. Styles . :3



piątek, czerwca 29, 2012

20. Przechadzka

*Ola*
Obudziłam się późnym popołudniem. Z początku nie wiedziałam gdzie się znajduję, lecz po chwili wszystko dokładnie sobie przypomniałam. Leżałam w przytulnym, jasnozielonym pokoju w Anglii. U samego zespołu  1D. Do tego dnia nie mogłam sobie wyobrazić, w jaki sposób to wszystko się potoczyło. „A może to tylko sen? Może nasza „przygoda” z nimi, to tylko wybryk mojej wybujałej wyobraźni…”
Powoli zwlekłam się z „mojego” łóżka, delikatnie uchyliłam drzwi i wyszłam na korytarz. 
„Hmm. Zbyt cicho” pomyślałam, mimowolnie się uśmiechając. Zawsze wydawało mi się, że mieszkanie z piątką takich wariatów, nie może zdać się spokojne i rutynowe. Ci ludzie mieli nadto energii, aby zachowywać się w normalny dla człowieka sposób. Postanowiłam dokładnie spenetrować całe mieszkania. Żadnej żywej duszy. Wpierw trochę mnie to zaniepokoiło, lecz wchodząc do kuchni wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Do lodówki była przyczepiona mała, niebieska karteczka, którą podtrzymywał drobny magnez, przedstawiający Chudego z Toy Story. Na mojej twarzy, mimowolnie zagościł uśmiech .
„Jesteśmy na gali. Wrócimy późnym wieczorem. Czuj się jak u siebie. Jeżeli chciałabyś gdzieś wyjść, klucze są w zielonej szafce (trzecia półka od góry) w przedpokoju.
                                                                                                   Liam xxx
                                                                                                                i reszta. :)"

No tak. Daddy zawsze musiał o wszystkim i o wszystkich pamiętać. Co by oni bez niego zrobili? Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
                                                                                *
Siedziałam przed telewizorem z pełną miską pop-corn’u( bo tylko to znalazłam w ich szafkach w kuchni) ,oglądając różne , brytyjskie programy. Tak, nudziło mi się. 
„Nie, Roberto, nie opuszczaj mnie !” Słysząc ton głosu, wydobywający się z ust aktorki grającej w serialu, zrobiłam tzw. facepalma. Nuda mnie przytłaczała. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Po chwili, poczułam w kieszeni spodni wibracja. Oho, ktoś się do mnie dobija. Zwinnie wyciągnęłam telefon. Ujrzałam na wyświetlaczu roześmiane zdjęcie Kingii. Bez wahania odebrałam połączenie. Wpierw, dostałam naganę za to, że nie zadzwoniłam do niej wcześniej. Lecz przyjaciółka nie potrafiła się długo na mnie gniewać. Opowiedziałam jej wszystko, co zaszło do tej pory w Londynie. Czułam, że dziewczyna bardzo się cieszy moim szczęściem, lecz w głębi serca odczuwa smutek. Wiedziałam, że Kinga bardzo pragnęła być tu wraz ze mną…

Godziny mijały. Na zegarze wybiła 20.00, lecz ja nadal nie wiedziałam, czym mam się zająć.  Na szczęście po chwili, wpadałam na doskonały pomysł.  Będąc w Londynie już drugi raz, bardzo mało zwiedziłam. Zawsze chciałam ujrzeć, jak wygląda Big Ben nocą. Prędko narzuciłam na siebie czerwoną bluzę i torbę, nałożyłam czarne trampki i odszukałam klucze, do których dojście do nich zawarł Liam w swoim liściku. 
-O, wstałaś-usłyszałam głos dobiegający zza mych pleców, podczas zamykania drzwi. Automatycznie się odwróciłam i ujrzałam całą piątkę w czarnych garniturach. Nie powiem, wyglądali nieziemsko. 
-Tak, jakieś kilka godzin temu. A teraz chcę się gdzieś przejść… Czekajcie, ale co wy tak wcześnie to robicie? Sami napisaliście, że będzie później. 
-No tak, ale…- głos zabrał Harry-spójrz na Nialla. 
Chłopak nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz była cała sina, a lewą ręką podpierał się Styles’a. 
-No niestety, nasz Horanek ponownie się przejadł- zażartował Lou. Nikt nie wybuchnął śmiechem, lecz za to Tommo został spiorunowany przerażającym wzrokiem od każdego z nas. 
-No to my ci nie przeszkadzamy. Nasza dzielnice jest  cudowna-po chwili rzekł Harry, posyłając ciepłe  spojrzenie. Czy od naprawdę musi posyłać ten markowy uśmiech? Znając życie, moja mina w tym momencie wyglądała tak  :„co, coś mówiłeś”
-Ale pamiętaj, bądź przed 22.00- dodał stanowczo Dady. 
-Tak, tato- odpowiedziałam na odchodne, po czym wszyscy wybuchli śmiechem wraz z Liam’em.
                                                                                  *
Szłam pustymi uliczkami Londynu. Zdawało mi się to trochę dziwne, ponieważ myślałam, że to miasto przez 24 godziny na dobę tętni życiem.  Po kilkunasto minutowej przechadzce, wreszcie dotarłam do upragnionego celu. Widok który ujrzałam, zaparł dech w piersiach. Tysiące migoczących gwiazd oświetlało wysoki budynek. Big Ben odbił się w wodzie, niczym obrazek namalowany akwarelami. Po drugiej stronie zaś, zdołało się ujrzeć London Eye. Wpatrywałam się w ten cudowną panoramę kdługi, długi czas, robiąc przy tym masę zdjęć. Fotografia była moją pasją od dzieciństwa. Wpoił mi ją tata, który nie rozstawał się na metr ze swoim aparatem. Zawsze razem fotografowaliśmy wszelkie żyjątka i kwiaty, a następnie sprzeczaliśmy się o to, które zdjęcie zostało lepiej wykonane. Brakowało mi tego…
Z rozmyślań wyrwały mnie zimne krople, przenikające przez moją cienką bluzę. No tak. Prawdziwa angielska pogoda. Deszcz, wiatr i chłód. A ja oczywiście, zapomniałam zabrać parasolki. Deszcz, z minuty na minutę, przybierał coraz gorszą postać. Nie widząc żadnej otwartej kawiarenki bądź sklepu w najbliższej okolicy, musiałam przeczekać  na zewnątrz. Przystanęłam pod najbliższym drzewem, czekając chyba na cud…
Po chwili ujrzałam nad sobą ogromny, niebieski parasol. Tak, jakaś dobra duszyczka zlitowała się nad moim brakiem wiedzy, związanym z brytyjską pogodą. Chciałam podziękować swojemu wybawicielowi. Obróciłam się delikatnie w jego stronę i ujrzałam … Harr’ego? Ale co on tu robił ?Jak..
-Tak myślałam, że nie wzięłaś parasola-uprzedził mnie chłopak, ocierając z mych policzków krople deszczu. 
-Ale skąd wiedziałeś, że akurat tutaj będę ?-zapytałam zdezorientowana, nie mogąc ukryć swojego zdziwienia. 
-Hmm… Telepatia- odpowiedział, robiąc przy tym znaczącą minę-A tak szczerze, to kilka razy mówiłaś mi, że chciałabyś obejrzeć Londyn nocą. Wiedziałem, że to jest najlepsze tego typu miejsce, aby zobaczyć całą panoramę, więc bez wahanie pobiegłam cię odszukać, abyś nie przemokła do suchej nitki.
-Wiesz, że kolejny raz ratujesz mi w pewnym sensie życie- oznajmiłam, posyłając szczery uśmiech.
Po chwili Harry delikatnie uniósł mój podbródek. Nasze twarze ponownie dzieliło kilka centymetrów. Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, zatracając się w nich z sekundy na sekundę.
-Ja wiem, że to wszystko co się przedtem wydarzyło, było tylko wyłącznie moją winą…- odrzekł oschle-zachowałem się jak palant…
-Tak, to prawda. Zachowałeś się jak ostatni palant-oznajmiłam triumfalnie, na co oboje zaśmialiśmy się pod nosem.
-Czy ty raz w życiu dasz mi dokończyć ?!-zapytał z nutą oburzenia, lecz ciągle się uśmiechając. 
Delikatnie pokiwałam i wsłuchałam się w dalszy monolog chłopaka.
-Ale… wpierw było inaczej. Pamiętasz nasza pierwsze spotkanie?- zapytał, a na jego twarzy mimowolnie zagościł uśmiech- Gdy wchodziłaś do naszego VIP room’u, od razu wiedziałam, że jesteś kimś wyjątkowym. Blond włosy, okalające twoją subtelną twarz, idealne komponowały się z czarnymi tęczówkami twoich oczu. A potem, gdy rozmawialiśmy w kawiarence? Czułem, jakbym znał cię wiele lat, a to zaledwie było kilkanaście minut. A potem. Xfactor, próby … no i ta impreza…
Po tych słowach nastała cisza. Harry chyba nie wiedział, co ma powiedzieć, albo nie potrafił tego obrać w słowa, ponieważ zaczął się bawić własnymi palcami… 
-Jezu, Ola…- wyrzucił parasol na ziemię, biorąc moje dłonie. Poczułam jego ciepło, którego tak bardzo mi brakowało- Nie jestem dobry w wygłaszaniu tego typu monologów. Ale jedno wiem na pewno-jego głos zadrżał, tak samo jak i dłonie-pewien palant, który skrzywdził najbliższą w jego życiu osobę, jest w niej bezgranicznie zakochany, i nie wie czy to osoba da mu jeszcze jedną… szansę ?
Moje serce automatycznie przyspieszyło tępa. Oddech wydawał się ciepły, lecz bardzo nieregularny.  Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chyba najzwyczajniej mnie to zaskoczyło.
-Tak, myślałam-odparł ze zdenerwowaniem-zapomnij o …
-Harry! Teraz ty pozwól mi dokończyć!- przerwałam, wbijając wzrok, w jego smutne oczy- Ta osoba przyjmuje wszelkie przeprosiny, i również zakochana jest na zabój w tym pewnym palancie, i z największą przyjemnością da mu jeszcze jedną szansę. 
W oczach Harrego automatycznie ujrzałam iskierki. Po chwili poczułam ciepły oddech chłopaka, a następnie nasz usta złączyły się w jedność. Chciałam, żeby ta chwila chwała wiecznie. Nie interesowało mnie to, że przemakaliśmy z minuty na minutę coraz bardziej, oraz to, że przechodnie przypatrywali się nam z pogardą.
-Wiesz, że będziemy chorzy, stojąc w tym deszczu?- zapytał po pewnym czasie.
-Tak, wiem- odpowiedziałam szeptem, ponownie wtulając się w Harrego. Poczułam tylko ręce oplatające moją talię i ciepły pocałunek we włosach. Teraz liczyliśmy się tylko my. Harry i ja.
_____________
No to nowy rozdział gotowy. Mam nadzieję, że się podoba. Osobiście uważam, że nie potrafię pisać romantycznych scen. :D
Pamiętajcie:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
BTW. No i wreszcie wakacje ! Macie jakieś plany ? 
~Mrs. Styles :3

czwartek, czerwca 21, 2012

19. Przylot

 *Ola*
‘Coldplay- Pardise’, ujrzałam na ekranie telefonu.  Już dobre z dwie godziny leciałam do Londynu.  Lecz bez Kingi. W takich chwilach strasznie mi jej brakowało. Tych wygłupów w samolocie, opowiadania starych historii i jej śmiechu. Szczerze powiedziawszy, pobyt tam, nie będzie tak ciekawy  bez jej osoby…
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy- z rozmyślań wyrwał mnie głos stewardessy. Pośpiesznie  wykonałam dane polecenie, będąc myślami ciągle w Polsce, z Kingą.
                                                                           *
-Oh, przepraszam bardzo- powiedziałam, przepraszającym tonem, wpadając na kogoś na lotnisku z moją ogromną walizką. Choć uważałam, że mój ekwipunek jest niewielki, osobę tą, mały wypadek musiał troszeczkę zaboleć. Mężczyzna rzucił tylko gniewne spojrzenie, i powiedział, abym uważała. ‘Tak, jakbym sama o tym nie wiedziała. Londyn jest po prostu zbyt wielki’, pomyślałam. Przepchałam się jakoś przez całą procedurę z walizkami i dotarłam tuż do wyjścia z lotniska. I w tym oto momencie, olśniło mnie.’ Przecież  nawet nie zawiadomiłam chłopaków o tym, że przyleciałam do UK. Nie zadzwoniłam, nie wysłałam sms, emaila. Po prostu nic. ‘Załamana, wstąpiłam do jakiejś kawiarenki wewnątrz lotniska, i zaczęłam grzebać w telefonie. Ponownie na mojej twarzy zagościło przerażenie. Jak to możliwe, że nie mam numeru telefonu ŻADNEGO z chłopaków ?! Nie miałam pojęcia co z tym wszystkim zrobić. Lecz to nie było najgorsze. Po chwili ujrzałam flesz aparatu. Zrobiłam kwaśną minę i przymknęłam powieki. Z czasem,  przede mną pojawiła się masa fotografów i fotoreporterów. Moja mina wyrażała tzw. „WTF”, gdy usłyszałam pytania typu :
Czy to prawda, że ty i Harry Styles jesteście parą ? Nie zaprzeczysz chyba owym zdjęciem, które krążą w sieci ; Od kiedy się spotykacie? ; Czy Harry przyjedzie po ciebie na lotnisko?
Ponownie ogarnęło mnie przerażenie i nie wiedza o tym, co mam począć. Szybko zarzuciłam na ramię torbę, ciągnąc za sobą walizkę. Lecz tzw. „hieny” dziennikarskie pognały za mną. Pędziłam przez całe lotnisko, nie zważając na reakcje innych ludzi. Marzyłam tylko o tym, aby znaleźć jakąś toaletę, przeczekać „atak hien” i w jakiś sposób skontaktować się z 1D. Choć z moim szczęściem, najprawdopodobniej to nigdy by się nie udało.
Lecz niestety okazało się, że moja kondycja stoi na niskim poziomie. Po przewieszce, niemalże runęłam na ziemie, nie mogąc złapać oddechu. Aczkolwiek posiadając piątkę z wf, powinnam bez najmniejszej zadyszki przebiec cały dystans… Po chwili poczułam, że ktoś pomaga mi wstać, biorąc do jednej ręki mój cały ekwipunek, a drugą łapiąc mnie w pasie i prowadząc biegiem w jakieś ustronne miejsce. Wpierw, chciałam się dowiedzieć, kim był owy nieznajomy, lecz tymczasowy brak oddechu nie pozwalał mi na to. W przeciągu kilku minut znalazłam się na obrzeżach lotniska. Żadnych ludzi, jakichkolwiek dziennikarzy i aparatów. Teraz dopiero poczułam, jakie to szczęście nie być rozpoznawalnym człowiekiem w mediach.
-Bardzo ci dziękuję, za… - zaczęłam dziękować wybawcy, lecz nie mogłam dokończyć swojej wypowiedzi. Dopiero teraz zauważyłam zielone oczy, brązowe loki i pełny radości uśmiech. Nie mogłam ukryć swojego zaskoczenia, a zarazem przerażenie. Przede mną stał sam Harry.
-Po twojej minię sądzę, że raczej nie jesteś zadowolona ze spotkania ?-rzekł ze zrezygnowaniem.
-Nie, nie o to chodzi- posłałam ciepłe spojrzenie chłopakowi, po czym on machinalnie się uśmiechnął- po prostu jestem zaskoczona. Ale czekaj… skąd ty wiedziałeś, że ja….
-Chodź, opowiem ci wszystko w czasie drogi- przerwał, biorąc moje walizki- no i witam w Londynie-odrzekł, posyłając zabójczy uśmiech.

Szliśmy wąskimi uliczkami, wreszcie docierając do samochodu chłopaka. I ponowne zaskoczenie. Ogromne, czarne BMW stało tuż przede mną. Harry musiał zauważyć moją pełną zdziwienia minę. Zaśmiał się cicho pod nosem, na co ja posłałam mu złowrogie spojrzenie. Szybko umieścił moje walizki w bagażniku, otworzył drzwi od samochodu i z tym swoim angielskim akcentem poprosił mnie,  abym wsiadła do środka. Wybuchłam przeogromnym śmiechem i po chwili wykonałam jego prośbę, wciąż nie mogąc się opanować .

Jechaliśmy zatłoczonymi, londyńskimi ulicami. No tak, takie uroki tego miasta. Wreszcie dowiedziałam się skąd chłopacy wiedzieli o moim przyjedźcie. Oczywiście, moja jakże poukładana przyjaciółka wcześniej poinformowała zespół, kiedy i o której będę na miejscu. Oh, Kinga. ‘Dlaczego cię tu nie ma’. Ta myśl, ciągle przewijała mi się w umyśle. Lecz już niedługo mój plan, zostanie wcielony w życie…
Podróż do  mojego tymczasowego „domu” w towarzystwie chłopaka minęła bardzo zabawnie. Opowiadał mi wiele ciekawych historii, jakie wydarzyły się w czasie mojej nieobecności. Wiele było bardzo komicznych. Np. jak Louis obrał z dwadzieścia marchewek, a te zostały pochłonięte przez Liama. Chłopak  gonił potem kolegę po całym mieszkaniu, wykrzykując, że łyżki się jeszcze nad nim zemszczą.
Naprawdę, bardzo mile się spędzało czas z Harry’m. Jego optymizm, doskonałe patrzenie na świat, sprawiało, że mimowolnie na twarzy gościł uśmiech.
Po jakimś czasie nastała cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Miałam mieszane przeczucia.
-Ola, ja..ten… no-nie wiedział od czego ma zacząć. Można by powiedzieć, że wyglądało to słodko w jego wykonaniu- chciałem z tobą… no… porozmawiać o… tobie… znaczy o nas…- wypowiadając te słowa, machinalnie utkwił wzrok na kierownicy. Oho, moje przeczucia się potwierdziły. Nasza rozmowa powoli schodziło na niewłaściwy tor. ‘Lecz.. czy to nie dobry moment, aby powiedzieć o swoich uczuciach?’ Ciągle dręczyły mnie takie myśli. ‘Dobra, co tam, raz kozie śmierć’, jak to mówiła moja babcia.
-Harry, ja…- nie zdołałam dokończyć, ponieważ z mojej kieszeni rozbrzmiał dzwonek, oznaczający, że ktoś do mnie próbuje się dodzwonić. Posłałam chłopakowi przepraszające spojrzenie, na co on przytaknął i pędem odebrałam telefon. Była to oczywiście moja mama. Nasza rozmowa trwała dobre z piętnaście minut. Rodzicielka zadawała masę pytań, na które ja, choć nie mając na nie ochoty, musiałam odpowiadać.
-No to jesteśmy na miejscu- powiedział chłopak, w tym samym czasie, kiedy ja właśnie zakańczałam rozmowę. Wysiedliśmy z samochodu, Harry wziął walizki i gestem pokazał mi drzwi, w których stronę mam się kierować. Już chciałam nacisnąć na dzwonek, lecz w tej same chwili drzwi raptownie się otworzyły. Ujrzałam w nich roześmianego Tomlinsona. Bez chwili namysłu wciągnął mnie do mieszkania, i wrzasnął z całej siły, cytuję” Ho no tu, Ola przyjechała”. Po chwili cały zespół zjawił się na parterze. Zaczęły się uściski, całusy i… lamenty? Tak, Horan lamentował, że nie przywiozłam dla niego żadnego jedzenia z Polski. Lecz wiedziałam, że to nie było jedyną przyczyną jego zachowania. Tęsknił za Kingą. Miał nadzieję, że rodzice przyjaciółki jeszcze zmienią zdanie. Po jakimś czasie musiałam przeprosić całe towarzystwo, ponieważ podróż straszliwie mnie zmęczyła. Choć było południe, marzyłam o tym, aby znaleźć się w łóżku. Harry pokazała mi „mój” pokój.
-Porozmawiamy potem-powiedziałam na odchodne, uśmiechając się radośnie. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech, całując mnie przy tym w czoło i życząc kolorowych snów. Nie wiem czemu, ale poczułam, że się rumienię, i pędem rzuciłam się na łóżko. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam jak niemowlę...
                                               __________________
No to kolejny rozdział. Miejmy nadzieję,że wam się podoba. I oczywiście prosimy was o komentarze. Chcemy wiedzieć, czy ktoś to czyta. ;3
Pozdrawiam

Mrs. Styles.