Szukaj na tym blogu

piątek, czerwca 29, 2012

20. Przechadzka

*Ola*
Obudziłam się późnym popołudniem. Z początku nie wiedziałam gdzie się znajduję, lecz po chwili wszystko dokładnie sobie przypomniałam. Leżałam w przytulnym, jasnozielonym pokoju w Anglii. U samego zespołu  1D. Do tego dnia nie mogłam sobie wyobrazić, w jaki sposób to wszystko się potoczyło. „A może to tylko sen? Może nasza „przygoda” z nimi, to tylko wybryk mojej wybujałej wyobraźni…”
Powoli zwlekłam się z „mojego” łóżka, delikatnie uchyliłam drzwi i wyszłam na korytarz. 
„Hmm. Zbyt cicho” pomyślałam, mimowolnie się uśmiechając. Zawsze wydawało mi się, że mieszkanie z piątką takich wariatów, nie może zdać się spokojne i rutynowe. Ci ludzie mieli nadto energii, aby zachowywać się w normalny dla człowieka sposób. Postanowiłam dokładnie spenetrować całe mieszkania. Żadnej żywej duszy. Wpierw trochę mnie to zaniepokoiło, lecz wchodząc do kuchni wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Do lodówki była przyczepiona mała, niebieska karteczka, którą podtrzymywał drobny magnez, przedstawiający Chudego z Toy Story. Na mojej twarzy, mimowolnie zagościł uśmiech .
„Jesteśmy na gali. Wrócimy późnym wieczorem. Czuj się jak u siebie. Jeżeli chciałabyś gdzieś wyjść, klucze są w zielonej szafce (trzecia półka od góry) w przedpokoju.
                                                                                                   Liam xxx
                                                                                                                i reszta. :)"

No tak. Daddy zawsze musiał o wszystkim i o wszystkich pamiętać. Co by oni bez niego zrobili? Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
                                                                                *
Siedziałam przed telewizorem z pełną miską pop-corn’u( bo tylko to znalazłam w ich szafkach w kuchni) ,oglądając różne , brytyjskie programy. Tak, nudziło mi się. 
„Nie, Roberto, nie opuszczaj mnie !” Słysząc ton głosu, wydobywający się z ust aktorki grającej w serialu, zrobiłam tzw. facepalma. Nuda mnie przytłaczała. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Po chwili, poczułam w kieszeni spodni wibracja. Oho, ktoś się do mnie dobija. Zwinnie wyciągnęłam telefon. Ujrzałam na wyświetlaczu roześmiane zdjęcie Kingii. Bez wahania odebrałam połączenie. Wpierw, dostałam naganę za to, że nie zadzwoniłam do niej wcześniej. Lecz przyjaciółka nie potrafiła się długo na mnie gniewać. Opowiedziałam jej wszystko, co zaszło do tej pory w Londynie. Czułam, że dziewczyna bardzo się cieszy moim szczęściem, lecz w głębi serca odczuwa smutek. Wiedziałam, że Kinga bardzo pragnęła być tu wraz ze mną…

Godziny mijały. Na zegarze wybiła 20.00, lecz ja nadal nie wiedziałam, czym mam się zająć.  Na szczęście po chwili, wpadałam na doskonały pomysł.  Będąc w Londynie już drugi raz, bardzo mało zwiedziłam. Zawsze chciałam ujrzeć, jak wygląda Big Ben nocą. Prędko narzuciłam na siebie czerwoną bluzę i torbę, nałożyłam czarne trampki i odszukałam klucze, do których dojście do nich zawarł Liam w swoim liściku. 
-O, wstałaś-usłyszałam głos dobiegający zza mych pleców, podczas zamykania drzwi. Automatycznie się odwróciłam i ujrzałam całą piątkę w czarnych garniturach. Nie powiem, wyglądali nieziemsko. 
-Tak, jakieś kilka godzin temu. A teraz chcę się gdzieś przejść… Czekajcie, ale co wy tak wcześnie to robicie? Sami napisaliście, że będzie później. 
-No tak, ale…- głos zabrał Harry-spójrz na Nialla. 
Chłopak nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz była cała sina, a lewą ręką podpierał się Styles’a. 
-No niestety, nasz Horanek ponownie się przejadł- zażartował Lou. Nikt nie wybuchnął śmiechem, lecz za to Tommo został spiorunowany przerażającym wzrokiem od każdego z nas. 
-No to my ci nie przeszkadzamy. Nasza dzielnice jest  cudowna-po chwili rzekł Harry, posyłając ciepłe  spojrzenie. Czy od naprawdę musi posyłać ten markowy uśmiech? Znając życie, moja mina w tym momencie wyglądała tak  :„co, coś mówiłeś”
-Ale pamiętaj, bądź przed 22.00- dodał stanowczo Dady. 
-Tak, tato- odpowiedziałam na odchodne, po czym wszyscy wybuchli śmiechem wraz z Liam’em.
                                                                                  *
Szłam pustymi uliczkami Londynu. Zdawało mi się to trochę dziwne, ponieważ myślałam, że to miasto przez 24 godziny na dobę tętni życiem.  Po kilkunasto minutowej przechadzce, wreszcie dotarłam do upragnionego celu. Widok który ujrzałam, zaparł dech w piersiach. Tysiące migoczących gwiazd oświetlało wysoki budynek. Big Ben odbił się w wodzie, niczym obrazek namalowany akwarelami. Po drugiej stronie zaś, zdołało się ujrzeć London Eye. Wpatrywałam się w ten cudowną panoramę kdługi, długi czas, robiąc przy tym masę zdjęć. Fotografia była moją pasją od dzieciństwa. Wpoił mi ją tata, który nie rozstawał się na metr ze swoim aparatem. Zawsze razem fotografowaliśmy wszelkie żyjątka i kwiaty, a następnie sprzeczaliśmy się o to, które zdjęcie zostało lepiej wykonane. Brakowało mi tego…
Z rozmyślań wyrwały mnie zimne krople, przenikające przez moją cienką bluzę. No tak. Prawdziwa angielska pogoda. Deszcz, wiatr i chłód. A ja oczywiście, zapomniałam zabrać parasolki. Deszcz, z minuty na minutę, przybierał coraz gorszą postać. Nie widząc żadnej otwartej kawiarenki bądź sklepu w najbliższej okolicy, musiałam przeczekać  na zewnątrz. Przystanęłam pod najbliższym drzewem, czekając chyba na cud…
Po chwili ujrzałam nad sobą ogromny, niebieski parasol. Tak, jakaś dobra duszyczka zlitowała się nad moim brakiem wiedzy, związanym z brytyjską pogodą. Chciałam podziękować swojemu wybawicielowi. Obróciłam się delikatnie w jego stronę i ujrzałam … Harr’ego? Ale co on tu robił ?Jak..
-Tak myślałam, że nie wzięłaś parasola-uprzedził mnie chłopak, ocierając z mych policzków krople deszczu. 
-Ale skąd wiedziałeś, że akurat tutaj będę ?-zapytałam zdezorientowana, nie mogąc ukryć swojego zdziwienia. 
-Hmm… Telepatia- odpowiedział, robiąc przy tym znaczącą minę-A tak szczerze, to kilka razy mówiłaś mi, że chciałabyś obejrzeć Londyn nocą. Wiedziałem, że to jest najlepsze tego typu miejsce, aby zobaczyć całą panoramę, więc bez wahanie pobiegłam cię odszukać, abyś nie przemokła do suchej nitki.
-Wiesz, że kolejny raz ratujesz mi w pewnym sensie życie- oznajmiłam, posyłając szczery uśmiech.
Po chwili Harry delikatnie uniósł mój podbródek. Nasze twarze ponownie dzieliło kilka centymetrów. Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, zatracając się w nich z sekundy na sekundę.
-Ja wiem, że to wszystko co się przedtem wydarzyło, było tylko wyłącznie moją winą…- odrzekł oschle-zachowałem się jak palant…
-Tak, to prawda. Zachowałeś się jak ostatni palant-oznajmiłam triumfalnie, na co oboje zaśmialiśmy się pod nosem.
-Czy ty raz w życiu dasz mi dokończyć ?!-zapytał z nutą oburzenia, lecz ciągle się uśmiechając. 
Delikatnie pokiwałam i wsłuchałam się w dalszy monolog chłopaka.
-Ale… wpierw było inaczej. Pamiętasz nasza pierwsze spotkanie?- zapytał, a na jego twarzy mimowolnie zagościł uśmiech- Gdy wchodziłaś do naszego VIP room’u, od razu wiedziałam, że jesteś kimś wyjątkowym. Blond włosy, okalające twoją subtelną twarz, idealne komponowały się z czarnymi tęczówkami twoich oczu. A potem, gdy rozmawialiśmy w kawiarence? Czułem, jakbym znał cię wiele lat, a to zaledwie było kilkanaście minut. A potem. Xfactor, próby … no i ta impreza…
Po tych słowach nastała cisza. Harry chyba nie wiedział, co ma powiedzieć, albo nie potrafił tego obrać w słowa, ponieważ zaczął się bawić własnymi palcami… 
-Jezu, Ola…- wyrzucił parasol na ziemię, biorąc moje dłonie. Poczułam jego ciepło, którego tak bardzo mi brakowało- Nie jestem dobry w wygłaszaniu tego typu monologów. Ale jedno wiem na pewno-jego głos zadrżał, tak samo jak i dłonie-pewien palant, który skrzywdził najbliższą w jego życiu osobę, jest w niej bezgranicznie zakochany, i nie wie czy to osoba da mu jeszcze jedną… szansę ?
Moje serce automatycznie przyspieszyło tępa. Oddech wydawał się ciepły, lecz bardzo nieregularny.  Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chyba najzwyczajniej mnie to zaskoczyło.
-Tak, myślałam-odparł ze zdenerwowaniem-zapomnij o …
-Harry! Teraz ty pozwól mi dokończyć!- przerwałam, wbijając wzrok, w jego smutne oczy- Ta osoba przyjmuje wszelkie przeprosiny, i również zakochana jest na zabój w tym pewnym palancie, i z największą przyjemnością da mu jeszcze jedną szansę. 
W oczach Harrego automatycznie ujrzałam iskierki. Po chwili poczułam ciepły oddech chłopaka, a następnie nasz usta złączyły się w jedność. Chciałam, żeby ta chwila chwała wiecznie. Nie interesowało mnie to, że przemakaliśmy z minuty na minutę coraz bardziej, oraz to, że przechodnie przypatrywali się nam z pogardą.
-Wiesz, że będziemy chorzy, stojąc w tym deszczu?- zapytał po pewnym czasie.
-Tak, wiem- odpowiedziałam szeptem, ponownie wtulając się w Harrego. Poczułam tylko ręce oplatające moją talię i ciepły pocałunek we włosach. Teraz liczyliśmy się tylko my. Harry i ja.
_____________
No to nowy rozdział gotowy. Mam nadzieję, że się podoba. Osobiście uważam, że nie potrafię pisać romantycznych scen. :D
Pamiętajcie:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
BTW. No i wreszcie wakacje ! Macie jakieś plany ? 
~Mrs. Styles :3

1 komentarz:

  1. mi bardzo się podobał rozdział . Sądzę ze Ola jest fajną , w swoim sensie pizytywną postacią .Fajnie jest tu przedstawiony Liam -Ojciec z zespołu :dJa chcę więcej przejedzonego HOrana i love story z Olą i Stylesem !powiadomcie o nast. rozdziale.Pozdrawiam @DemiNeedsPoland ( www.everything-for-you-baby.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń